Teraźniejsza Prawda nr 431 – 1993 – str. 85

powierzył doprowadzenie ludzkości do doskonałości charakteru i przywrócenie jej do tego wszystkiego, co Adam utracił w Edenie.

       Za ilustrację, że Bóg nie podejmuje próby usunięcia niedoskonałości świata ani tych, jakie posiada każdy pojedynczy członek rodzaju ludzkiego, niech posłuży Jego postępowanie w stosunku do Abrahama. Czy ukazując się patriarsze Abrahamowi Bóg mu przyrzekł, że go uwolni od odziedziczonych niedoskonałości ciała i umysłu? Nie. Bóg zostawił Abrahama w takim samym stanie, w jakim go spotkał, mówiąc mu jedynie, że pewnego dnia w przyszłości przez jego potomków spełnione zostaną działania na rzecz rodzaju ludzkiego – „I błogosławione będą w nasieniu twoim wszystkie narody ziemi” (1Moj. 12:3; 22:18; 28:14). Jeśli obietnica ta spowodowała jakąś zmianę w Abrahamie to tylko dlatego, że Abraham wierzył Bogu i postępował w zgodzie ze swą wiarą w łaskawe Boskie zapewnienie, a nie dlatego, że Bóg cokolwiek uczynił, bo wtedy nie nastąpił jeszcze właściwy czas, aby Bóg zrobił cokolwiek dla ludzkości w celu usunięcia zeń przekleństwa.

       Podobnie, wyprowadzając pod ręką Mojżesza dzieci Izraela z Egiptu, Bóg zapytał Izraelitów, czy chcą się stać Jego szczególnym ludem, Jego ludem wybranym, któryby błogosławił wszystkie narody ziemi (2Moj. 19:3-8). Cały Izrael wyraził chęć stania się ludem Jego królestwa. Bóg wtedy powiedział Izraelitom, że nie może mieć do czynienia z ludźmi niedoskonałymi, muszą więc dowieść, że są godni życia przez zachowanie Zakonu, który im dał i każdy kto wypełniłby Zakon – dowodząc tym samym swej doskonałości – żyłby wiecznie, bowiem wyrok śmierci byłby w jego przypadku zawieszony. Ale Zakon jest dokładną miarą zdolności doskonałego człowieka, a w związku z tym Izraelici nie byli w stanie wypełnić tych warunków (Gal. 2:16).

       We właściwym czasie przyszedł na świat nasz Pan Jezus. Pismo Święte zapewnia nas, że cieszył się przedludzką egzystencją jako Słowo, czyli Logos, którego zasada życia została przekazana ludzkiej matce. Uczestnicząc w jej ludzkiej naturze, Jezus narodził się z niej jako „święty, niewinny, niepokalany, odłączony od grzeszników” (Jan 1:1,14; Gal. 4:4; Filip. 2:7; Żyd. 7:26). W wieku 30 lat dobrowolnie zawarł specjalne przymierze z Bogiem, że jeśli zajdzie potrzeba złoży swe życie w ofierze – w Boskiej służbie. Ale nawet wtedy Bóg nie podjął żadnych działań. Jedynie postawił przed naszym Panem pewne warunki, które gdyby zostały spełnione, mogłyby doprowadzić do dokonania wielkiego dzieła na rzecz upadłego rodu Adamowego.

       Nasz Pan czynił cuda „palcem Bożym” (Łuk. 11:20), ale pośpiesznie oświadczył: „nie mogęć ja sam od siebie nic czynić” (Jan 5:19, 30), przypisując całą chwałę Ojcu. Pozostając w harmonii z Ojcem, jak uczyniłby każdy doskonały człowiek, Jezus wszedł z Nim w szczególne przymierze. Bóg spłodził Go wtedy z Ducha Świętego i dał Mu pierwociny tego Ducha. Mocą Ducha nasz Pan został oświecony i stał się Nowym Stworzeniem. Miał mądrość pochodzącą z góry. Czytamy, że gdy leczył ślepych i chorych „moc [żywotność] wychodziła z niego i uzdrawiała wszystkich” (Łuk. 6:19). Tym samym nasz Pan wyczerpywał swe życie w dziele przynoszenia ulgi ludzkiemu cierpieniu. Ale wciąż jeszcze sam Ojciec nie współpracował z upadłą ludzkością.

