Teraźniejsza Prawda nr 458 – 1998 – str. 40

– „Plan Wieków”
– „2 Tym. 3:16”
– „Lewici Wieku Ewangelii”
– „Dopuszczenie zła”
– „Nauka dla wiernych z dozwolenia zła”

       Mieliśmy bardzo dużo społeczności braterskiej. Jedna siostra przyjechała z Zakaukazia i oświadczyła, że chce okazać swoje poświęcenie przez symbol chrztu. W międzyczasie pojechałem do miejscowości Kwitok, z nadzieją powrócenia do Tułunu, żeby usłużyć w symbolu chrztu i spotkać się z jednym bratem z Anharska. Pojechałem do miejscowości Kwitok, oddalonej od Tułunu 350 km. Z powodu wichury i zamieci śnieżnej nie mogłem dostać się autobusem z Tajszetu do Kwitoka. Następnie udałem się do Newelska pociągiem, relacji Tajszet–Czuna, a dalej miałem iść pieszo 10 km. przez Tajgę. Ze zmęczenia zasnąłem i przejechałem stację, na której miałem wysiąść. Po południu był pociąg powrotny, który odwiózł mnie do Newelska i dalej poszedłem pieszo.

       Odwiedziłem wszystkich braci i siostry w Kwitoku, gdzie przebywałem 3 dni, bardzo dużo rozmawialiśmy o Bożym Planie Zbawienia i naszym miejscu w nim. Niektórzy z braterstwa byli tak bardzo zadowoleni, że wołali: „Niechaj będzie tak dobrze, niechaj wszyscy powstaną z grobów”, chociaż oni wszyscy, przez całe swoje życie byli u „świadków”, teraz dopiero Prawda ich zachwyciła.

       Potem pojechałem ponownie do Tułunu, tam było zebranie z usługą do symbolu chrztu. Następnie spotkałem się z bratem z Anharska. Brat ten pisał do nas listy, on i inni byli „Świadkami Jehowy”, dużo rozmawialiśmy z tym bratem, który zrozumiał, że Prawda znajduje się w tomach br. Russella. Brat ten odjeżdżając do Anharska, był pełen radości, nadziei i dziękowania Bogu za poznane w prawdziwy sposób Słowo Boże. Również i ja miałem jechać w tamtą stronę, więc pożegnałem się z braterstwem w Tułunie i pojechałem do pewnej rodziny, która pisała do mnie, prosząc o spotkanie.

       Mieliśmy pobłogosławioną przez Boga rozmowę, oni również rozumieli, że w tomach jest Prawda, a nie w Strażnicach Rutherforda. Brat ten, zrozumiawszy Prawdę, natychmiast chciał spalić literaturę „świadków”, lecz ja odwiodłem go od tego zamysłu. Brat ten z żalem stwierdził, że całe swoje życie strawił na badaniu tych książek, tej literatury i teraz może powiedzieć: „Ja zostałem bez niczego, szatan wykradł mi Prawdę”. Brat ten, gdy go odnalazłem, to czytał tylko mannę w jęz. ukraińskim i tym żył.

       Po naszej rozmowie, ten brat zaraz zaczął pisać listy do Tryfona, do Kwitoka i do 60 osób, których adresy posiadał, a którzy również martwili się co dalej, ponieważ u „świadków” nastąpił duży podział i nikt już nie chciał chodzić na zebrania.

       Brat ten szczerze zaczął chwalić Boga, gorąco się modlić i dziękować za to, że Bóg łaskawie znalazł go i nie porzucił, tylko kroki jego skierował do ludu Bożego. Zostawiłem temu bratu I Tom i z radością w sercu rozstaliśmy się. Ponieważ tam jest dużo osób wyłączonych przez „świadków”, brat ten prosił mnie, abym razem z nim pojechał dalej do innych osób, lecz ja już dłużej nie mogłem tam pozostawać dlatego, że osłabłem nerwowo i na zdrowiu, jak również odzież miałem za lekką na tak silne mrozy. Osłabłem tak, że musiałem wrócić do domu.

       Dziękuję Bogu, że usunął wszystkie przeszkody i dał mi możność pojechać i powrócić, jak również dziękuję wszystkim braciom i siostrom za ich modlitwy.

       W Rosji jest bardzo ciężka sytuacja. W takich miastach jak Krasnojarsk i Nowosybirsk, na stacjach kiedy wychodziłem z pociągu dzieci prosiły o kawałeczek chleba

Chińczycy Rozciągają Swą Kontrolę

      Chińczycy aż do samej Moskwy zajęli cały rynek i finanse. Kontrolują cały obrót pieniądzem i wywożą do Chin. Kupują też domy i zasiedlają całe miasta. Podobnie czynią Wietnamczycy. Wietnamczycy z Chińczykami toczą boje. Broń i amunicję sprzedaje się na porządku dziennym każdemu, kto tylko zechce. Chińczycy i Wietnamczycy bardzo szybko poszerzają swoje granice w kierunku zachodu.

       W pociągach jest czysto i ciepło. Milicja chodzi bez przerwy i pilnuje porządku w pociągach. Picie alkoholu w pociągach jest zabronione, jeśli kogoś spotkają pijącego alkohol, to wysadzają z pociągu.

       Podróż jednak przebiegła szczęśliwie i Bóg mi dozwolił bez uszczerbku powrócić do domu. W domu trochę odchorowałem, ponieważ organizm wybił się z normy snu i jedzenia, ale wszystko już się uregulowało.

       Za wszystko składam dzięki Bogu i Panu Jezusowi Chrystusowi. Wdzięczny jestem Wam, Drogi Bracie, za organizację pracy Ś.R.M. „Epifania”, dzięki której my możemy nieść światło Prawdy ludowi Bożemu i również pragnę donieść Wam jak się przedstawiają sprawy między ludem Bożym tam daleko.

       Niechaj Bóg pobłogosławi w następnym roku Was i Waszą pracę, jak również Brata Hedmana i Dom Biblijny w Ameryce.

      Będziemy modlić się za Wami.

      Br. Dymitro Markowec

poprzednia stronanastępna strona