Teraźniejsza Prawda nr 448 – 1996 – str. 71

jako Jego „bracia”, uczył się w tej samej szkole, pod nadzorem i kierunkiem Ojca: „Z tego, co cierpiał, nauczył się posłuszeństwa. A tak doskonałym [odpowiednim do zajęcia wysokiego stanowiska, do którego został powołany] będąc, stał się wszystkim sobie posłusznym przyczyną zbawienia wiecznego” (Żyd. 5:8, 9).

       Konieczne było, aby „jednorodzony od Ojca, pełen łaski i prawdy” (Jan 1:14), który był bez grzechu, został wypróbowany we wszystkim, tak jak my (Żyd. 4:15) – by Jego posłuszeństwo woli Ojcowskiej bez względu na cenę zostało w pełni potwierdzone i zademonstrowane, wraz z Jego miłością do bliźniego, ludzkości, którą z Boskiego zrządzenia przyszedł odkupić i podnieść moralnie. Dlatego jest niezbędne, żebyśmy – my, którzy należymy do tego upadłego rodzaju, lecz zostaliśmy usprawiedliwieni przez wiarę, wraz z Nim powołani do udziału w Królestwie, Jemu poświęciliśmy swoje życie – otrzymywali pouczenie i karanie w tej szkole, którą Ojciec przewidział dla tych, którzy zostali zaproszeni, aby stali się Jego synami, w celu zupełnego przyobleczenia się w Ducha Chrystusowego, którego Ojciec serdecznie akceptował.

       Widzimy z tego, że przyłączając się do Pana przez wiarę i poświęcenie, nie ogłaszamy się absolwentami i dziedzicami, lecz studentami, uczniami którzy pragną być przygotowani do odziedziczenia rzeczy, jakie Bóg przewidział dla tych, którzy Go miłują (1Kor. 2:9). Jeśli ta myśl zostanie zachowana w pamięci, jako Boska nauka na ten temat, pomoże nam zapobiegać zniechęcaniu się wtedy, gdy stwierdzimy, że nie możemy uniknąć czynienia tych rzeczy, których nie powinniśmy czynić, ani nieczynienia tych rzeczy, które powinniśmy czynić, że w naszym ciele nie mieszka doskonałość (Rzym. 7:14–25).

       Ponadto powinniśmy pamiętać, że to nie ciało wstępuje do szkoły Chrystusowej i nie ono znajduje się pod Jego kierunkiem i przygotowaniem do Królestwa. Raczej to dotyczy nowego serca i umysłu, jaki ma być rozwinięty, ustalony, wzmocniony, zrównoważony i udoskonalony (1Piotra 5:10), a miłość Boża ma być udoskonalona w nas (1Jan 2:5; 4:12). Zwracając się do Kościoła, Apostoł wyjaśnia: „stary nasz człowiek z nim jest [w greckim był] ukrzyżowany, aby ciało grzechu było zniszczone, żebyśmy już więcej nie służyli grzechowi” (Rzym. 6:6). W poświęceniu ludzka wola jest od razu uśmiercana, „zewlekłszy ciało wszystkich grzechów przez obrzezkę Chrystusową”, my „zewlekliśmy człowieka starego z uczynkami jego, a oblekliśmy nowego tego [wewnętrznego człowieka – Efez. 3:16; Rzym. 7:22; 2Kor. 4:16], który się odnawia w znajomość [w szkole Chrystusowej], podług obrazu tego, który go stworzył” (Kol. 2:11; 3:9, 10). Jest to „skryty serdeczny człowiek” (1Piotra 3:4), który ma być rozwinięty i udoskonalony w szkole Chrystusowej.

kol. 2

NOWY UMYSŁ MUSI ZACHOWAĆ NADZÓR

       Nie ma potrzeby podkreślać, że nowy umysł w miarę rozwijania się na podobieństwo umysłu Chrystusa nie osłabnie w wysiłkach zachowania panowania nad ciałem z jego skłonnościami do grzechu – w wysiłkach utrzymania woli ciała martwej. Żadne poświęcone dziecko Boże na pewno nie może pozwolić na to, by w jego śmiertelnym ciele panował grzech. Jeśli grzech w jakimkolwiek stopniu panuje nad nim, to nie może to być dobrowolne, dlatego może być tylko chwilowe, dopóki nowy umysł, widząc podnoszenie się ciała, nie przezwycięży go, otrzymując obiecaną łaskę w każdym czasie potrzeby z niebiańskiego składu łaski – Chrystusa.

       Uwaga ta, właściwie przyjęta i zastosowana, pomoże prawdziwym uczniom ocenić własną sytuację i zupełnie nie poddać się przygnębieniu, gdy zostaną zaskoczeni słabością ciała, tak długo jak długo mają świadomość, że ich serca nie czują sympatii do grzechu i niesprawiedliwości, lecz wprost przeciwnie są w pełnej harmonii z zasadami i naukami naszego Nauczyciela, pragnąc się podobać i być przyjemnymi w Jego oczach. Taka właściwa myśl pomoże także wszystkim takim przejawiać żarliwą miłość sobie nawzajem i wobec „braci”, którzy podobnie są uczniami w tej samej szkole, nie według ciała, lecz według ducha ich nowych umysłów. Jeśli zatem ktokolwiek dostrzega skazy na ciele „braci”, nieaprobowane lecz zwalczane, powinien pamiętać, że zło jakie widzi jest złem przeciwnika tego brata, nie złem samego brata, „skrytego serdecznego człowieka”, jeśli on sam daje nam dowody, że jego serce, jego wola pozostaje w harmonii z Panem i Jego prawem miłości i że każdego dnia usiłuje uczyć się lekcji nauczanych w szkole Chrystusowej i skutecznie walczyć ze słabościami ciała.

       W Piśmie Świętym to się nazywa chodzeniem w świetle, a nie potykaniem się w ciemności – rozumieniem i postępowaniem zgodnym z Boskimi zarządzeniami, patrzeniem na rzeczy tak, jak patrzy na nie Bóg i jak przedstawia je w Słowie swojej łaski. Nie oczekujmy jednak, żeby ludzie o światowym usposobieniu chcieli lub byli w stanie spoglądać na poświęcony lud Pański w tym świetle miłości, miłosierdzia, cierpliwości, nieskwapliwości, braterskiej uprzejmości itp. Wręcz odwrotnie, nasz przeciwnik, „bóg świata tego” (2Kor. 4:4) kieruje ich uwagę na hipokrytów, którzy używają imienia Chrystusa i prawa miłości jako maski dla złej woli, samolubstwa itp., w ten sposób stale próbując fałszywie przedstawiać warunki i wymagania szkoły Chrystusowej, nie tylko przed światem i obłudnymi profesorami, lecz również, a nawet przede wszystkim, przed prawdziwymi uczniami, których chętnie chciałby zniechęcić i zawrócić z właściwej drogi, przekonując ich przeciwnie do Słowa Pana, że są

poprzednia stronanastępna strona