Teraźniejsza Prawda nr 469 – 2000 – str. 18
AGONIA JEZUSA W GETSEMANE
(Mat.26:36 – 46; Łuk. 22:39-46; Jan 18:11). „Izali nie mam pić kielicha tego, który mi dał Ojciec?
GDY rozważamy uroczyste sceny tego opisu w Piśmie Świętym, czynimy to ze czcią i głęboką wdzięcznością, pamiętając, że Mistrz Jezus dźwigał ciężar naszej kary za nasz pokój i że chłostę zniósł za nasze uzdrowienie (Izaj. 53:5).
To opowiadanie, znane każdemu chrześcijaninowi, jest jedynym pełnym cennych lekcji, szczególnie dla tych, którzy dzięki Jego łasce usiłują naśladować naszego Pana. My spostrzegamy, że (1) kiedy nasz Mistrz zdał sobie sprawę z tego, że zbliża się godzina zdrady i srogich pokus, to wpierw dodał otuchy swoim uczniom, pocieszył ich i modlił się za nimi (Jan 14:17), następnym silnym impulsem było znalezienie odosobnionego miejsca na modlitwę i łączność duchową z Bogiem, aby mógł znaleźć łaskę pomocy w czasie potrzeby. (2) Dostrzegamy miłość Pana do swoich uczniów i pragnienie w zamian ich miłości oraz sympatii. „Umiłowawszy swoje… aż do końca umiłował je” (Jan 13:1). A ponieważ ich miłował i wiedział, że oni miłowali Jego, pozwolił im towarzyszyć sobie do miejsca modlitwy, aby mogli czuwać i modlić się razem z Nim.
JEZUS POSZUKUJE POCIECHY
Pozostawił wszystkich, prócz Piotra, Jakuba i Jana, przy wejściu do ogrodu, jako pewien rodzaj zewnętrznej straży przeciwko niespodziewanemu wtargnięciu Jego zdrajcy w ostatniej godzinie modlitwy.
Jezus pośpieszył z tymi trzema – tymi trzema, w których żarliwych naturach spodziewał się znaleźć najbardziej ożywioną i pocieszającą sympatię – i zwracając się do nich z serdecznym apelem, aby czuwali i się modlili, zostawił ich oddalając się, jakoby na ciśnienie kamieniem”. Trzykrotnie podnosił się z kolan i wracał do nich w udręce duszy, aby odczuć dotyk sympatii, mówiąc „smutna jest dusza moja aż do śmierci” (Mat. 26:38). To był smutek, agonia, który sam z siebie wyczerpywał Go na krótko – był to intensywny umysłowy i nerwowy wysiłek, który powodował Jego pocenie się kroplami krwi (Łuk. 22:44).
W postępowaniu Mistrza nie było oznak słabości wskazujących, że pragnął ludzkiej sympatii. On nie miał pospolitej stoickiej natury obojętnej na ból, hańbę i stratę. Nie miał też natury wyniosłej, egocentrycznej, trzymającej się z daleka od ludzkiej społeczności, mimo że ci, z którymi był stowarzyszony, nie dorównywali Jego chwalebnej doskonałości. Nasz Pan łaskawie się zniżył do ludzi niższego stanu i uważał ich za umiłowanych braci, za których się nie wstydził. Pan był wytworny, żywo oceniający wszystko, co urocze, czyste, dobre i również odpowiednio wrażliwy na ból z zewsząd, w przeciwieństwie do nich.
Przez całe swoje ludzkie życie musiał ciężko znosić ludzką degradację i ludzką niedolę. Lecz w tej strasznej godzinie wszystkie zgryzoty i brzemiona całego świata przetaczały się przez Jego ramiona, a On sam musiał cierpieć tak jakoby był grzesznikiem – musiał ponieść śmierć, przestać żyć, ufając tylko Ojcowskiej łasce, że zmartwychwstanie. W tej jednej godzinie natłok spraw nie tylko obejmował umysłowe uświadomienie sobie śmierci i fizycznej agonii oraz hańby, okrucieństwo i torturę straszliwej śmierci, lecz także sens przeżycia opuszczenia Go przez Jego umiłowanych uczniów, przezwyciężonych strachem i przerażeniem. A pełne smutku refleksje o niemożliwości naprawienia straty Judasza i przebieg wypadków narodu żydowskiego „Jego wiernego ludu”, który Nim wzgardził i wzywał o pomstę na własne głowy za Jego krew, mówiąc „krew jego na nas i na dziatki nasze” (Mat. 27:25).
JEZUS ODNOSI ZWYCIĘSTWO DLA WSZYSTKICH
Jezus przewidział tę straszliwą niedolę jaka w konsekwencji, już wkrótce, ich przygniecie. Następnie degradacja całego winnego świata, który w dalszym ciągu musi wzdychać pod brzemieniem niesprawiedliwości i się mozolić w bólu aż Pan, dzięki swej ofierze dla nich osiągnie wyzwolenie z grzechu i śmierci, przyczyni się do odczucia brzemienia odpowiedzialności do stopnia, który my możemy odczuć tylko w przybliżeniu, lecz w pełni nie możemy go zrozumieć. W dodatku do tego wszystkiego Jego wiedza o fakcie, że każda jota i kreska z zakonu, odnoszące się do ofiary, musiały być