Teraźniejsza Prawda nr 449 – 1996 – str. 88
JEZUS „RZEKŁ MU: PÓJDŹ ZA MNĄ”
Mar. 2:13-22
Kafarnaum, gdzie nasz Pan nauczał i leczył, jest położone nad Morzem Galilejskim lub, jak to powiedzielibyśmy dzisiaj, nad Jeziorem Galilejskim. Było to ważne miasto handlowe, szczególnie dla handlu rybami, i niewątpliwie w związku z tym zaludnienie wybrzeża w tej okolicy było dość duże. Użyty w greckim tekście czas gramatyczny wskazuje, jak się wydaje, że nasz Pan chodził po wybrzeżu zatrzymując się tu i ówdzie, aby porozmawiać z tamtejszymi ludźmi, którzy tłumnie się zbierali, aby Go posłuchać. Podczas opisanej tu wędrówki Jezus przeszedł obok Mateusza, znanego przedtem jako Lewi, który z ramienia rządu rzymskiego pobierał cło, pracując jako urzędnik podatkowy. I kiedy właśnie zajmował się powierzonymi mu obowiązkami, Jezus zwrócił się do niego mówiąc: „Pójdź za mną”, a Mateusz okazał się posłuszny powołaniu do uczniostwa.
Wielu ludzi odnosi fałszywe wrażenie, wywołane zwięzłością opisu, i uważa, że Lewi (Mateusz) nigdy przedtem nie słyszał o Jezusie i że nasz Pan przechodząc obok rzucił na niego swego rodzaju urok, który doprowadził do tego, że Mateusz natychmiast porzucił swe zajęcie, zachowując się tak jak gdyby postradał zmysły. Powinniśmy pamiętać, że było wręcz przeciwnie, bowiem Pan i Jego uczniowie byli od lat dobrze znani w całej okolicy, a Mateusz prawdopodobnie nie tylko wiedział o naszym Panu, ale też wierzył w Niego jako Mesjasza. Jednakże aż do tego momentu Jezus nie zaprosił go, aby został jednym z Jego bliskich uczniów. Dlatego też aż do tej chwili Mateusz nie mógł podjąć próby zostania jednym z nich. Niewątpliwie było wielu takich, którzy wielokrotnie słyszeli prowadzone przez Pana rozmowy i którzy byli zaliczani do grona Jego przyjaciół, ale nigdy dotąd nie otrzymali zaproszenia, aby zostać specjalnymi naśladowcami, towarzyszami i współsługami w służbie Ewangelii, jak to miało miejsce w przypadku Dwunastu.
Nie powinniśmy też przypuszczać, że Mateusz pozostawił swą kasę otwartą, a rachunki z rządem rzymskim nie załatwione i natychmiast podążył za Mistrzem. Należy raczej przyjąć, że prawdopodobnie upłynęło kilka dni lub kilka tygodni, zanim Mateusz pozałatwiał swe sprawy i mógł odpowiedzieć na Pańskie wezwanie do stanu apostolstwa. Powinniśmy pamiętać, że w opisie ewangelicznym w zwięzłej formie przedstawiona została historia kilku lat oraz wiele dyskusji, rozmów i wydarzeń.
Wydaje się, że tak jak prawdopodobnie Pan zmienił imię Szymonowi, nazywając go Piotrem, tak też
kol. 2
podobnie imię Lewiego zostało zastąpione imieniem Mateusz, które znaczy „dar Boży”. Mateusz był celnikiem, a więc osobą, która zajmowała się podatkami i dochodami skarbowymi. Zarówno samo słowo „celnik”, jak i jego zawód budziły najwyższy wstręt w Żydach, którzy z niechęcią podporządkowywali się ustanowionym przez Rzymian przepisom podatkowym. Celnicy uważani byli za ludzi pozbawionych uczuć patriotycznych, nielojalnych wobec własnego narodu, ponieważ podejmowali służbę na rzecz wrogiego rządu i wykorzystując znajomość własnego kraju oraz narodu pomagali zbierać podatki, które były uważane za niesprawiedliwe. Urząd ten – jak to zaraz pokażemy – stwarzał wiele sposobności do dopuszczania się nieuczciwości i nadużycia, do łapownictwa, itp., ale ani przez chwilę nie możemy przypuszczać, że Lewi należał do takich właśnie nieuczciwych celników, bo gdyby był tego rodzaju człowiekiem, to możemy być pewni, że nie zostałby powołany do apostolstwa i nie odpowiedziałby na to powołanie, bo nie zapominajmy, że jest napisane, iż „Żaden do mnie przyjść nie może, jeśli go Ojciec mój, który mię posłał, nie pociągnie;” (Jan 6:44).
UHONOROWANIE POŚWIĘCONEGO DOMU
Mateusz był człowiekiem wpływowym i gdy tylko przyjął Pańskie powołanie, odpowiadając na nie osobistym poświęceniem się oraz poświęceniem wszystkiego, co do niego należało, zaczął je wykorzystywać, aby przyciągnąć innych do Zbawcy. Zwykł opowiadać o swym poświęceniu się na rzecz tej jedynej sprawy w taki sposób i w sprzyjających warunkach, że pozyskiwał pewne osoby. W tym też celu wydał w swym domu przyjęcie na cześć Pana i Jego uczniów, zapraszając na nie wielu swych przyjaciół i współpracowników. W naszej lekcji wszyscy tam zgromadzeni nazwani zostali „celnikami” i „grzesznikami”.
Wykazaliśmy już dlaczego celnicy byli skazani na wykluczenie z towarzystwa przez nauczonych w Piśmie i faryzeuszy – nie z tego powodu, że byli ludźmi złymi, ale dlatego, że wykonywany przez nich zawód nie cieszył się szacunkiem, a zostawszy w ten sposób odcięci od ultrareligijnego społeczeństwa, celnicy zmuszeni byli do ograniczenia swych kontaktów do społeczności określanej mianem niereligijnej i na zasadzie kontrastu nazywanej „grzesznikami”.
Nie mamy rozumieć, że termin „grzesznicy” odnosił się koniecznie do ludzi nikczemnych i złoczyńców, ale raczej że określał te osoby, które nie wyznawały ani nie usiłowały wyznawać tej świętości, jaką przypisywali