Teraźniejsza Prawda nr 447 – 1996 – str. 51
naprawdę nie doświadczył żadnej z tych rzeczy widocznej na zewnątrz, lecz pozostawał wszechwiedzącym i wszechpotężnym tak jak przedtem; że niedługo potem ożywił to ciało, zabrał ciało, kości itd. do nieba jako wieczny dowód oszustwa, jakiego się dopuścił na rodzaju ludzkim, zabierając ludzkie ciało do warunków duchowych, gdzie byłoby ono całkowicie nie na miejscu i nieprzystosowane do otoczenia.
Całe to teoretyzowanie, tak powszechne wśród chrześcijan, jest krańcowo niedorzeczne, zupełnie przeciwne naukom Słowa Pańskiego, a także odpychające dla rozumu i zdrowego rozsądku. Ta nielogiczna teoria jest zbudowana i podpierana dwoma podstawowymi błędami: po pierwsze, niedostrzeganiem znaczenia, w jakim „Ojciec i Syn są jednością” – że nie są jednym w osobie, lecz harmonią w duchu, w woli, tak jak uwielbiony Kościół ostatecznie również musi stać się jednym z Ojcem i Synem, jak to wypowiedziały własne usta naszego Pana: „Aby wszyscy byli jedno, jako ty, Ojcze we mnie, a ja w tobie; aby i oni w nas jedno byli”. Po drugie, utrzymywaniem, że umarli nie są umarłymi, lecz bardziej żywymi niż wcześniej. Czy ktokolwiek mógłby zaprzeczyć, że jeśli umarli nie są umarłymi, to nie ma umarłych, a rozmawianie o zmartwychwstaniu umarłych byłoby niedorzecznością?
Lecz gdy weźmiemy pod uwagę opis biblijny, cały temat staje się jasny i prosty. Jezus był godnym czci Synem Boga – „jednorodzonym od Ojca”, „początkiem stworzenia Bożego”. Jemu, gdy był w chwale z Ojcem, dany był przywilej stania się Odkupicielem człowieka, a On chętnie przyjął tę służbę „dla radości przed nim wystawionej”. Opuścił stan chwały, stał się ciałem, zniósł doświadczenia krzyżowe gardząc hańbą, i ostatecznie przez zmartwychwstanie został wyniesiony do Boskiej natury i współdziedzictwa. Przyjęcie ludzkiej natury było konieczne, dlatego że zgrzeszył człowiek, a skoro przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka także musiało być osiągnięte zmartwychwstanie umarłych (1 Kor. 15:21). Pierwszego grzesznika – Adama i jego dzieci, które podzieliły jego karę – odkupić mogła tylko ofiara doskonałego życia. I właśnie ona była niezbędna dla ziemskiego istnienia naszego Pana i dla Jego śmierci, jak wyjaśnia Apostoł (Żyd. 2:14).
NA ŚMIERĆ WYLAŁ DUSZĘ SWOJĄ
(Izajasz 53:12)
Ci, którzy utrzymują, że nasz Pan nie umarł, lecz umarło jedynie Jego ciało, są zupełnie niezdolni zharmonizować czy odpowiedzieć na biblijne oświadczenia na ten temat, które bardzo jednoznacznie podają, iż On „wylał na śmierć duszę swoją”, że „złożył swą duszę na ofiarę za grzech”. To dusza (istota, istnienie) Adama wskutek nieposłuszeństwa podlegała wyrokowi śmierci. Nie był to jedynie grzech jego ciała, jak Pismo oznajmia: „Dusza, która grzeszy, ta umrze”. To dusza Adama potrzebowała
kol. 2
odkupienia a nie jedynie jego ciało, bo gdyby dusza została odkupiona Bóg mógłby jej dać nowe ciało według swego upodobania. Boską propozycją nie jest oddanie atomu za atom, tych samych ciał, które zamieniają się na proch. Wręcz przeciwnie, nie ma większego znaczenia to, co stanie się z tymi śmiertelnymi ciałami, gdyż nie one zostały odkupione i nie one mają być przywrócone. Odkupienia potrzebowała dusza i dusza została odkupiona. Dusza naszego Pana Jezusa była dana jako cena okupu za duszę Adama. W rezultacie wszystkim duszom, Adamowi i jego potomstwu ,zostało zagwarantowane zmartwychwstanie.
Ta centralna myśl o zmartwychwstaniu jest zazwyczaj całkowicie przeoczana przez chrześcijan, dla których sprawa duszy nie ma znaczenia – nie ma znaczenia odkupienie i nie ma znaczenia zmartwychwstanie, natomiast ma ona zasadnicze znaczenie. Apostoł Paweł, właśnie dlatego, że tak wyraźnie rozumiał tę sprawę, wyraził się bardzo jasno na ten temat w swoim wspaniałym rozdziale o zmartwychwstaniu, w 1Kor. 15. Rozumiał, że dusza Chrystusa zmarła, że Jego rzeczywiste istnienie ustało w śmierci, nie tylko Jego ciało, lecz On Sam pozostawał zupełnie martwy przez trzy dni. A oto własne oświadczenie naszego Pana: „Jestem ten, który żyje, a byłem umarły”. Nie mówi: Jestem tym, który zawsze żył i który nigdy nie umarł, lecz którego ciało zmarło na krótką chwilę, na kilka godzin. Ponieważ dusza (istota) Chrystusa umarła, Apostoł mógł powiedzieć, że gdyby Jego dusza, istota, nie została ponownie ożywiona przez zmartwychwstanie, nie mogłoby być w Nim żadnej nadziei jako Zbawicielu i Życiodawcy – nie mogłoby być żadnej nadziei wywyższenia kiedykolwiek Jego Kościoła do współdziedziczenia z Nim w Jego Królestwie, ani Jego i ich błogosławienia wszystkich rodzin ziemi w czasie tysiącletniego panowania sprawiedliwości – gdyby był martwy, nieżywy, gdyby nie powstał z martwych.
Także Apostoł Piotr dobitnie podkreśla tę kwestię – że zmarła dusza Chrystusa poszła do hadesu, grobu, stanu śmierci. Zauważmy, jak Apostoł Piotr w dniu zesłania Ducha Świętego cytował słowa natchnionego proroka Dawida: „Nie zostawisz duszy mojej w piekle [hebr. – szeol, gr. – hades, polskie – stan śmierci]”. Piotr nas informuje, że prorok nie mówił o własnej duszy, lecz o duszy Chrystusa, że nie została w hadesie, lecz, wprost przeciwnie, trzeciego dnia została wzbudzona od umarłych (Dz.Ap. 2:27, 30–33). Każdy kto rozumie, że dusza naszego Pana weszła w stan śmierci, zrozumie też liczne powody kładzenia dużego nacisku przez Apostołów w ich pismach na fakt zmartwychwstania. Jeśli Chrystus jest wzbudzony, to jest to dowodem Boskiej łaski, a Boska łaska jest dowodem Jego doskonałości – dowodem, że wykonał dzieło ofiary, jakiej się podjął, i to w sposób możliwy do przyjęcia przez Ojca. Te wydarzenia zaś, będąc prawdziwe, wskazują, że Jego wyniesienie do prawicy mocy Ojca oznacza, iż mamy