Teraźniejsza Prawda nr 455 – 1997 – str. 93
jest hebrajski. Są narodem Żydów. Biblijne proroctwo wypełnia się na naszych oczach. Jakim przywilejem jest uwielbianie Boga razem z nimi.
ZEBRANIA W IZRAELU
Nasze pierwsze zebranie odbyło się drugiego dnia po przyjeździe. Kiedy sala zebrań była pełna, pastor przemówił łagodnie. On powiedział „Teraz przez kilka minut zachowamy ciszę, aby przygotować się do uczczenia naszego Pana”. Rozmowy ustały i rozpoczęła się medytacja. Pastor skinął na dzieci, aby usiadły na przedzie, a gdy były niespokojne brał je na kolana, łagodnie do nich przemawiając, dopóki spokój i cisza nie zapanowały w całym pokoju. Następnie modlitwą rozpoczął zebranie. Nabożeństwo rozpoczęło się godziną wysławiania i modlitw. Akompaniament muzyczny to trzy gitary, talerze perkusyjne, klarnet, fortepian i tamburyno. Na każdym zebraniu, w którym uczestniczyliśmy, słowa były wyświetlane na ekranie.
Niemal przez godzinę wszyscy poruszali się dookoła wzajemnie się pozdrawiając. Pod koniec wieczoru zapoznaliśmy się ze wszystkimi. Rozmawialiśmy na temat bliskowschodniej Konferencji Chrześcijańskiej na Cyprze, w której uczestniczył pastor. Każdy kraj wysłał tam swych przedstawicieli i oni byli bardzo poruszeni wzrostem wierzących w ubiegłym roku. Mówili, że w 1970 roku było tylko około 300 chrześcijańskich Żydów w Izraelu. Obecnie szacuje się, że jest 4.000 do 6.000 wierzących Żydów i podobna liczba wierzących Arabów. Oni mówią, że Pan zsyła deszcz prawdy na Bliski Wschód i pustynia zakwita, wzrasta liczba chrześcijan. Byliśmy trzy tygodnie w Izraelu i uczestniczyliśmy w nabożeństwach w Tel–Awiwie, Galilei i Jerozolimie.
W Tyberiadzie wydałem świadectwo i krótko opowiedziałem im o pracy, którą my, i inne grupy badaczy Pisma Świętego, wykonujemy w stosunku do amerykańskich Żydów. Byli bardzo zainteresowani. Rozdaliśmy dużo Sztandarów Biblijnych i trochę ulotek. W Jerozolimie różne społeczności mają wspólne nabożeństwo w niedzielne popołudnie i wieczór. Sala zebrań może pomieścić tylko tysiąc osób, dlatego to samo nabożeństwo odbywa się dwa razy i trwa około 2 i ½ godziny. Nazywają je społecznością Króla królów. Bardzo uważnie słuchałem każdego nabożeństwa, rozmawiałem z każdą osobą i trudno jest określić czy oni wywodzą swoje nauki bezpośrednio z Nowego Testamentu czy z nominalnego chrześcijaństwa. Być może po trosze z każdego z nich. Wiem, że spotykają się w chrześcijańskich gmachach i salach nabożeństw, ponieważ ortodoksyjni Żydzi prawdopodobnie tam im nie przeszkadzają.
Każdy, kogo spotkaliśmy, był bardzo serdeczny i pełen miłości. Modlą się jeden za drugiego i wzajemnie sobie pomagają, a podczas nabożeństw mają czas przeznaczony na modlitwę za swoich nieprzyjaciół. Kiedy byliśmy trzy lata temu zauważyłem, że nabożeństwa były prowadzone przez wybranych starszych, a obecnie wydaje się, że mają pełnoetatowych płatnych pastorów, których sobie obrali. Pastorzy także są niesekciarscy. Jeśli uznajesz Jezusa, możesz do nich należeć. Nikt nie pyta się ani nie zajmuje tym, w co jeszcze wierzysz, lecz pamiętają cię. Dzieci siedzące na plaży mówiły „widzieliśmy was na nabożeństwie”, a w Jerozolimie spotkaliśmy kilka osób, które były w Tel–Awiwie.
WRAŻENIA Z EMEK HA SZALOM
Nasz pobyt w Emek ha Szalom nie był tym samym doświadczeniem co trzy lata temu, lecz nie będziemy tutaj wchodzić w szczegóły. Od wielu lat wykonują tam wspaniałą pracę świadczenia o Jezusie i nadchodzącym Królestwie. Nasza podróż w rzeczywistości miała cztery części: (1) Dom Emanuela w Tel–Awiwie, (2) Emek ha Szalom, (3) Galilea i (4) Jerozolima. Galilea była cudowna. Cały czas spędziliśmy tam z dobrymi przyjaciółmi i obejrzeliśmy całą krainę, w której Jezus rozpoczął swoją służbę. Byliśmy na wschodzie przy granicy z Syrią i na północy blisko granicy z Libanem. Tak wiele zmieniło się na tej ziemi, z pustyni i bagien w urodzajne pola i winnice, a wszystko w ciągu ostatnich 100 lat. Boskie obietnice wypełniają się we wszystkim, co obserwujemy. Nie wiem kiedy znowu zobaczę Izrael, lecz wiem, że nigdy nie zapomnę tego, co dotąd zobaczyliśmy.
Kiedy nadszedł czas opuszczenia Galilei i wyjazdu do Jerozolimy, musieliśmy podjąć decyzję. Ludzie, którzy wypożyczyli nam samochód mówili, aby nie jechać na zachodni brzeg, lecz skierować się z powrotem na wybrzeże, a następnie na południe tymi samymi drogami co przyjechaliśmy, które nie były zbyt przyjemne. Tego pięknego ranka udaliśmy się zatem na południe wzdłuż doliny Jordanu. Nie mieliśmy żadnych trudności. Arabowie i ich dzieci z małymi stadami owiec i kozłów, machali do nas rękami kiedy przejeżdżaliśmy. Jechaliśmy obwodnicą wokół Jerycha i skierowaliśmy się do Jerozolimy. Spacer ulicami tego starego miasta jest niczym cofanie się kalendarza. Wąskie małe ulice i przejścia. Małe sklepy i jadłodajnie, i mnóstwo ludzi ze wszystkich stron świata. To miasto jest święte dla wszystkich.
POWRÓT DO USA
Dobrze jest powrócić do Domu Biblijnego. Siostra Mary odebrała w południe nasze ubrania z pralni, a brat Jack myje samochód. Załadowaliśmy się i zjedliśmy lunch. Czas szybko przemija i do Muskegon wyruszyliśmy dopiero o 14.30. To jest 728 mil drogi, tak więc zatrzymaliśmy się na noc, aby odpocząć przed konwencją.