Teraźniejsza Prawda nr 436 – 1994 – str. 70

także obierany w tych synagogach prezesem. Małego Pawła kształcono w znajomości języka hebrajskiego, co stanowiło dobre przygotowanie do jego przyszłej pracy. W dniu 15 października 1886 r. został Bar Micwa (syn przykazania). Świetnie dawał sobie radę z pozostałymi przedmiotami, zwłaszcza z historią. Mając osiem lat, zachęcony przez ojca rozpoczął pisanie historii Stanów Zjednoczonych. Innym znamiennym wydarzeniem we wczesnym dzieciństwie małego Pawła było zabranie go przez ojca na pogrzeby braci Stetsona i Storrsa, gdzie po raz pierwszy zobaczył brata Russella i słyszał jego kazania. Wybitność jego ojca w kołach żydowskich była dla niego przyczyną wielu doświadczeń, szczególnie występujących po śmierci matki, kiedy miał zaledwie dwanaście lat. Będąc ulubionym synem matki i kochając ją bardzo, bardzo gorąco przeżył wielki smutek spowodowany jej śmiercią w dniu 4 stycznia 1886 r. Opłakiwał śmierć matki tak, jak niewiele dzieci opłakuje stratę jednego ze swych rodziców. Wkrótce po tym ojciec ożenił się ponownie, czego młody Paweł nie pochwalał. Był źle traktowany przez rodzinę z powodu swojej wierności i miłości do zmarłej matki, co było powodem wielu niesnasek w kręgu rodzinnym. Był on tak gwałtownie podekscytowany i zniechęcony, że w 1887 r. kilka razy uciekał z domu.

       Kiedy uciekł po raz ostatni z drugim chłopcem w jego wieku, przybył wówczas do Filadelfii i zaczął pracować jako czyścibut. Tutaj po raz pierwszy zwrócił uwagę na obraz przedstawiający Jezusa w jego cierpieniach i wówczas wyraził współczucie dla Jezusa. Krótko po tym znalazł Biblię w stercie rupieci i zabrał ją z sobą, kiedy z drugim chłopcem udawał się do kościoła metodystyczno–episkopalnego (przy ulicach Broad i Arch Sts., w Filadelfii). Duchowny przemawiał do zgromadzenia na temat niezrozumiały dla chłopców. To było powodem, że młody Paweł wyjął swoją Biblię i zaczął ją czytać w czasie wygłaszanego kazania. Zatrzymał wzrok na wersecie Jana 3:16 i gdy rozważał słowa: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”, serce jego napełniło się współczuciem i miłością dla Jezusa. Uznał Jezusa za swego Zbawiciela i żałował za swoje grzechy, otrzymując usprawiedliwienie z wiary. Wydarzyło się to 25 grudnia 1887 roku. Brat Johnson wierzył, że wówczas się poświęcił i został spłodzony z Ducha. Później, w tym samym dniu udał się na zebranie Stowarzyszenia Młodzieży Chrześcijańskiej (Y.M.C.A), gdzie oznajmił o swoim postanowieniu przyjęcia Chrystusa. Po tym wyznaniu i oznajmieniu o swojej narodowości, powiedziano jemu, że musi natychmiast napisać do rodziców i powiadomić ich o swoim postanowieniu przyjęcia Chrystusa. Stosownie do tej rady, napisał do
kol. 2
swoich rodziców, oznajmując im o przyjęciu Chrystusa i swoim przyłączeniu się do Kościoła Metodystycznego. Gdy później powrócił do domu ojciec, aby nie bezcześcić sabatu, nie powiedział nic prócz sarkastycznej uwagi: „Jestem metodystą, jestem!” Natychmiast po zakończeniu sabatu zapytał młodego Pawła: „Dlaczego zostałeś chrześcijaninem?”. Paweł odpowiedział: „Dlatego, ażebym mógł być posłuszny Mojżeszowi i prorokom”. Po czym jego ojciec nadaremnie usiłował zmusić go do wyrzeczenia się Chrystusa i stania się ponownie żydem, lecz młody Paweł stanowczo temu odmówił, będąc niewzruszonym w przekonaniu, że Jezus umarł za niego. Był gotów podtrzymywać to za wszelką cenę. Z powodu jego stanowiska ojciec oświadczył mu, iż jest niepoprawnym i 8 lutego 1889 r. wysłał go do zakładu poprawczego (Morganza Reformatory), gdzie był grubiańsko traktowany przez urzędników tej instytucji oraz innych chłopców, uwięzionych tam za kryminalne przestępstwa. Ojciec obiecywał zabrać go z zakładu poprawczego, jeżeli tylko odrzuci Chrystusa. Pomimo jego licznych wysiłków, nawrócony młodzieniec nieustraszenie trzymał się Jezusa jako swego osobistego Zbawiciela, któremu całkowicie się poświęcił mimo wielu mylnych pojęć dotyczących Boskiego planu. Pewien luterański duchowny, pastor Kuldell, regularnie odwiedzał zakład poprawczy. Przybył tam podczas pobytu Pawła i dowiedział się, że jest w zakładzie młody hebrajski chłopiec, który został uwięziony za przyjęcie Chrystusa za swego Zbawiciela. Pastor Kuldell często rozmawiał z młodym chłopcem i bardzo mu pomógł w jego chrześcijańskim życiu. Młody Paweł szybko zyskał sobie przyjaźń pewnego urzędnika tej instytucji, zasłużył sobie na zaufanie potrzebne do uwolnienia go i opuścił tę instytucję 1 lipca 1889 roku. Jego ojciec, wysyłając go do karnej instytucji zrzekł się swoich praw jako opiekun chłopca (o tym fakcie, który go zmartwił, dowiedział się, kiedy usiłował ponownie wysłać go do Morganza) i dlatego władza stanowa wyznaczyła opiekuna dla młodego chłopca.

       Paweł odnowił swoje śluby poświęcenia, został ochrzczony 14 lipca 1889 r. i powrócił do domu. Ojciec wyśmiewał się z niego i wyrzekł się go jako syna 15 lipca 1889 r., wyprawiając mu nawet imitacyjny pogrzeb. Młody chłopiec został wysłany do Allegheny, gdzie mieszkał jego opiekun i gdzie przez jakiś czas pracował w sklepie z obuwiem. Opatrznościowo Pan umieścił go w pobliżu Domu Biblijnego, gdzie mieszkał Pastor Russell, lecz nie dał mu Prawdy w tym czasie. Pan miał inne plany w stosunku do młodego Johnsona, który miał zdobyć wykształcenie, potrzebne do prowadzenia wielkiej pracy, jaką Pan przewidział, że wykona w późniejszych latach. Bez tego świetnego wykształcenia zdobytego w różnych szkołach nie byłby tak dobrze przygotowany do obrony Prawdy, danej przez Pana za pośrednictwem „mądrego i roztropnego sługi”. Jak mógłby odeprzeć wszystkie ataki skierowane przeciwko Prawdzie bez zdobytej wiedzy, np. języków greckiego i hebrajskiego? W związku z jakąś okazją gospodyni, u której mieszkał, poszła posłuchać Pastora Russella. Po powrocie oświadczyła, że nie wierzy w piekło bo Pastor Russell powiedział, że piekła nie ma. Wtedy młody Johnson odpowiedział: „Jeżeli Pastor Russell nie wierzy w piekło, o którym Biblia na pewno naucza, to on musi być niewierny.” Pan pozwolił mu

poprzednia stronanastępna strona