Teraźniejsza Prawda nr 450 – 1997 – str. 6
Tak też bez wątpienia było w Palestynie w czasach Jezusa. Gdy siedemdziesiąt uczniów powróciło ze swej misji, nasz Pan ich zapytał czy im czegokolwiek brakowało. Odpowiedzieli, że nie. Jezus ich poinformował, że zlecone im posłannictwo od domu do domu — a nie publiczne — nie mieli ogłaszać na ulicach ani na placach publicznych. Uczniowie mieli chodzić od miasta do miasta, poszukując godnych w każdej miejscowości, którą odwiedzali. Gdy wchodzili do jakiegoś domu to, po pierwsze, mieli powiedzieć: „Pokój temu domowi!”. Jeśli zostali życzliwie przyjęci, ich pokój miał trwać, jeśli nie, ich pokój miał wrócić do nich, nie spocząć nad tym domem. Tak więc, jak już było wspomniane wcześniej w tym artykule, Pańscy uczniowie byli doprowadzeni przez Ducha Świętego do odpowiednich kontaktów.
Ta forma pozdrowień jest dla nas nieco dziwna, ponieważ nie jest zwyczajem na zachodzie. Jednakże, w Izraelu nadal jest zwyczaj pozdrawiania się na wzajem w ten sposób nie tylko w domach, lecz również na ulicy lub okazyjnie. Ludzie mówią, jedni do drugich, „Szalom”, „pokój niech będzie z tobą tego ranka”. Prawie każdy wita się w ten sposób.
Br. Russell opowiedział o swoim doświadczeniu podczas swej pierwszej wizyty w Palestynie, w 1892 roku. Jego przewodnik był dobrze znany w tym kraju, bo kiedy szli ulicą ludzie pozdrawiali go w języku arabskim, a on im odpowiadał. Br. Russell później go zapytał: „Co oni do pana mówili?”. Odpowiedział br. Russellowi, że mówili „Pokój niech będzie z tobą” lub „Niech błogosławieństwo Boże będzie z tobą”. Br. Russell był mile zdziwiony, że ludzie w tym kraju powszechnie pozdrawiali się w ten uprzejmy sposób. Zaobserwował, że on i jego przewodnik ledwie mogli przejść przez ulicę bez jakiegoś rodzaju pozdrowienia.
BĄDŹ PRZYJACIELSKI
Brat Johnson często cytował słowa Salomona: „Człowiek, który ma przyjaciół, ma się obchodzić po przyjacielsku” (Przyp. 18:24). Mamy jednak coś pokrewnego w naszym pozdrowieniu, „dzień dobry”, czy „jak się masz”, lub „życzymy ci dobrego dnia” itd. Te zwroty wyrażają prawie te same uczucia. W przypadku uczniów Jezusa, ich pozdrowienie miało być sprawdzianem postawy ludzi, gdy oni szli od domu do domu przez cały kraj Izraela. Jeśli ich przyjmowano dobrze, mieli w tym domu pozostać, lub z tymi, którzy ich serdecznie pozdrowili, a nie przechodzić z domu do domu podczas pobytu w danym mieście. Gdyby ludzie nie okazywali zainteresowania nimi lub ich posłannictwem, mieli podróżować dalej. A gdyby przeszli w ten sposób całe miasto i nie znaleźli nikogo gotowego na ich powitanie i nikt nie chciałby posłuchać jak ogłaszają, że „Królestwo Boże jest blisko”, mieli opuścić to miejsce, symbolicznie strzepnąć kurz tego miasta ze swoich stóp. Ale gdyby ludzie powiedzieli „Opowiedzcie nam o nim”, mieli wejść i opowiedzieć im o Jezusie, o Jego wielkim urzędzie, Jego cudach itp. Po przekazaniu wiadomości mieli pozostawić swój pokój, aby przebywał z tą rodziną, i pospieszyć dalej
Dzisiejsze warunki różnią się bardzo od tamtych. Naśladowanie metod pierwszych uczniów, nie spełniłoby dzisiaj celu. Dla nas o wiele lepiej jest rozprowadzić Prawdę przy pomocy traktatów, książek, czasopism itd. Mamy nadzieję, że w ten sposób wzbudzimy zainteresowanie ludzi i je utrwalimy. Możemy w taki sposób przekazać pełniejsze wiadomości o Królestwie, niż to było możliwe w dniach pierwszego adwentu Pana. Wówczas mogło być utrwalone jedynie w sercach niewielu, ostatecznie będzie ono utwierdzone w mocy i wielkiej chwale na całej ziemi i do wielu jeszcze ludzi musi dotrzeć ta wiadomość. Jednakże powinniśmy z tym posłannictwem pokoju iść w tym samym duchu, w jakim szli pierwsi uczniowie.
WŁAŚCIWA POSTAWA BOSKICH POSŁANNIKÓW
Nauczanie o czasie wielkiego ucisku nie powinno być jedynym elementem naszego posłannictwa. Mamy opowiadać wielką radość Ewangelii, „która będzie wszystkiemu ludowi” i o czasach restytucji, które wkrótce zostaną zaprowadzone. O czasie ucisku, jeśli się w ogóle do niego odnosimy, powinniśmy wspomnieć tylko jako o potrzebnym dodatku do zmiany dyspensacji, ze względu na nie przygotowanie świata do Królestwa i jego błogosławieństw.
Gdy robimy postępy w naszej pracy obwieszczania, powinniśmy pamiętać, że my mamy szerzyć pokój, a nie mamy wywoływać konfliktów i sprzeczek. Niektórzy z nas mogą być uważani za wywołujących konflikty i sprzeczki, jeśli nie jesteśmy dostatecznie ostrożni w sposobie przedstawiania tego posłannictwa. Powinniśmy się starać tak dalece, jak to jest możliwe, krzewić pokój, mówić ludziom o Bożej miłości, miłosierdziu i dobroci. Gdy to będziemy czynić w miłości, odnajdziemy tych, których serca są prawdziwe, którzy poszukują Prawdy i dotrzemy do nich.
Jeśli jesteśmy mądrzy, będziemy zwracać uwagę na szczególne zarysy posłannictwa. To jest, na posłannictwo pokoju i dobrej woli. Ono wskazuje ludziom właściwy kierunek. Posłannictwo Słowa nie jest dla „świńskich” (Mat. 7:6), swarliwych, samolubnych i złych. Jest ono dla pokornych, dających się pouczyć, mających szlachetne serca. Jeśli ktoś odrzuca nasze posłannictwo, nie powinniśmy okazać wrogości lub gorzkości. Nie mówmy wtedy „Pewnego dnia będziesz sobie życzył, żeby mnie posłuchać!”. To nie jest nasza sprawa. O naszym Mistrzu szczególnie jest powiedziane, że kiedy Jemu złorzeczono, On nie odzłorzeczył. W tym mamy Jego naśladować.