Teraźniejsza Prawda nr 462 – 1999 – str. 3
POSTAWA PRAWDZIWEGO POŚWIĘCENIA
Jest tym duchem, który powinien pobudzać każdego, kto oświadcza, że się poświęcił Bogu. Powinniśmy pragnąć włączenia do naszych charakterów tę zasadę służby. Nie powinniśmy służyć tylko dlatego, że lubimy pracować, lubimy być zajęci, lecz dlatego, że dostrzegamy potrzebę takiej pracy i jesteśmy gotowi oddać swoje życie w tej błogosławionej służbie.
Niektórzy uważają, że potrzebne jest ceremonialne omywanie nóg drugich. Skoro nie ma żadnego realnego dobra, jakie możnaby osiągnąć przez taką ceremonię — niczego celowego — nie ma powodu aby ją wykonywać. Nie sądzimy, by Jezus umył nogi swoich uczniów, gdyby oni nie potrzebowali umycia ich. Lecz jeśli w dogodnym czasie w ten sposób możemy wykonać prawdziwą usługę, każdy z nas powinien być zadowolony ze sposobności usłużenia współchrześcijaninowi przez umycie jemu nóg lub w jakikolwiek inny sposób.
Chodzi o to, by docenić przywilej prawdziwej służby, a nie okazję uczynienia czegoś tylko dlatego, że to jest pracą służebną. Jezus uczynił to, co uczynił, gdyż była to służba pożyteczna i taką była wola Ojca. Nasz Pan chciał też nauczyć uczniów, że nie powinni pomijać żadnej, choćby najniższej formy służby, gdy jako bracia wzajemnie sobie usługują. Poza tym, przy tej okazji zdawało się, że słowa Jezusa podkreślają myśl o potrzebie codziennego oczyszczania się uczniów Pana z ziemskiego skalania (Jan 13:6–15).
Składanie życia przez naszego Pana dokonywało się chwila po chwili, dzień po dniu, przez nauczanie, uzdrawianie chorych, głuchych, ślepych i w nauczaniu swoich uczniów. W niczym nie starał się służyć Sobie. Dlatego zapisano, że „chodził czyniąc dobrze” (Dz. 10:38). Powinniśmy zastosować tę zasadę do siebie, gdyż „jaki on jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie” (1Jan 4:17). Postawą prawdziwego poświęcenia jest chodzenie śladami Jezusa (1Piotra 2:21) i pragnienie poznania woli Ojcowskiej, aby ją czynić. Oznacza to, że mamy być badaczami Biblii, jak dawni berejczycy, którzy „na każdy dzień rozsądzali pisma” (Dz. 17:11).
Jeśli mamy ducha swego Mistrza, powinniśmy pragnąć „póki czas mamy, dobrze czynić wszystkim, a najwięcej domownikom wiary” (Gal. 6:10). Jest to rada św. Pawła, który zachęcał, abyśmy byli jego naśladowcami tak jak on naśladował Chrystusa (1Kor. 11:1). Życie Jezusa i Apostołów wyróżnia się bardzo na kartach historii z powodu ich, godnej uwagi, niesamolubnej służby dla innych.
Wielu panuje nad dziedzictwem Bożym. Kontekst naszego wersetu pokazuje, że nasz Pan miał na myśli tę klasę. Oświadczył, że władcy pogan sprawują władzę nad swym ludem kosztem rządzonych i bardzo rzadko towarzyszy temu pragnienie służenia ludowi.
SAMOLUBSTWO CZYNI NIEZDATNYM DO KRÓLESTWA
Widzimy w jaki sposób nasz Mistrz użył słów naszego wersetu. Uczniowie byli dotknięci powszechną dolegliwością — zamiłowaniem do zaszczytów od ludzi i zamiłowaniem do zaszczytów ze strony Pana. Dwóch z nich poważnie poprosiło o miejsce szczególnej chwały w Jego Królestwie (Mar. 10:35–37). Prośba ta wzbudziła oburzenie wśród pozostałych dziesięciu, co doprowadziło do sporów. W pamięci mieli utrwaloną myśl, że Jezus im obiecał udział w Królestwie (Mat. 19:27–29). Gdyby złą rzeczą było pamiętanie o tej obietnicy, złą rzeczą byłoby także danie jej przez Pana. Nie rozumieli jednak, że Ojciec nie ustąpi tego miejsca nikomu, kto nie zamanifestuje absolutnej wierności Jemu i Jego Słowu.
Uczniowie w tym czasie mieli pewną dozę fałszywej godności, lub pychy, która mogła uczynić ich niezdatnymi do zajęcia miejsca na tronie. Dlatego Pan im przypomniał, że warunkiem na podstawie którego komukolwiek będzie dane miejsce na tronie, jest zamanifestowanie tak wielkiej wierności zasadom Boskiego rządu i tak wielkiej pokory ducha, że osoba taka z radością wyświadczy przysługę każdemu potrzebującemu. Za przykład podał Siebie.
Parafrazujemy słowa naszego Pana: Czy myślicie, że opuściłem niebiosa i przyszedłem na ziemię, aby ludzie Mi służyli? Nie. Warunki, do których przyszedłem, są o wiele gorsze od tych, jakie opuściłem. Lecz Ojciec w tym względzie dał mi przywilej służby, a ja z radością podejmuję tę służbę, ponieważ to jest wolą Bożą. Przyszedłem usługiwać, służyć, aby oddać swoje życie jako cenę okupu za wszystkich.
Tak więc przedstawił im tę myśl. Wskazał, że powinni się radować przywilejami służby, radować się mając przywilej zrobienia czegoś naprawdę pożytecznego dla innych, szczególnie dla braci. Gdy szeroko stosujemy tę zasadę, widzimy jak przejawia się ona na świecie w sprawach codziennego życia. Cała ludzka rodzina to słudzy. Jeden służy jako jubiler. Inny jako wytwórca wyrobów wełnianych.Ten ostatni służy skupowaniem wełny i przetwarzaniem jej na tkaninę i odzież. Inny służy jako rolnik i dostarcza żywności. Niektórzy są pedicurzystami, inni fryzjerami, krawcami, lekarzami itp. W każdym przypadku jest to służba dla drugich.
Schodząc jeszcze niżej, widzimy że ta zasada rozciąga się nawet na służenie niemym zwierzętom. Koń sam nie umie się czesać zgrzebłem, nawet świnia musi być obsłużona — potrzebuje koryta, legowiska i pokarmu. Nam z kolei usługują zwierzęta. Ktokolwiek się odłączy od tego ustalonego porządku służby oddali się od własnego dobra i pogwałci prawo wszechświata. Ktokolwiek znajdzie się w miejscu, w którym nie wykonuje żadnej służby, lecz ma innych, którzy jemu usługują wszelkimi sposobami, jest godny pożałowania. Będzie nieszczęśliwy, choćby był bardzo bogaty.