Teraźniejsza Prawda nr 430 – 1993 – str. 76
Widzieliśmy jak bardzo oddani są Panu i Prawdzie w każdy możliwy sposób nasi drodzy, brat i siostra, szczególnie w szczerej służbie braciom. Mają zajętą każdą minutę.
Pokazano nam funkcjonowanie francuskiego domu biblijnego, który mieści się w pięknym, dużym budynku naprzeciwko domu br. Hermetza. Byliśmy pod wrażeniem porządku, sprawności, wielkości i czystości ich lokalu oraz wszystkich urządzeń. Do ich pracy wykorzystywane są trzy piętra i piwnica. Zrobiłem tam 15 zdjęć, żebyś i Ty mógł to obejrzeć.
KONWENCJE WE FRANCJI
W piątek, 31 lipca, po wielu zabiegach poczynionych w domu braterstwa Hermetzów, nastąpiło otwarcie konwencji francuskiej. Uczestniczyły 92 osoby; moim tematem tego dnia była „Radość”. Miałem czterech różnych tłumaczy na język francuski dla konwencji francuskich i łączonych, a br. Obajtek tłumaczył na język polski dla polskiej konwencji. Na jednej konwencji służyłem rano, a na drugiej po południu. Ponieważ francuska konwencja odbywała się w dużej sali, praktycznie po drugiej stronie ulicy przy której stał dom braterstwa Hermetzów, było to bardzo dogodne między francuskimi zebraniami i posiłkami.
Rankiem w sobotę, 1 sierpnia, służyłem 45 polskim braciom na ich konwencji w Auchel wykładem na temat „Lekcji z Żydów 11”. Tego dnia spożyliśmy w południe wspaniały posiłek w domu braterstwa Obajtków wraz z wieloma polskimi braćmi z Niemiec, po czym wróciliśmy na konwencję francuską.
Po południu, o godzinie 15.45, jako ostatni mówca tego dnia powiedziałem na francuskiej konwencji, 145 braciom, temat pt. „Psalm 19 — myśli do medytacji”. Wielu polskich braci słyszało już ten temat w Polsce, a niektórzy wtedy, gdy powiedziałem go w Niemczech.
Tego dnia po konwencji zostaliśmy zabrani do domu brata Alain i siostry Annick Viard, kilka kilometrów stąd. Siostra Annick, córka braterstwa Hermetzów, dobrze mówi po angielsku. Pokazano nam pracę, jaka jest tam wykonywana na komputerach i wysłuchaliśmy wyjaśnień na temat dzieła Prawdy prowadzonego obecnie z uwzględnieniem przepisów rządowych dotyczących naszej pracy, które wynikają z coraz bliższego Wspólnego Rynku Europejskiego i Wspólnoty w 1993 roku. Mieliśmy naprawdę wspaniałą społeczność w biurach ich sutereny, a później przy dużym posiłku w pięknej jadalni.
W niedzielę, 2 sierpnia, konwencje polska i francuska zostały połączone. O godzinie 11.10 przeprowadziłem usługę błogosławienia dzieci, w której uczestniczyło 145 braci. Przedstawiono 6 dzieci w tej poważnej, lecz bardzo radosnej posłudze. O godzinie 15.30 odbyło się nasze ostatnie zebranie z udziałem 182 braci. Mówiłem na temat „Boga w domu”. Po rzewnej i długiej uczcie miłości bracia powoli się rozjechali, i z opustoszałej sali powróciliśmy do domu braterstwa Hermetzów. Nasze serca były pełne, lecz już tęskniliśmy za braćmi, którzy odjechali.
Tego wieczoru udaliśmy się do Bethune, oddalonego kilka kilometrów stąd, do domu braterstwa Curilli,
kol. 2
gdzie brat Fernando i siostra Danielle zastawili długi stół ze smacznymi potrawami dla około 80 braci, którzy przybyli na kolację i śpiewanie pieśni. Był chłodny, nieco wietrzny wieczór, lecz w ich cudownym, dużym ogrodzie wszystko odbyło się bardzo pięknie. Było także wiele dzieci. Muzyka płynęła z akordeonu, dwóch par skrzypiec i elektronicznego syntetyzatora. Śpiew był doskonały, bogaty i naprawdę donośny!
Po chwili musieliśmy się pożegnać, ponieważ mieliśmy dwie godziny jazdy samochodem do Dominique’a i Debbie, naszego „domu” we Francji. Weszliśmy na dziedziniec wewnętrzny nad ogrodem i pomachaliśmy wszystkim na pożegnanie.
Poniedziałek, 3 sierpnia: znowu dzień prania i pakowania przed wyjazdem do Anglii. Tego ranka Dominique wziął mnie do swego lasu, by pokazać instalacje wojskowe z drugiej wojny światowej. Idąc pieszo dotarliśmy do położonego głęboko w lesie betonowego budynku służącego za więzienie. Był bardzo masywny i wyglądał tak, jak gdyby mógł przetrwać setki lat. Nieco później dotarliśmy do głębokiego okopu, który wił się przez las niczym olbrzymi wąż. Był to fragment linii Maginota [francuskich fortyfikacji sprzed II wojny światowej — Red.].
Wtorek, 4 sierpnia, poświęciliśmy na zakupy. W środę, 5 sierpnia, bardzo późno spożyliśmy kolację z moich ulubionych potraw (zakupionych specjalnie dla mnie) wspólnie z bratem Francisem i siostrą France Vautier w ich domu. Mają oni troje najbardziej przyjacielskich, najbardziej figlarnych i najlepiej się zachowujących dzieci, które niezmiernie nam się podobały. Po kolacji, na prośbę naszych gospodarzy, dyskutowaliśmy o poświęceniu i chrzcie. Wyciągnęliśmy nasze Biblie i rozmawialiśmy aż do północy. Zanim następnego dnia wyjechaliśmy do Anglii, przyszli do nas i powiedzieli, że chcą być ochrzczeni po naszym powrocie z konwencji angielskiej. Brat Dominique i siostra Debbie, jak również Siostra i ja, byliśmy niezmiernie szczęśliwi; powiedzieliśmy im, jakie należy poczynić przygotowania. Zajęli się wszystkim.
KONWENCJA BRYTYJSKA
6 sierpnia, w czwartek, o godzinie 15, byliśmy spakowani do podróży na konwencję brytyjską; ponownie musieliśmy pojechać w kierunku domu br. Curilli. Ponieważ spędzili oni dużo czasu z rodziną Vautier, podczas pobytu w domu Dominique’a i Debbie (gdy my byliśmy w Danii, Niemczech i Polsce), uradowali się również wiadomością o decyzji braterstwa Vautierów. Podano nam coś do jedzenia, a siostra Danielle przygotowała dla nas kanapki do spożycia w czasie wieczornego przepływania promem kanału La Manche.
O godzinie 19 wyruszyliśmy do Calais. Było tam zdecydowanie chłodniej. Przepływanie kanału odbyło się z prędkością 74 km na godzinę i po kilku dodatkowych godzinach, spędzonych na angielskich dwupasmowych autostradach i drogach, dotarliśmy do domu Chandarów w Hayes (przedmieście Londynu), gdzie zostaliśmy ciepło powitani. Było bardzo późno, więc po krótkim przyjęciu pokazano nam nasze sypialnie i udaliśmy się na spoczynek.