       Podobnie przez cały Wiek Ewangelii Bóg, w sensie bezpośrednim, pod żadnym względem nie pracował
kol. 2
na rzecz świata. Pozwalał, aby szerzyło się posłannictwo Jego łaski w Jezusie Chrystusie, a to posłannictwo miało moc, która wywierała wpływ na pewną klasę postępującą śladami Jezusa. Jezus zaś dodał członkom tej klasy pewności, mówiąc: „Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzycie w Boga i we mnie wierzycie” i dodał: „żaden nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (Jan 14:1, 6). Dlatego też ci, którzy przychodzą do Ojca, czynią to przez Syna, a nie dzięki czynnej energii Ojca na ich korzyść. Istnieją pewne naturalne cechy ludzkiego umysłu, skłaniające ludzi do pragnienia oddawania czci Bogu, i w ten sposób Bóg pociąga tych, którzy osiągnęli taki stan umysłu – nie podejmuje natomiast ze swej strony żadnych działań. Istnieje wiele osób, które szukają Boga, i oby szczęśliwie mogły Go znaleźć (Dz. 17:27), lecz kiedy jednak prawdziwie przychodzą do Boga, musi to nastąpić za pośrednictwem Syna.

       Gdy w okresie powołania Wieku Ewangelii ktokolwiek zbliżył się do Syna, On sam informował taką osobę, że musi przyjąć Go za swego Orędownika zanim będzie mogła przyjść do Boga. Jednocześnie informował, że nie zostanie jej Orędownikiem, jeśli nie stanie się ona Jego naśladowcą i nie zobowiąże się kroczyć Jego śladami. Gdy zainteresowani przyjęli te warunki, Ojciec zaczynał robić coś dla nich: mianowicie, za pośrednictwem swego Ducha Świętego spładzał ich do nowej natury. Ale nie podejmował współpracy z nikim z tej klasy, zanim wpierw przez Odkupiciela klasa ta nie przedstawiła Mu swych ciał, jako żywej ofiary (Rzym. 12:1). Dopiero gdy to uczynili, gdy rzeczywiście uznali siebie za umarłych jako istoty ludzkie, zostali spłodzeni do nowej natury i Bóg zajął się nimi lub też podjął jakąś współpracę. Tym samym widać wyraźnie, że podczas obecnego Wieku Ewangelii Bóg dokonywał pewnej pracy na rzecz Nowego Stworzenia, lecz nie zajmował się upadłym rodem Adamowym.

       Ci członkowie ludzkiej rodziny, którzy skorzystali z Boskich zarządzeń i tym samym stali się próbnymi członkami Ciała Chrystusowego, zawarli przymierze, że umrą jako istoty ludzkie. W innym razie Bóg nie zajmowałby się nimi, bowiem dotąd nie współpracował z nikim z wyjątkiem tych, którzy poświęciwszy się Jemu zupełnie, mogli być przez Niego przyjęci za pośrednictwem Pana Jezusa Chrystusa, Orędownika na rzecz Kościoła. Wówczas On sprawuje w nich „chcenie i skuteczne wykonanie według upodobania swego” (Filip. 2:13). W odniesieniu do Kościoła napisano: „czynem Jego jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie ku uczynkom dobrym” (Efez. 2:10).

       W ciągu Wieku Tysiąclecia, Ojciec nie będzie miał do czynienia bezpośrednio z rodzajem ludzkim. Natomiast cały Chrystus – Jezus, czyli Głowa i Kościół, Jego Ciało (Efez. 1:22, 23) będzie aktywny: usunie przekleństwo ciążące na ludzkości i obdarzy obiecanymi błogosławieństwami. Do końca Wieku Tysiąclecia, wydany w Edenie wyrok będzie zdjęty, a wprowadzone zostaną wszelkie błogosławieństwa. Kiedy pośredniczące rządy Chrystusa się skończą, On odda Królestwo Ojcu, aby Bóg mógł być wszystkim i we wszystkich (1Kor. 15:24). Przy końcu owego wieku Ojciec jeszcze raz zacznie współpracować z ludzkością. Wcześniej nic nie uczyni dla swych ludzkich istot przez okres 7000 lat, który stanowi wielki siódmy dzień Tygodnia Tworzenia. 6000 lat z tego okresu już należy do przeszłości, natomiast siódme tysiąclecie już się zaczęło – wielki

poprzednia stronanastępna strona