Teraźniejsza Prawda nr 437 – 1994 – str. 89
troszczyłby się o nich, nie dozwoliłby, aby znosili tyle trudów i znojów, jakie wyraźnie przechodzą. Nie jest im lżej, niż ludziom tego świata, który nazywają grzesznym; ich życie często wydaje się jeszcze cięższe. Jaki to jest przejaw szczególnej Pańskiej łaski?” Lecz Słowo Boże to wszystko czyni jasnym dla wszystkich tych, którzy Jemu ufają. Rozumiemy, że nie nadszedł jeszcze czas odbierania nagród. Chociaż ci, którzy prowadzą święte życie nie mają zbyt spokojnego życia, jeśli chodzi o otoczenie i warunki zewnętrzne, to jednak pokój Boży jest w nich i panuje w ich sercach. Jest to pokój zupełnie niezależny od warunków zewnętrznych.
My wiemy, iż nasza własna sprawiedliwość to jedynie brudne łachmany. Wiemy, że nasza deprawacja, choć przykryta szatą sprawiedliwości naszego Zbawiciela, musi być stopniowo usuwana, inaczej nigdy nie będziemy się nadawać do Królestwa. To wszystko my rozumiemy, lecz nie rozumie tego świat i świeccy chrześcijanie. Tak więc nie wolno nam mniemać, że będziemy rozumiani przed nastaniem Nowego Wieku, z jego błogosławionym światłem i rozproszeniem wszystkich oparów ciemności. Wtedy zasłona niewiary i ignorancji zostanie usunięta z oczu wszystkich ludzi. A w międzyczasie mamy odpowiedzialność, jakiej nie mają ci, którzy nie mogą zrozumieć, a my nie możemy pozwolić sobie na życie, jakie wydaje się właściwe i wybaczalne w przypadku innych osób. My znamy lepszą drogę. Jakże wdzięczni powinniśmy być za to, że Pan łaskawie otworzył nasze uszy na melodie niebios, których nikt inny nie potrafi usłyszeć i harmonijnie zaśpiewać.
„Zbroja światłości”, jaką mamy na sobie, składa się z różnych elementów, z których każdy jest niezbędny dla naszej właściwej ochrony, szczególnie w tym „dniu złym”. Najpierw znajdujemy się pod przykryciem szaty sprawiedliwości Chrystusowej, naszej „szaty weselnej”. Potem jesteśmy pokazani w „zbroi sprawiedliwości”, „zbroi światłości”, która reprezentuje nie tylko nasze trwanie w Chrystusie, lecz także nasze duchowe osiągnięcia w Nim. Mamy mieć na sobie „pancerz sprawiedliwości” i nosić „tarczę wiary”. Nasze nogi winny być „obute w gotowość Ewangelii pokoju”. Na pewno potrzebna jest nam także „przyłbica”, przykrycie naszego umysłu przed atakami tego „dnia złego”, ponieważ bardziej niż kiedykolwiek przedtem potrzebujemy tej ochrony. Musimy też „przepasać biodra nasze Prawdą”. Nie możemy służyć w sposób pożądany i skuteczny, jeśli do służby jesteśmy przepasani błędem i nieuczciwym wyznaniem wiary. Musimy mieć prawdę zarówno w doktrynie, jak i praktyce – w głowie i w sercu. Nie rozumiemy, by nałożenie na siebie zbroi chrześcijańskiej lub odrzucenie uczynków ciemności było sprawą natychmiastową. Powinniśmy odrzucić te uczynki ciemności tak szybko, jak to jest możliwe – tak szybko jak jesteśmy w stanie dostrzec swoje niedoskonałości i wady. Chrześcijanin z dwudziestoletnim doświadczeniem powinien być w stanie postępować o wiele lepiej od tego, który jest na tej drodze znacznie krócej, przez krótszy okres analizuje swe postępowanie
kol. 2
– swe myśli, słowa i czyny. Ponadto wydaje się, że niektórym przemiana ta zajmuje więcej czasu niż innym. My wszyscy, jeśli jesteśmy wierni, staramy się całkowicie odrzucać uczynki ciemności i dokładnie pozapinać całą zbroję Bożą. Dzień po dniu coraz bardziej staramy się przyoblekać uprzejmość, łagodność, cichość, pokorę, miłość.
PEWNA ZBAWIENNA RADA
W poprzednim rozdziale, z którego pochodzi nasz werset, św. Paweł udzielał pewnej zbawiennej rady, dotyczącej właściwego postępowania ludu Pańskiego w codziennych obowiązkach życiowych. Wydaje się, że jego rada obejmuje szeroką skalę małych dokuczliwych trosk i prób, jakie każdy musi przejść i poucza nas, jak zwyciężać w tych próbach przez potężną moc miłości. Widocznie myślał o wątpliwej ogładzie świeckiej grzeczności, która często kryje głęboko zakorzenione samolubstwo, wykazując, że grzeczność i uprzejmy sposób bycia przejawiane przez lud Pański powinny być czymś prawdziwym. Mówi: „Miłość niech będzie nieobłudna; miejcie w obrzydliwości złe [wszelkie zło, pozorowanie i nieszczerą pretensjonalność]; imając się dobrego. Miłością braterską jedni ku drugim skłonni bądźcie, uczciwością jedni drugich uprzedzając”. Apostoł pamiętał o pokusach i troskach życiowych, o naszych kontaktach zawodowych i naszym obcowaniu ze światem oraz o ich naturalnej tendencji zajmowania czasu, energii i myśli. Miał także na uwadze ubóstwo i straty niektórych osób spośród drogiego ludu Pańskiego i doradzał współczucie i gościnność – „potrzebom świętych udzielając, gościnności naśladujący”. Powiada nam, że powinniśmy „weselić się z weselącymi, a płakać z płaczącymi”, „wysoko o sobie nie rozumiejąc, ale się do niskich nakłaniając”; żebyśmy „nie byli mądrymi sami z siebie”; dobrze życzyli „tym, którzy nas prześladują”, „żadnemu złem za zło nie oddając”; żebyśmy „obmyśliwali to, co jest uczciwego przed wszystkimi ludźmi” – nie tylko przed braćmi, lecz i przed światem. Myśląc o licznych próbach cierpliwego znoszenia, wynikających z kontaktów z osobami o niezdyscyplinowanym sercu, napomina: „Jeśli można, ile z was jest, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie. Nie mścijcie się sami, najmilsi; ale dajcie miejsce gniewowi (zejdźcie gniewowi z drogi, nie pozwólcie zawładnąć wami); albowiem napisano: Mnie pomsta, a Ja oddam, mówi Pan. Jeśli tedy łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go; jeśli pragnie, napój go; bo to czyniąc, węgle rozpalone zgarniesz na głowę jego” – sprawisz, że będzie się wstydził swego postępowania, gdy dostrzeże jego przeciwieństwo w stosunku do twego.
Dalej dodaje: „Nie daj się zwyciężyć złemu (złu), ale złe (zło) dobrem zwyciężaj” – nie pozwól, by próby, przykrości czy nieporozumienia, które niekiedy powodują ostry ból, uczyniły cię gorzkim, mściwym, zimnym lub nieprzyjemnym. Nie pozwól, by bardziej sprzyjające i pomyślne okoliczności czyniły cię pysznym, dumnym i mądrym we własnym mniemaniu. Pan bowiem może próbować nas obydwoma sposobami, jako próbami naszego charakteru. Przypomina nam