Teraźniejsza Prawda nr 195 – 1961 – str. 47

po zupełnej śmierci Wielkiego Grona i Młodocianych Godnych, którzy są przykryci pierwsi ożywioną, a drudzy tymczasowo przypisaną zasługą, tuż przed wieczerzą Wesela Barankowego”. Z powyższych oświadczeń jest widoczne, że obecnie znajdujemy się w czasie pomiędzy wywyższeniem wielkiego Najwyższego Kapłana poza Wtóra Zasłoną a zastosowaniem krwi pozafiguralnego Kozła i że Kapłan jeszcze nie zmienił swych szat oraz nie uczyni tego dotąd, aż wszyscy członkowie Wielkiego Grona i klasy Młodocianych Godnych dokończą swego biegu na ziemi.

      Dalsze światło, odnoszące się do tej sprawy jest podane w odpowiedzi objaśniającej czas wieczerzy Wesela Barankowego (T. P. 1952, 11). Po podaniu kilku linii dowodów w celu
kol. 2
wykazania, że wieczerza Wesela Barankowego nie nastąpi prędzej aż krew pozafiguralnego Kozła będzie zastosowana za świat, mamy podane następujące oświadczenie: „Szata chwały i ozdoby nie będzie prędzej dana Chrystusowi (Głowie i Ciału) jako Najwyższemu Kapłanowi Świata, aż po takim pokropieniu. Szaty te pod figurą Najwyższego Kapłaństwa przedstawiają niektóre przywileje i władze [a także własności, usługi i prerogatywy (E. tom 11, 579, 580)], które stają się własnością Arcykapłana Świata tylko po uczynieniu pojednania przed Bogiem za świat; władze te stają się Jego własnością po to aby wzmocnić tę władzę, którą otrzyma Wtóry Adam i Wtóra Ewa na Wieczerzy Weselnej”.
(P. 1953, 28; T.P. 1953, 46, 47)

DZIEŃ SĄDU

(E. tom 17, rozdział 7)

      Siódmym głównym celem Wtórego Przyjścia naszego Pana, czyli Tysiąclecia jak to już zostało pokazane w pierwszym rozdziale 17 tomu (patrz T. P. 1959, 163) – jest wypróbowanie całego rodzaju ludzkiego czy nadaje się on do żywota wiecznego czy też nie i wydanie w każdym wypadku ostatecznej decyzji. W artykule tym podamy wiele dodatkowych dowodów, odnoszących się do tego punktu. Powszechnie przyjęty pogląd wyznań religijnych odnośnie wielkiego Dnia Sądu, możnaby ująć w następujący sposób: Przy zakończeniu czasu czyli końcu świata, przy wstrząsach całej natury i otwieraniu się grobów, w warunkach gdy Wszechświat ulegnie zniszczeniu, Chrystus we Wtórym Swym Przyjściu przyjdzie w towarzystwie aniołów i zmarłych świętych, jadąc na literalnym obłoku, objawiając się w jaśniejącym ciele jako widzialny dla wzroku wszystkich ludzi. Według tej teorii Chrystus zatrąbi w trąbę tak głośno, że jej głos będzie słyszany po całej ziemi, budząc około 20.000.000.000 zmarłych i rozdzieli ich na dwie klasy, stawiając jedną po prawicy a drugą po lewicy, przy czym odeśle wszystkich, z wyjątkiem stosunkowo niewielu żyjących w owym czasie, powrotnie tam skąd przyszli – nielicznych do wiecznej szczęśliwości, zaś ogromną liczbę na wieczne męki. Wszystkie te rzeczy w myśl przedstawianej teorii mają się wydarzyć w jednym dniu o dwunastu lub dwudziestu czterech godzinach. Oczywiście pogląd tego rodzaju jest bardzo nierozsądny. Dla przykładu biorąc pod uwagę kulistość ziemi, w jaki sposób mogliby ujrzeć Jego lub obłok, na którym On ma się zjawić ci, którzy mieszkają tysiące mil od biegunów, lub na przeciwnych krańcach kuli ziemskiej? Jak mogliby naprawdę zobaczyć Chrystusa swym ludzkim wzrokiem i pozostać żywymi (1Tym. 6:16)? Jeżeli w ostatniej wojnie wystrzały armatnie. których zasięg dźwięku był nie większy niż ponad 50 mil, wystarczyły by spowodować popękanie
kol. 2
błon bębenkowych u znajdujących się w pobliżu, to jakże trąba aż tak głośna, że dźwięk jej słyszano by wokół ziemi, mogłaby nie spowodować ogłuszenia wszystkich znajdujących się nawet 12 tysięcy mil od miejsca z którego by dźwięk ten dochodził?

      Co więcej, jeżeli każdy jest nieomylnie sądzony w chwili śmierci, jak wynika z tej teorii, po co na nowo niezliczone tłumy mają być sądzone, o ile nie może być mowy o zmianie poprzedniej decyzji? I w jaki sposób czas dwudziestu czterech godzin mógłby wystarczyć dla olbrzymiej pracy zniszczenia całego Wszechświata, obudzenia wszystkich zmarłych, zebrania przed Tron wszystkich mieszkających w odległościach od kilkuset stóp aż do 12 500 mil, wysłuchania słownego sprawozdania ich postępków, zbadania istoty i jakości ich czynów, rozdzielenia 20.000.000.000 na dwie grupy (jedna po prawicy – druga po lewicy) i odesłania ogromnej masy ludzi na wieczne męki, a małej mniejszości do wiecznej szczęśliwości? Niewątpliwie, gdy badamy te sprawy w świetle Pisma Świętego, zgodnie z rozumem i faktami, musimy dojść do wniosku, że coś zasadniczo błędnego istnieje w tej teorii tak powszechnie przyjętej w wierzeniach, w tak przerażającej formie przedstawionej w sztuce oraz tak uroczyście wysławianej przez muzykę i poezję. W dodatku do tych zarzutów jest jeszcze z tą teorią i ten kłopot, że w przeciwieństwie do właściwych zasad objaśniania, jest ona oparta na dosłownej interpretacji takich przypowieści, jak przypowieść o Owcach i Kozłach, oraz takich symboli, jak symbole Objawienia itd. Lecz prawdopodobnie największym jej błędem jest ograniczone znaczenie nadane słowu sąd, wyrażającemu rodzaj pracy jaki będzie charakterystyczny dla tego dnia. Stosownie do tej teorii Dzień Sądu jest zwany Dniem Wyroku, lub jak inni to nazywają Dniem Kary, podczas gdy zarówno biblijna jak i świecka interpretacja obstaje za szerszym znaczeniem

poprzednia stronanastępna strona