Teraźniejsza Prawda nr 466 – 1999 – str. 74

i Boga, który Go posłał (Dz.Ap. 22:7, 8)! Jakże okropną rzecz wielu w ten sposób czyni! (Proszę porównać z Jana 8:45-47; 10:26, 27; 1Kor. 14:36, 37; 2Jana 9, 10).

      Jeszcze powinniśmy być ostrożni i nie przyjmować nauk kogokolwiek, kto utrzymuje, że jest rzecznikiem Pana zanim nie upewnimy się, że jego nauki są w harmonii ze Słowem Bożym (Izaj. 8:20; Dz.Ap. 17:11; 1Tes. 5:21)! I jakże powinniśmy być ostrożni, by nie odrzucić żadnego z Jego prawdziwych ambasadorów!

      Szatan w dalszym ciągu formuje sekty z zamiarem przesiania i podzielenia ludu Pańskiego. Ci, którzy chcą zapewnić sobie Pańskie uznanie będą się do Niego odnosić jak do swojej Głowy, wiernie będą przyjmować Jego prawdziwych sług oraz Jego zarządzenia i nie będą się łączyć z szydercami i błądzicielami „przez których droga Prawdy będzie bluźniona”, którzy na ślepo prowadzą swoich naśladowców w „chmurę ciemności” (Mat. 6:23; 2Piotra 2:2; Judy 13). „A jeśli w światłości chodzimy, jako on jest w światłości, społeczność mamy między sobą, a krew Jezusa Chrystusa, syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu”. „Kto mówi, że w nim mieszka, powinien jako on chodził, i sam także chodzić” (1Jana 1:7; 2:6).
PT VII-VIII ’98 (676)

SPRAWOZDANIE OD NASZEGO BRYTYJSKIEGO PRZEDSTAWICIELA

      Drogi br. Hedman: serdeczne chrześcijańskie pozdrowienia! Wchodząc w nowy rok kalendarzowy, bracia brytyjscy nadal trwają w „patrzeniu oko w oko” i są podniesieni przez pełną otuchy nadzieję i ufność w Panu. To jest godne dziękczynienia, gdyż wydaje się, że mało świeckich nadziei jest pełnych otuchy — z czym się zgadzają nawet ludzie światowi. Przegląd wydarzeń i warunków minionych kilku miesięcy jest następujący.

BRYTANIA

      Jest ogólnie typowa dla świata tu w Brytanii (jak i ogólnie w świecie) daleko jest od „patrzenia oko w oko”, a naród coraz bardziej nie zgadza się z sobą w miarę jak „jasne świecenie” (Epifanii) objawia słabości w instytucjonalnym „klajstrze”, który utrzymuje razem ten obecny porządek świata. Sprawy narodu są w większym zamieszaniu niż kiedykolwiek. Zarysowania na ułamek milimetra, jakie pojawiły się w strukturze społeczeństwa, występujące po obu częściach wojny światowej, w niedawnych czasach stały się otwartymi pęknięciami, jako ciągnące się „potrząsanie” z Izaj. 13:13. Wielka armia Pańska niezadowolonych, tak dobrze opisana u Joela 2:1-11, maszeruje i, jak przepowiedziano, ziemia drży na ten dźwięk!

      W obecnych czasach, wypełnionych wydarzeniami, środki przekazu rywalizują nawzajem o większy udział publicznej uwagi w walce o przeżycie (nazywają ją „gry liczbowe”) mając nadobfitość rzeczy do wyboru ze szpalt wypełniających kolumny gazet i transmisji radiowych. Ludziom, którym służą nie dają odpoczynku od intensywnie zabarwionych — nawet sensacyjnych — wersji spraw bieżących o najbardziej błahych, przesadzonych lub robiących wokół nich wielki szum i nadają rozgłos obok rzeczywiście poważnych spraw, przedstawiając je jako będące przedmiotem „zainteresowania publicznego”.

      W programach radiowych i telewizyjnych satyra, konfrontacyjne wywiady, cyniczny humor, który często wyradza się w zwyczajną bufonadę, sprowadzają wszystko do wspólnego poziomu, który może być określony jako anarchiczny. A wszystko po to, aby wyjść naprzeciw nienasyconemu apetytowi świata, oczekującego widowisk. W konsekwencji coraz trudniejsze staje się odróżnienie tego, co jest znaczące od tego, co jest jedynie sensacyjnie błahe.

      Dziennikarskie i inne badania publicznego brytyjskiego życia prowadziły do zarzutów, chęci zysku, korupcji, niekompetencji i w niektórych przypadkach, do zarzutów wielkiej niemoralności, skierowanych przeciwko prominentnym obywatelom, włączając niektórych dygnitarzy i członków kościoła obecnych i minionych rządów tego kraju. Przywódcy „Nowej Europy”, aczkolwiek mając nadzieję na pełne uczestnictwo brytyjskie błagalnie wyciągają ręce, to jednak są odpowiedzialni za zniknięcie (!?!) wielu milionów dolarów publicznych pieniędzy. Ten rodzaj spraw wraz z podobnym demaskowaniem, gdziekolwiek utrzymuje się władza lub są zgromadzone pieniądze, wywołuje publiczny gniew, rozczarowanie, otwarcie wyrażany cynizm i ogólne obniżenie poziomu publicznej moralności.

      Leżąca u podstaw zasada nie jest nowa. Gdy Konfucjusz ją przedstawił dwa i pół tysiąca lat temu: „Jak wiatr wieje, tak trawa się pochyla”, zinterpretował ją, aby skorumpować władców starych Chin: „Gdyby wyższe władze były uczciwe, lud byłby taki sam i nie kradłby, nawet gdybyście im powiedzieli, żeby kradli”.

      Ta wzrastająca strata zaufania do wszystkich władców i instytucji (podstawy społecznej anarchii) niedawno wysunęła na czoło znamienny rozwój w informacji.

      Programy radiowe z telefonicznym udziałem publiczności wzrastają w popularności, zajmując już

poprzednia stronanastępna strona