Teraźniejsza Prawda nr 447 – 1996 – str. 60

USŁUGA NA KONWENCJI W POZNANIU, W POLSCE

       Mąż siostrzenicy mojej żony (który mieszka niedaleko Wuppertalu) czekał na nas na lotnisku, by zabrać nas do Poznania, gdzie przybyliśmy akurat na dzień przed konwencją. Była to dla nas naprawdę wielka pomoc i bardzo ją oceniliśmy. Dla wielu w Polsce spotkanie się z nami po tylu latach było zaskoczeniem. Jedyną rodziną, która wiedziała o naszym przybyciu, byli braterstwo Odrobińscy (u których mieliśmy się zatrzymać) oraz nasz przedstawiciel i pielgrzym br. Woźnicki.

       Wielu braci w wieku zbliżonym do naszego cieszyło się widząc nas w kraju, lecz młodsze pokolenie zna nas tylko z imienia i z tego, że mieszkamy w USA. Byli ciekawi spotkać się z nami. Obecnych było ponad 900 braci i niemożliwe było nawet podanie ręki większości z nich. Aby to ułatwić przedstawiliśmy się na pierwszym zebraniu świadectw. Przekazaliśmy chrześcijańskie pozdrowienia od Brata, rodziny Domu Biblijnego i wielu innych z USA, którzy wiedzieli o naszej podróży i przesłali swe chrześcijańskie pozdrowienia. W ten sposób wszyscy bracia dowiedzieli się, że jesteśmy obecni i po zebraniu starali się spotkać z nami.

       Miejsce zebrań nie jest dostatecznie duże na tak wiele osób, było więc przepełnione i nie mogliśmy się swobodnie poruszać. Spotkaliśmy niektórych braci i siostry z Niemiec i Francji, którzy przybyli na tę konwencję oraz 16 braci z Ukrainy i Mołdawii.

       Br. Woźnicki zorganizował krótkie prywatne spotkanie ze wszystkimi z Ukrainy, dzięki temu mieliśmy okazję porozmawiać z nimi w ich własnym języku. Rozumieją trochę po polsku, lecz niewielu potrafi mówić po polsku, stąd z radością wypowiadali się swobodnie. Byliśmy zaskoczeni ujrzawszy wśród nich jedną siostrę z Lwowa, w której domu przebywaliśmy, gdy Br. Stachowiak wysłał nas tam z usługą po naszym powrocie z Syberii.

       Dowiedzieliśmy się o ich problemach finansowych i warunkach na Ukrainie oraz podzieliliśmy się z nimi naszymi minionymi doświadczeniami, zachęciliśmy ich do oczekiwania na poprawę warunków i pozostania wiernymi. Pragnęli, abyśmy uczestniczyli w ich konwencji na Ukrainie, lecz mieliśmy już opracowany harmonogram usług w Niemczech i Francji (nie mieliśmy też wizy, aby pojechać na Ukrainę).

       Trzeciego dnia konwencji Br. Woźnicki zaprosił mnie do wygłoszenia wykładu. Najpierw wahałem się, ponieważ zauważyłem jak dynamiczni są polscy mówcy, i chociaż mówię płynnie po polsku, to nie przemawiałem publicznie od dłuższego czasu. Jedyną sposobność mówienia po polsku miałem w Brazylii. Lecz on nalegał, więc po wzięciu głębokiego oddechu zgodziłem się, co uznałem za wielki zaszczyt dla mnie,
kol. 2
a jednocześnie miałem okazję zaspokoić ich ciekawość.

       Mój temat był oparty na Psalm 118 mówiącym o ucisku Jakuba (temat, który Brat wybrał dla mnie na ostatnie sympozjum, z pewnymi dodatkami dla wypełnienia jednej godziny). Mówiłem 50 minut. Miałem kilka wycinków z gazet amerykańskich, gdzie znalazłem pewne informacje na temat sprzeciwu Arabów na pokojowy proces izraelsko–arabski, co bardzo dobrze koresponduje z Psalm 83:4, 5, gdzie pokazana jest chęć Arabów zniszczenia narodu Izraela.

       Po spotkaniu podeszło do nas kilku braci z prośbą o odwiedzenie ich po konwencji i usłużenie w ich zborach. Poinformowałem o tych propozycjach Br. Woźnickiego i poprosiłem o zgodę na usługę w tych miejscach. Zgodził się na to, a jednocześnie dowiedziałem się, iż nie otrzymał na czas twego listu i dlatego nie przewidział dla mnie żadnego planu (co uczynili Br. Maszczyk w Niemczech i Br. Hermetz w Francji).

WIZYTA WE WROCŁAWIU

       7 maja (w pierwszą niedzielę po konwencji) usłużyłem w jednym dniu trzema wykładami we Wrocławiu, a w każdym uczestniczyły 102 osoby. Po zebraniu spożyliśmy obiad w domu br. Ottona Ryla wraz z wieloma braćmi, którzy po zebraniu przyszli, aby mieć społeczność z nami. Spędziliśmy miłe chwile i mieliśmy dobrą społeczność. 8 maja – następnego dnia – mieliśmy dwa zebrania w naszym rodzinnym mieście, w Dzierżoniowie (w zborze, do którego należeliśmy przed wyjazdem do USA w 1971r.).

       Następnie udaliśmy się pociągiem do Warszawy, gdzie powitał nas Br. Woźnicki, który przybył, aby zabrać nas do nowej głównej kwatery w Nowym Dworze Mazowieckim, około 35 km od Warszawy. 10 maja usłużyliśmy dwoma wykładami w Warszawie z udziałem 41 osób na każdym zebraniu. 11 maja – następnego dnia – usłużyłem dwoma wykładami w Nowym Dworze z udziałem 16 osób. W tym samym budynku mają bardzo przyjemną salę mogącą pomieścić około sto osób. Przebywaliśmy z braterstwem Woźnickimi cztery dni, następnie udaliśmy się do Lublina, gdzie zatrzymaliśmy się na kilka dni u rodziców mojej synowej, a w dniu 14 maja służyliśmy zborowi dwoma wykładami z udziałem 98 osób na każdym zebraniu.

        Odwiedziliśmy kilku braci, którzy mieszkają w tamtych stronach i udaliśmy się z br. Pakułą zobaczyć obóz koncentracyjny Majdanek. Po zebraniu podeszło kilku braci, aby spędzić jakiś czas z nami. W dniu 16 maja pojechaliśmy pociągiem ekspresowym do Wrocławia. Zajęło to nam około 10 godzin, gdzie czekał na nas mój brat, który samochodem zabrał nas ponownie do Dzierżoniowa, gdzie zatrzymaliśmy się u mojej siostry. Mieliśmy tam kolejne dwa zebrania z udziałem 45 osób.

poprzednia stronanastępna strona