Teraźniejsza Prawda nr 436 – 1994 – str. 80
To zasmuciłoby naszego gospodarza, zabolałoby tego, z którego się śmiejemy. Miałoby zły wpływ na innych, znajdujących się wokół nas, i spowodowałoby szkodę w naszych sercach. Powinniśmy raczej znosić się nawzajem w miłości, patrząc przez palce na wszystkie nie zamierzone błędy, pamiętając o własnych słabościach.
Szeptanie przy stole świadczy o złym wychowaniu. Zawsze bądź otwarty i uczciwy. Gdy jakiś brat lub siostra przychodzi do któregokolwiek z nas i rękę z odpowiednim gestem przykłada do ust, pragnąc coś powiedzieć, albo gdy trzeba zniżyć głos, a zwykle tak się dzieje w zamiarze mówienia źle o kimś – wolałbym takiej osoby nie słuchać.
Nie kąsajcie ani pożerajcie jedni drugich. Bądźcie zadowoleni ze spożywania swojego pokarmu; nie zabraknie go wam. Ale – powie ktoś – ta zasada nie może odnosić się do kogokolwiek siedzącego przy Pańskim stole, nikt nie mógłby pomyśleć o kąsaniu lub pożeraniu swego brata w Prawdzie! Czy tak nie powinno być?! Oczywiście powinno, ale to jest właśnie to, co wielu usiłuje czynić! Apostoł nas ostrzega w Liście do Galatów 5:15. „Ale jeśli jedni drugich kąsacie i pożeracie, patrzajcież, abyście jedni od drugich nie byli strawieni”. Wiecie o tym, że istnieje coś takiego, jak obmawianie kogoś za plecami. Nawet, jeśli twój brat ci nie odda tym samym, twoje własne serce padnie ofiarą tego samego. Wasza oliwa się zużywa. Jakże musimy być ostrożni!
Nie odchodźcie od stołu. Ci, których serca nie są w porządku zaczynają tracić apetyt i chęć na spożywanie Pańskiego pokarmu. Ten pokarm nie odpowiada ich żołądkom. Zaczynają więc rozglądać się za czymś innym do jedzenia. „Żaden, któryby … oglądał się nazad, nie jest sposobny do królestwa Bożego”. Ale gorzej jest zawrócić z drogi. Umiłowani, my nie jesteśmy z tych, którzy zawracają.
Jakąż zniewagą jest dla naszego Gospodarza opuszczenie Jego stołu, aby gdzie indziej zjeść cokolwiek! Czy On nie dał ci dosyć? Czy Jego pokarm nie jest dosyć dobry? Nie, kłopot tkwi w twoim własnym sercu! Ale – powie ktoś – widzę smakołyk, na jaki mam apetyt, o tam, na stole diabelskim. Właśnie chciałbym lub chciałabym się przekonać o czym ten opozycyjny traktat mówi i wrócę, zanim Gospodarz zauważy moją nieobecność. Bądźcie ostrożni! Jeżeli to jest pokarm, jakiego szukacie nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu diabelskiego. Gdy wrócicie, możecie znaleźć swoje miejsce przy stole Pańskim wyznaczone dla kogoś innego, kto bardziej oceni przywilej ucztowania, niż wy. Ale – powiada ktoś inny – mówi się nam, że mamy doświadczać wszystkiego. Przeczytajcie też dalszy ciąg rady Apostoła. „Wszystkiego doświadczajcie,
kol. 2
a co jest dobrego, tego się trzymajcie. Od wszelakiego podobieństwa złości się wstrzymywajcie”. Tak, ale ja właśnie nie mogę zgodzić się na takie ograniczenie poglądów. Bardzo dobrze, ale w takim razie Pan znajdzie kogoś innego.
Musimy mieć ciasne poglądy, aby kroczyć „wąską ścieżką”. Jest jednak obfitość swobody dla umysłu ucztującego przy Pańskim stole. Jego plan jest tak szeroki jak odkupienie, Jego nauka jest najdokładniejsza, Jego filozofia najgłębsza. Co myślisz? Czy święci i aniołowie będą mieli ciasne umysły, gdy diabeł, i jego stół, będzie zniszczony?
MIEJCIE ZAUFANIE DO GOSPODARZA
I na koniec, miejcie zaufanie do waszego Gospodarza. W minionych czasach zawsze rozumiano, że gospodarz musi czuwać nad swoimi gośćmi do stopnia narażenia swego życia. Pamiętacie jak to Lot raczej ofiarował swoje córki motłochowi, niż naraził swoich gości. Gospodarz cieszył się najbardziej nienaruszonym zaufaniem. Pan jest naszym Gospodarzem. On będzie zaspokajał nasze potrzeby i chronił nas. Możemy mieć zaufanie do Niego, wiedząc, że wszystko będzie współdziałało dla naszego dobra. Czy my musimy się bać?
Nie tylko radujemy się teraz z naszego zgromadzenia się tutaj w Toronto, nie tylko wszyscy święci mają przywilej zasiadania w chwalebnym zgromadzeniu wokół stołu Pańskiego po tej stronie zasłony, ale my wejdziemy do wiecznego zgromadzenia z naszym Panem w chwale. Będzie to Dzień Wielkiego zgromadzenia, a my będziemy jedli i pili z naszym Panem na nowo w Królestwie.
Nie będzie tam już żadnych rozstań. Na granicy między Rosją i Syberią stoi niewielki kwadratowy słup, zrobiony z cegły i cementu. Wokół teren jest podeptany, i jak gdyby po przemarszu wielkiej armii. Nie ma w tym miejscu niczego pretensjonalnego, lecz z tym słupem są związane gorsze wspomnienia, niż z jakimkolwiek innym miejscem na ziemi. W tym miejscu wszyscy wygnańcy mogli się zatrzymać na kilka chwil i przeżyć swoje ostatnie pożegnanie. Setki tysięcy niewinnych wygnańców, mężczyzn, kobiet i dzieci wszelkich klas społecznych, odpoczywało na tym przystanku pod czujnym okiem strażników, odbierało ostatni pocałunek od swoich bliskich, nie mając nadziei, że kiedyś się ponownie zobaczą – a potem, ze złamanymi sercami byli zapędzani na pustynię Syberii, nigdy z niej nie powracając. Dzięki Bogu, że wkrótce nadejdzie czas, gdy wszyscy będą się radować wiecznym ponownym połączeniem się i nigdy już nie będą musieli się rozdzielać! Podnośmy swoje głowy z radością, widząc, że nasze wyzwolenie się zbliża.
PT '89,46-48; PT '89,51-53.