Teraźniejsza Prawda nr 440 – 1995 – str. 39

nie potrafimy dostrzec niczego poza końcami swoich palców. Pamiętacie historię wdowy z Sarepty (1Król. 17:10–16). Ona mogła była powiedzieć Eliaszowi: „Za nic na świecie! Czy sądzisz, że mogłabym być tak głupia, by uwierzyć w taką historyjkę jak ta? To jest tylko twój wybieg, aby się najeść. Powiem ci, co masz zrobić. Najpierw napełnij mój garniec mąką a moją bańkę oliwą, tak bym mogła je rzeczywiście zobaczyć, a potem upiekę ci tuzin placków”. Lecz nie! Wdowa miała wiarę, zgodnie z nią postępowała, a Pan wypełnił swoją obietnicę wobec niej. Lecz jakże krótkowidzącymi my czasami jesteśmy! Jak często prosimy Pana, by najpierw napełnił garniec. „Panie, zrób to dla mnie, a potem ja uczynię to i to”. Obawiam się, że Pan nie poślubi tak krótkowzrocznych ludzi. Najpierw musimy upiec swój mały placek poświęcenia, a potem Pan udzieli obiecanego błogosławieństwa.

       Specjalny wagon IBSA był w drodze na niedawną konwencję. Przyszła godzina południowa. Przyjaciele jednomyślnie przystąpili do spożywania swego lunchu. Niemal bez wyjątku wszyscy rzucali na podłogę skórki po bananach, papierowe opakowania, resztki marynat itp. Służący w salonce poprosił wszystkich pasażerów, aby wyrzucili śmieci przez okno lub pozwolili jemu to uczynić, gdyż tak zaśmiecony wagon jest podobnym do chlewu. Kilka osób postąpiło zgodnie z jego prośbą, lecz większość nie zwróciła na nią uwagi, a niektórzy nawet nadal zaśmiecali podłogę. A teraz wyobraźmy sobie tego służącego powstającego z grobu w zmartwychwstaniu, by poznać tę błogosławioną prawdę. Wszystko będzie bardzo dobrze dopóki nie zapyta „A kto jest tą Oblubienicą? Czy chcecie powiedzieć, że ci ludzie żyli kiedyś na ziemi? Czy ja kiedykolwiek widziałem kogoś z nich? Co? Czy ci ludzie w tym specjalnym wagonie byli ludem Pana? Ci ludzie, którzy nie dorośli do poziomu świata w zwykłej przyzwoitości? Czy chcecie przez to powiedzieć, że Pan naprawdę poślubił takich ludzi? No cóż, wybaczcie proszę, ale wracam do swego grobu”. Otóż nie chcę przez to powiedzieć, drodzy przyjaciele, że Pan naprawdę zamierza poślubić takich ludzi, lecz my, którzy naprawdę poważnie traktujemy tę sprawę i chcemy być członkami Oblubienicy, dokładnie przeanalizujemy każdą myśl, słowo i czyn. Nie chcemy być tak krótkowzroczni, aby zapominać o wpływie, jaki wywieramy na innych.

       2. Można być dalekowidzem. Przedmioty z dalekiej odległości mogą być bardzo wyraźne, podczas gdy te bardzo blisko oka wydają się zamazane. Starsi ludzie często czytają gazetę na odległość wyciągniętej ręki, ponieważ są dalekowidzami. W sprawach duchowych dalekowzroczność jest równie zła jak krótkowzroczność. Podczas gdy niektórzy nie mogą spoglądać poza październik 1914 roku inni nie widzą zbyt wiele przed tą datą. Niektórzy są tak dalekowzroczni, że popadają w spekulacje; są mądrzejsi od tego, co jest napisane. Tacy zwodzą siebie mniemając, że w Słowie Bożym dostrzegają pewne rzeczy, co do których Pan nigdy nie zamierzył, aby oni je zrozumieli. Wielu z ludu Pana wyprowadziło z Biblii pewne nauki tylko po to, aby przekonali się o fałszywości swych wniosków. Niektórzy, niegdyś dogmatyczni w opinii, iż zostaną uwielbieni w październiku 1910 roku lub czerwcu 1911 roku wciąż są tutaj. Możliwe, iż wielu z nas spodziewało się zbyt wielu rzeczy w październiku tego roku. Jeśli pod tym względem patrzyliśmy dalej niż Pan przewidział, abyśmy patrzyli, próbą naszej wiary i pokory będzie przyznanie się do naszych błędów i podążanie do przodu.

       Możemy być również zbyt dalekowzroczni nie tylko co do doktryn, lecz także co do naszych własnych doświadczeń. Niektórzy są tak dalekowidzący, że zawsze żyją w przyszłości, w ten sposób zapominając lub zaniedbując żyć w teraźniejszości. Jeśli każdego dnia żyjemy dniem jutrzejszym, obydwa te dni będą przegraną, gdyż marnujemy dzisiaj próbując żyć jutrem, a w rzeczywistości nie możemy żyć jutrem póki ono nie nadejdzie. I tak każdy dzień okazuje się pustką. Czy ostatecznie usłyszymy głos Pana mówiący: „Dobrze sługo dobry i wierny; każdy dzień jest niewypełniony, wejdź do radości Pana swego”? Nie martwmy się o przyszłość, lecz zwracajmy więcej uwagi na teraźniejszość. „A co się stanie, jak spalą mnie na stosie”? I cóż z tego! Nie możesz ulepszyć żadnych spraw, martwiąc się o nie przed czasem. Szekspir powiedział: „Tchórze umierają wiele razy przed swoją śmiercią” i czasami myślę, że wielu z ludu Pańskiego w rzeczywistości jest tchórzami, ponieważ wielokrotnie płonęli już na stosie w słodkim oczekiwaniu. Jeśli Pan naprawdę przewidział dla kogokolwiek z nas taki przywilej świadczenia o Nim, dlaczego nie zaczekać aż będzie on dla nas gotowy, abyśmy mogli z niego skorzystać? „Przetoż nie troszczcie się (z niepokojem) o jutrzejszy dzień; albowiem jutrzejszy dzień troskać się będzie o swoje potrzeby. Dosyćci ma dzień na swoim utrapieniu” (Mat. 6:34).

       3. Inna wada wzroku jest nazwana astygmatyzmem. Ponieważ przód oka ma różne stopnie wypukłości, przedmioty nie wydają się takie same oglądane pod różnymi kątami. Duchowy astygmatyzm sprawi, że ktoś będzie widział wolę Pana inaczej, gdy będzie patrzył na nią pod różnymi kątami, lecz nie dlatego, że Boska wola wymaga zmian — defekt leży po stronie wzroku. Możemy być pewni, że Boska wola jest taka a taka, a po jednym dniu lub dwóch możemy być tak samo przekonani, że Boska wola jest zupełnie przeciwna. Czy Pan ciągle zmienia swoją wolę, aby nam dogodzić? A może trudność tkwi w naszym sposobie widzenia spraw? Jeśli pozwolimy swojemu własnemu ciału zainteresować się sprawą, jakże łatwo przekonamy siebie, że Pańska wola jest właśnie taka, jak tego pragniemy! Niedawno słyszałem o pewnej siostrze, która prosiła przyjaciół,

poprzednia stronanastępna strona