Teraźniejsza Prawda nr 431 – 1993 – str. 89

pełnia odpocznienia jest stanem, jaki osiąga się stopniowo, w miarę jak coraz bardziej wzrasta wiara związana z doświadczeniem usprawiedliwienia i uświęcenia, gdy wierzący uczy się coraz lepiej oceniać to, co przyjął. „Albowiem sercem wierzono” (Rzym. 10:10), a nie jedynie głową. W swym zamierzeniu nasz werset tytułowy mówi nie tylko o wierzeniu jedynie umysłem. Gdy przyjmujemy Ewangelię za fakt i całkowicie, to
kol. 2
stajemy się natychmiast posiadaczami pewnej miary odpocznienia, a gdy przez doświadczenia zaczynamy poznawać, jak wierny jest Bóg we wszystkich swych obietnicach wobec nas, to nasze odpocznienie staje się głębsze i trwalsze. Początkowo posiadana wiara była zupełną wiarą w Boskie posłannictwo, lecz im bardziej wzrastamy w łasce i znajomości Bożej, tym mocniejsza i bardziej utwierdzona staje się nasza wiara, a nasze odpocznienie proporcjonalnie wzrasta. PT ’92, 52.

kol. 2

SPRAWOZDANIE BRATA NIELSENA
Z PODRÓŻY DO STANÓW ZJEDNOCZONYCH I KANADY

      Drogi Bracie Hedman! 27 sierpnia 1992 r. wraz z żoną Pelagią udaliśmy się na lotnisko w Karup, dokąd Brat Niels Chr. Vendelbjerg odwiózł nas samochodem (ponad 40 mil), abyśmy zdążyli na połączenie z Kopenhagi do USA. Musieliśmy czekać przez dwie godziny na odlot naszego samolotu do Newark w New Jersey. Podróż trwała osiem i pół godziny. Przybyliśmy do Newark o pierwszej w nocy czasu duńskiego. Jak wspaniale jest zobaczyć do jakiego rozwoju techniki doszedł człowiek w ciągu ostatnich stu lat. Lecieliśmy z prędkością około 500 do 600 mil na godzinę na wysokości 4 do 6 mil. Temperatura na zewnątrz samolotu wahała się od kilku stopni powyżej zera do minus 50 stopni Celsjusza. Można więc sobie wyobrazić jakich materiałów trzeba było użyć aby skonstruować maszyny, które są w stanie wytrzymać panujące na zewnątrz ciśnienie atmosferyczne jak też szybko zmieniającą się temperaturę. Możemy też sobie wyobrazić czego dokonają doskonałe istoty w przyszłych wiekach pod panowaniem Chrystusa.

      Na lotnisku w Newark powitał nas pielgrzym posiłkowy brat Wojnar, który zabrał nas do swego domu, gdzie czekała jego żona. Chociaż był to długi dzień, mieliśmy sobie tak wiele do powiedzenia, że poszliśmy spać około trzeciej nad ranem po dwudziestogodzinnym dniu.

USŁUGI W KANADZIE

      29 sierpnia wyjechaliśmy z Newark do Calgary w Kanadzie. Braterstwo Wojnarowie odwieźli nas na lotnisko. Spędziliśmy z nimi półtora dnia we wspaniałej społeczności. Po drodze musieliśmy się przesiadać w Dallas i Denver. W czasie tej podróży trzykrotnie musieliśmy przestawiać zegarki.

      O 7.37 po południu przybyliśmy do Calgary, gdzie brat Joe Grygiel i jego żona Amelia oraz inni bracia serdecznie nas powitali. Następnie pojechaliśmy do domu braterstwa Grygielów, gdzie też odbywały się zebrania. 30 sierpnia rozpoczęło się pierwsze zebranie o godz. 11.00, w którym uczestniczyło czternaście osób, a wśród nich były też poświęcone dzieci braterstwa Grygielów. Powiedziałem pierwszy wykład, po którym poświęciliśmy trochę czasu na pytania i odpowiedzi. Po południu wygłosiłem drugi wykład, po zakończeniu którego cieszyliśmy się błogosławieństwem wspólnej społeczności wypełnionej śpiewem i modlitwą. Następny dzień spędziliśmy z bratem Romanem Pekiem i jego żoną Emmą, którzy odwieźli nas do Taber w Albercie, gdzie powitali nas brat Daniel i siostra Regina Tkaczyk. Brat Pek pokazał nam kilka nowoczesnych kanadyjskich domów, bardzo pięknych
kol. 2
pod względem architektonicznym i eleganckich budynków. Wieczorem w domu siostry Tkaczyk zebrało się 14 braci i sióstr, a ja wygłosiłem wykład, po którym ponownie mieliśmy okazję odpowiedzieć na kilka pytań i wysłuchać oświadczeń. Następnego dnia moja żona i ja zostaliśmy zabrani do domu braterstwa Podstawków w Sterling. Zawiózł nas tam ich syn brat Dan. Sterling oddalone jest od Taber o około dwie godziny jazdy samochodem. Społeczność u stóp Mistrza sprawiła nam wiele radości i mimo, iż byliśmy ograniczeni czasem, mogłem wygłosić dwa wykłady. Zjedliśmy dobry obiad, a następnie śpiewaliśmy i graliśmy utwory muzyczne. Udział wzięło 6 osób. Jesteśmy im wdzięczni za drogą społeczność i gościnność.

      Tego samego dnia po ponownym przybyciu do Taber, musieliśmy wracać do Calgary razem z braterstwem Pek, wobec których odczuwamy ogromną wdzięczność za opiekę nad nami. Wieczorem powiedziałem ostatni wykład w domu braterstwa Grygielów. Wcześnie rano następnego dnia pożegnaliśmy się z braterstwem Pek, którzy musieli odjeżdżać.

      Tego dnia mieliśmy szczególnie ładną pogodę, a córka brata Grygiela, droga nam siostra Theresa, zabrała nas i siostrę Amelię na uroczą wycieczkę samochodową w Góry Skaliste. Dotarliśmy do jednego z najwspanialszych miejsc, jakie kiedykolwiek widziałem: do jeziora Louise. W Epifanicznym Tomie II „Stworzenie” brat Johnson wymienił to właśnie jezioro jako jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi. Była to wycieczka, którą długo będziemy pamiętać, siostrze zaś wdzięczni jesteśmy, że stworzyła nam możliwość przeżycia czegoś tak wspaniałego.

      3 września o 1.50 po południu wyruszyliśmy z Calgary na konwencję w Minneapolis. Przesiedliśmy się w Salt Lake City i o 7.45 wieczorem przybyliśmy do Minneapolis, gdzie oczekiwał nas ewangelista, brat Donald Lewis. Zabrał nas do swego domu, gdzie powitała nas jego żona Patricia. Wieczór i cały następny dzień spędziliśmy we wspaniałej społeczności, a brat Lewis pokazał nam niektóre piękne miejsca w mieście oraz ogromne centrum handlowe.

USŁUGA NA KONWENCJI W MINNEAPOLIS

      Konwencja w Minneapolis odbywała się w dniach od 5-7 września. Tu po raz pierwszy mieliśmy przywilej spotkania się z bratem Hedmanem, oraz z innymi drogimi braćmi, którzy odwiedzili mnie w moim domu w Danii. To była wspaniała konwencja. W niedzielę przedstawiłem sprawozdanie dotyczące naszej działalności

poprzednia stronanastępna strona