Teraźniejsza Prawda nr 464 – 1999 – str. 41
przez Boga za usprawiedliwionych, których On uważa i traktuje jak synów. Wszyscy tacy wierzący są prawnie, tzn. w sposób poczytany teraz usprawiedliwieni, a ich braki są uzupełniane przez przypisaną sprawiedliwość Chrystusa. Takie usprawiedliwienie z wiary obecnie daje pewne bardzo wielkie, szczególne, korzyści. Ich rozważenie musimy jednak pozostawić na czas późniejszy.
Ta wielka praca rzeczywistego usprawiedliwiania, zbawienia lub restytucji jest dziełem, które Bóg zamierzył przeprowadzić dla świata i dla tego celu zarówno śmierć, jak i zmartwychwstanie Chrystusa mają największej wagi znaczenie. Słowo Boże stale wskazuje na śmierć Chrystusa jako jedyną podstawę nadziei usprawiedliwienia, zbawienia świata: „będąc nieprzyjaciółmi, pojednaniśmy z Bogiem przez śmierć Syna jego”; chociaż „wszyscyśmy jak owce zbłądzili … Pan włożył nań nieprawość wszystkich nas”; „on zraniony jest dla występków naszych, starty jest dla nieprawości naszych; kaźń pokoju naszego jest na nim, a sinością jego jesteśmy uzdrowieni”; jesteśmy „drogo kupieni”, „nieskazitelnymi rzeczami, srebrem albo złotem wykupieni jesteście … ale drogą krwią jako baranka niewinnego i niepokalanego, Chrystusa” (Rzym. 5:10; Izaj. 53:6, 5; 1Kor. 6:20; 1Piotra 1:18, 19). Nasze usprawiedliwienie bez Jego śmierci, jako ceny okupu za nas, byłoby prawnie niemożliwe, ponieważ Bóg w żaden inny sposób nie mógłby być sprawiedliwym, a jednocześnie usprawiedliwiającym upadłych i potępionych ludzi. Zarówno śmierć, jak i zmartwychwstanie Chrystusa były niezbędne dla Boskiego planu zbawienia, usprawiedliwienia ludzkości, gdy zastanawiamy się nad związkiem tych znamiennych wydarzeń, zaczynamy dostrzegać filozofię cudownego planu Boga, który każdą pobożną duszę musi doprowadzić do uwielbienia mądrości, która go stworzyła, oraz do pewnego uświadomienia sobie jak bardzo Bóg umiłował świat, gdy on był jeszcze grzeszny.
CHRYSTUS WYDANY ZA NASZE GRZECHY
Zwróćmy przede wszystkim uwagę na to, w jaki sposób nasz Pan Jezus został wydany za nasze grzechy i po drugie, jaki jest związek Jego zmartwychwstania z naszym usprawiedliwieniem. Jan mówi o Nim, że przed Swą ludzką egzystencją był w łonie Ojca jako jednorodzony Syn Ojca (Jan 1:18). Objawiciel podaje, iż On był początkiem stworzenia Bożego (Obj. 3:14). Tak, mówi Jan, On był na początku [początkiem stworzenia] u Boga (Jan 1:2). Paweł dodaje (Kol. 1:15–17): „On jest pierworodnym wszystkich rzeczy stworzonych. Jest przed wszystkimi i wszystko w nim stoi. Albowiem przezeń stworzone są wszystkie rzeczy, które są na niebie i na ziemi, widzialne i niewidzialne, bądź trony, bądź państwa, bądź księstwa, bądź zwierzchności, wszystko przezeń i dla niego stworzone jest”. Jan dodaje do tego własne świadectwo (Jan 1:3): „Wszystkie rzeczy przez nie się stały, a bez niego nic się nie stało, co się stało!” Widzimy zatem, że przed Swą ludzką egzystencją nasz błogosławiony Pan był zaszczytnym narzędziem Jehowy w Jego wszystkich wielkich dziełach; był Jego jednorodzonym i umiłowanym Synem, Przyjacielem Jego łona współpracującym z Nim. Bez względu na to czy zastanowimy się nad ogromem i wspaniałością fizycznego wszechświata, czy niezliczonymi zastępami inteligentnych istot — anielskich i ludzkich — które On stworzył przekazaną Jemu mocą, czy też wielkością niebiańskiego dworu i obecnością niebiańskiego Ojca, wielkiego Władcy wszechświata — jesteśmy przygnieceni poczuciem tej chwały, którą posiadał On u Ojca zanim upokorzył się do stosunkowo niskiego stanu człowieczeństwa. Niemniej jednak On, który był tak bogaty, dla nas stał się ubogi, abyśmy ubóstwem Jego ubogaceni byli — 2Kor. 8:9.
Spójrzmy teraz na Jego ubóstwo: Przeniesiony z natury i stanowiska tak wysokiego w stosunku do naszej ludzkiej natury, która jest z ziemi ziemska i której zakres władz jest ograniczony do jej obszaru, rozumiemy, że chociaż był doskonałym człowiekiem, Jego upokorzenie było ogromne. Chociaż ziemia należała do Niego wraz z jej napełnieniem, nie rościł sobie prawa ani do jej skrawka. Chociaż wszelkie srebro i złoto było Jego, jak i bydło na tysiącu wzgórz, nie domagał się niczego. „Liski mają jamy, a ptaki niebieskie gniazda; ale Syn człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił”. On się narodził z skromnych, ludzkich rodziców, urodził się w żłobie, złożony w kołysce między zwierzętami w stajni w małym miasteczku Betlejem, a wychowany w wzgardzonym mieście Nazaret. Gdy w wieku trzydziestu lat zaczął zyskiwać rozgłos i ogłaszać Swą misję na świecie, został wzgardzony i odrzucony przez ludzi. Przyszedł do swego własnego ludu (do narodu żydowskiego), lecz ten lud Go nie przyjął. W końcu poddał Go haniebnej śmierci jako przestępcę ale nikt Go nie opłakiwał, z wyjątkiem kilku osób niskiego stanu, które w cichości i prostocie serca przyjęły Jego nauki i które dotąd miały nadzieję, iż naprawdę to był Ten, który „miał odkupić Izraela” (Łuk. 24:21). O, jakie wielkie upokorzenie dla Syna Bożego! Jakże boleśnie je odbierał, gdy do kielicha śmierci został dodany gorzki osad hańby i w udręce Swej duszy zawołał: „Ojcze mój, jeśli można, niech mię ten kielich [hańby i wstydu] minie; wszakże nie jako ja chcę, ale jako ty”!
Wydanie Chrystusa za nasze grzechy było wydaniem Go na śmierć, a całe Jego uprzednie upokorzenie, z natury duchowej do natury ludzkiej, było jedynie przygotowaniem do złożenia tej wielkiej ofiary, która miała dokonać naszego odkupienia. Oświadczył to nasz Pan, gdy powiedział „aleś mi ciało sposobił”, w celu poniesienia śmierci, oraz „Oto idę [tak przygotowany], abym czynił, o Boże, wolę twoją”. „Całopalenia i ofiary za grzech [typiczne ofiary pod zakonem Mojżeszowym] nie upodobały ci się”,