Teraźniejsza Prawda nr 451 – 1997 – str. 20
jest zdolny zbić tego dowodu, tego świadectwa? Jezus nic nie odpowiedział. Gdyby świadkowie dokładnie powtórzyli Jego słowa, nie było w nich niczego, co mogłoby stanowić podstawę jakiegokolwiek prawa do potępienia Go.
„CZY TY JESTEŚ CHRYSTUSEM?”
W końcu, nie mogąc sprowokować Jezusa do dyskusji na temat świątyni i być może, wypowiedzenia słów, które mogłyby być uznane za obciążające Go najwyższy kapłan uznał, że najważniejsze pytanie zadane w najbardziej podniosłej formie może skłonić Jezusa do jakiegoś wyznania, które można będzie uznać za obciążające. Pytanie brzmiało: „Powiedz nam, czy ty jesteś Chrystusem [Mesjaszem], Synem Bożym?” Kajfasz prawdopodobnie wiedział, że Jezus nie chełpił się swoim mesjanizmem, lecz raczej spokojnie zajmował się swoją służbą, czyniąc dobro i nauczając lud, pozwalając, aby Jego czyny świadczyły o tym, że „nigdy nie mówił [i nie czynił] człowiek jako ten człowiek”, że realizował sprawy Tego, który Go posłał i dlatego był Mesjaszem.
Zatem wszystko zależało od tego czy Jezus oskarży siebie przez przyznanie się do swego mesjanizmu. Gdyby temu zaprzeczył, czy pozostałaby jakaś podstawa do oskarżenia Go? Lecz Jezus nie zaprzeczył temu pytaniu. Nawet gdyby zachował milczenie, to byłoby ono zaprzeczeniem siebie, zaprzeczeniem prawdzie, przyznaniem że najwyższy kapłan narodu nie miał dostatecznej wiedzy i odpowiedniej odpowiedzialności za tę godzinę. Pod każdym względem było właściwe, aby głowa narodu wiedziała, iż Jezus stwierdził, że jest Mesjaszem. Dlatego nasz Pan rzekł: „Tyś powiedział”, a to znaczy, że Ja zgadzam się z tym, co ty powiedziałeś, jestem Mesjaszem, Synem Bożym. Chcę ci też powiedzieć, że „odtąd ujrzycie Syna Człowieczego siedzącego po prawicy mocy Bożej i przychodzącego w obłokach niebieskich.
W tym oświadczeniu, tak jak prawie we wszystkich wypowiedziach naszego Pana, wiele zostało powiedziane w kilku słowach. Nie było Jego intencją i nie było właściwe wówczas wyjaśnienie przyszłości Boskiego planu, w tamtych okolicznościach i tamtym ludziom. „Tajemnica Pańska objawiona jest tym, którzy się go boją [czczą], a przymierze swoje oznajmia im” (Ps.25:14). Dlatego Jezus nie powiedział tego, co mógł im powiedzieć: „Zamierzacie mnie potępić, dzisiaj będę ukrzyżowany między dwoma złoczyńcami, powstanę trzeciego dnia, czterdzieści dni później wstąpię do Ojca, a w dniu Pięćdziesiątnicy ześlę Ducha Świętego, i rozpocznie się działalność duchowego królestwa, jaka odnajdzie po całej ziemi tych wybrańców. Gdy zostaną oni odnalezieni, przyjdę ponownie w moim drugim adwencie, w mocy i wielkiej chwale, nie po to, by być sądzonym przez was, lecz by być waszym sędzią oraz królem i władcą całego świata, by udzielić błogosławieństw Tysiąclecia każdemu stworzeniu, dając zupełną sposobność dojścia do pełni prawdy i pełni błogosławieństw”. Widzimy, że to co nasz Pan powiedział, oznaczało, iż wiedział o tym wszystkim, lecz nie był czas właściwy na ogłaszanie tego.
Jakie, w związku z tymi faktami, wypływają lekcje dla nas ? Jedna z nich występuje wtedy, gdy poszukujemy informacji na jakiś temat, gdy powinniśmy być zupełnie uczciwi, zupełnie sprawiedliwi, nie szukając okazji do fałszywego przedstawienia kogoś innego, bez względu na to, jak pożyteczne rzeczy mogłyby być osiągnięte przez takie postępowanie. U wszystkich, którzy w jakimkolwiek znaczeniu są ludem Pana, sprawiedliwość szczególnie powinna być widoczna. Jest ona podstawą Boskiego tronu i zapewne musi być podstawą charakteru tych wszystkich, którzy są Pańscy i którzy mają nadzieję wyjść zwycięsko z obecnego czasu. Wydaje się, że tylko uczciwi, tylko sprawiedliwi, teraz reagują na posłannictwo Słowa Pańskiego, a ci którzy tracą swą szczerość, swą uczciwość, na pewno stracą także Prawdę. Wystrzegajmy się zatem wszyscy jakiejkolwiek niedbałości w zakresie sprawiedliwości — wobec Boga, siebie, naszych przyjaciół i wrogów. Wobec nikogo nie możemy być mniej niż sprawiedliwi, lecz wobec wszystkich możemy być, i powinniśmy być, więcej niż tylko sprawiedliwi, tak, powinniśmy być pełni miłości i wspaniałomyślni.
POZOROWANIE SPRAWIEDLIWEGO OBURZENIA
Słysząc potwierdzenie Jezusa, iż był Mesjaszem, najwyższy kapłan uświadomił sobie, że było to najmocniejsze, i jedyne, oskarżenie jakie mógł wnieść przeciwko Niemu, ze wszystkich tych, które miały pozór zła. Jednak nie było w tym żadnego zła, gdyż to była prawda, lecz on udał wielką pobożność, wielki szacunek dla Boga, wielką cześć dla Boskiej obietnicy odnośnie Mesjasza – udał, iż takie twierdzenie Jezusa było jak uderzenie pioruna. Powstał, z twarzą pełną pozorowanego oburzenia i gniewu przeciwko temu twierdzeniu, które w jego opinii tak obrażało Boga, że było bluźnierstwem, i rozdarł szaty jako wyraz swego pozorowanego sprawiedliwego oburzenia. Krzyknął do ludzi: „To jest bluźnierstwo! Czy potrzeba nam jeszcze świadków? Oto teraz słyszeliście Jego bluźnierstwo. Co sądzicie? Jaka kara byłaby odpowiednia za takie straszne, jak to, przestępstwo? Jak powstrzymamy innych, aby podobnie nie występowali i nie twierdzili, że są Mesjaszem, Synem Bożym, uzdrawiając chorych, dając przykłady swej mocy wzbudzając umarłych i wypędzając diabłów z ludzi?” Starsi, zebrani tam tylko po to, aby zamordować Jezusa, odpowiedzieli: „Winien jest śmierci”.
Jezus musiał czekać, a w międzyczasie niektórzy Jemu ubliżali, jeśli nie starsi i urzędnicy, to inni, jednak za ich wiedzą i bez reakcji z ich strony. Bili Go,