Teraźniejsza Prawda nr 429 – 1993 – str. 58
razem. Moja żona, siostra Teresa, również podróżowała z nami. Brat Piotr Kucharski swoim samochodem zawiózł nas na konwencję.
Brat G. Hermetz bardzo żywo przedstawił piękne tematy biblijne: Żyd. 10:32-36 i Chrzest – Rzym. 12:1 (chrzest przyjęło trzech braci i pięć sióstr) oraz Wzrok – w jego znaczeniu literalnym i duchowym.
Pozostali mówcy przekazali również naszym umysłom i sercom cenne refleksje oraz uczucia ze Starego i Nowego Testamentu: Efez. 5:15; Jan 1:1-18; Psalm 136:1 (Wdzięczność); Jer. 1; Miłość do nieprzyjaciół; Przyp. 3:1-3. Łącznie było 9 wykładów, 1 zebranie świadectw, 1 sympozjum.
Braterstwo Hermetzowie, brat Piotr Kucharski i ja, udaliśmy się samochodem do Szczecina, gdzie następnego dnia wieczorem w pięknej kaplicy zborowej brat Hermetz usłużył jednym wykładem, a ja drugim. Nazajutrz, we wtorek, udaliśmy się do Kołobrzegu, gdzie we środę, 6 maja, od rana rozpoczęło się zebranie zborowe.
MOJA CHOROBA I SERDECZNA TROSKA BR. HERMETZÓW
Wówczas, w czasie tłumaczenia wykładu brata Hermetza, zasłabłem i pogotowie zabrało mnie do szpitala. Zebranie było kontynuowane przez pomocniczego pielgrzyma brata Leopolda Markowskiego z Dzierżoniowa, który akurat w tym czasie przebywał jeszcze w sanatorium w Kołobrzegu i wziął udział w zebraniu.
Braterstwo Hermetzowie odwiedzali mnie kilkakrotnie w szpitalu wraz z siostrą Teresą, bratem Piotrem Kucharskim i jego żoną Elżbietą z córkami Kasią i Olą oraz naszymi gospodarzami Kazimierzem i Haliną Gałązkami (u których zatrzymaliśmy się, a w ich domu odbywają się zebrania zborowe). Również inni członkowie zboru Kołobrzeskiego odwiedzali mnie w szpitalu. Szpital opuściłem 26 maja. Od tego czasu czuję się dobrze i 7 czerwca podjąłem planowe usługi w zborze i pielgrzymskie w innych zborach.
W mojej pamięci pozostały niezatarte wrażenia z pełnej miłości troski doznanej ze strony braterstwa Hermetzów w czasie mojej choroby. Dzięki ich energicznemu naleganiu i perswazji zgodziłem się na wezwanie pogotowia, co umożliwiło natychmiastowe zabiegi szpitalne i rychłe opanowanie choroby oraz skrócenie pobytu w szpitalu.
Zgodnie z planem brat Hermetz zakończył swoją służbę pielgrzymską 10 maja w Gdańsku, gdzie usłużył dwoma wykładami, tłumaczonymi przez brata Długowskiego, licznie zgromadzonym braciom i siostrom z Gdańska, okolic i innych zborów.
Braterstwo Hermetzowie powrócili z Gdańska do Kołobrzegu i odwiedzili mnie w szpitalu 12 i 13 maja a 14 maja, po noclegu w Wągrowcu u braterstwa Kucharskich, zostali odwiezieni samochodem przez brata Piotra do Warszawy skąd tego samego dnia odlecieli do Francji.
LEETNIE KONWENCJE
Letnie konwencje zostały zorganizowane od 10 do 22 lipca w Lublinie, Cewkowie, Katowicach i we Wrocławiu. Zagranicznym mówcą był pielgrzym Carl Seebald
kol. 2
ze Stanów Zjednoczonych, który przyjechał do Polski ze swoją żoną Julią. Przyjechali oni samochodem z Danii razem w bratem Dominique i siostrą Debbie Desmettre z Francji (siostra Debbie jest wnuczką brata Seebalda). Przenocowali w Wągrowcu w domu braterstwa Kucharskich w dniach 10 i 11 lipca. Następnego dnia dwoma samochodami przybyli do Warszawy, skąd po lunchu udaliśmy się do Lublina.
USŁUGA NA KONWENCJI W LUBLINIE
Następnego dnia, 12 lipca, brat Seebald rozpoczął serię usług konwencyjnych wykładem zatytułowanym: Obierzcie sobie komubyście służyli (Jozue 24:15).
Łącznie było 9 wykładów, 1 zebranie świadectw i 1 sympozjum. Symbol chrztu przyjęły 4 osoby (2 siostry i 2 braci). W zebraniach uczestniczyło w trzech dniach odpowiednio 520, 610 i 600 braci i sióstr.
USŁUGA NA KONWENCJI W CEWKOWIE
Do Cewkowa przyjechaliśmy w niedzielę wieczorem 12 lipca i zostaliśmy zakwaterowani u braterstwa Grochowiczów. Bracia przygotowali salę konwencyjną w stodole, którą adaptowali do celów konwencyjnych sposobem gospodarczym i z nadzwyczajną pomysłowością. Sprzyjająca pogoda, las i pola otaczające Cewków, świeże powietrze, naturalna wentylacja w stodole z szeroko otwartymi drzwiami, zdrowy naturalny pokarm przygotowany z produktów pobliskich pól oraz głęboka cisza tworzyły atmosferę wiejskiej konwencji. Niektóre siostry przygotowywały w pobliskiej kuchni polowej apetyczne posiłki, a zapachy podnosiły nastrój pogody ducha i ogólnego zadowolenia.
Brat Seebald usłużył trzema wykładami, w tym do chrztu (symbol chrztu przyjęła jedna siostra). Usługi polskich pielgrzymów pomocniczych były również wzmacniające i budujące. Łącznie 450-500 braci i sióstr uczestniczyło w 9 wykładach, 2 zebraniach świadectw i w sympozjum.
Następnego dnia po konwencji, tj. 16 lipca, udaliśmy się w drogę do Katowic. Wstąpiliśmy po drodze do Łańcuta, gdzie nas gościnnie przyjęła rodzina braterstwa Stopińskich (zięć i córka braterstwa Grochowiczów z Cewkowa). Brat Waldemar Stopiński, zięć br. Władysława Grochowicza, pielgrzyma pomocniczego, zorganizował zwiedzanie słynnego zamku w Łańcucie. Towarzyszyła nam przewodniczka władająca profesjonalnie językiem angielskim.
Po orzeźwiającym posiłku ruszyliśmy do Rzeszowa, gdzie podobnie przyjęto nas w domu braterstwa Tadeusza i Heleny Domaradzkich (brat Tadeusz jest ewangelistą). Przeżyliśmy ponownie chwile społeczności i w radosnym nastroju przybyliśmy do Krakowa, gdzie w rodzinie brata Alfreda Szweda (pielgrzyma pomocniczego) serdecznie byliśmy goszczeni. Wieczorem, wreszcie, dojechaliśmy do Jaworzna, naszej katowickiej kwatery, do domu siostry Heleny Olszewskiej i jej córki Danuty.
KONWSENCJA W KATOWICACH
Następnego dnia, 17 lipca, tekstem Manny z Izaj. 26:3, rozpoczęliśmy „w pokoju” pierwszy dzień konwencji