Teraźniejsza Prawda nr 429 – 1993 – str. 50

PODSTAWA  NASZEGO  USPRAWIEDLIWIENIA

      [Poniższy artykuł jest odtworzeniem wykładu wygłoszonego przez brata R.G. Jolly`ego (naszego redaktora w latach 1950–1979) na konwencji w Newport w czerwcu 1916 r. Aby nie naruszyć charakteru wykładu, został on prawie dosłownie przytoczony w oparciu o zapis znajdujący się w książce zatytułowanej „Pamiątkowe zapisy z konwencji Badaczy Pisma Świętego z 1916.” str. 101–105. Komentarze opatrzone nawiasami kwadratowymi zostały podane jako wyjaśnienia. Prosimy, aby czytelnicy pamiętali w trakcie lektury, jak kazanie to zostało przyjęte przez słuchaczy i jaki nastrój towarzyszył konwencji w 1916 r.]

      Znany francuski artysta, Francis Millet, znalazł się pewnego razu w potrzebie. Z niewielkiej kwoty jaką posiadał, około 20 centów przeznaczył na płótno, 20 na farby i 20 na pędzle, i przy ich pomocy namalował jedno z największych arcydzieł światowego malarstwa – obraz zatytułowany „Anioł”, za który niedawno zapłacono w Nowym Jorku sumę 200.000 dolarów.

       Na czym polegał sekret tego wspaniałego malowidła? Czy sprawiły to użyte farby? Może pędzle? Nie, sekret polegał na uważnym przyłożeniu się przez artystę do pracy.

       Obecnie, drodzy przyjaciele, nasz Wielki Pasterz stworzył swym owcom możliwość uczestnictwa we wspaniałej uczcie na tej konwencji. Obserwuję jak karmią się poszczególne owce. I niewątpliwie niektórzy odniosą większe błogosławieństwa niż inni. Dlaczego? Ponieważ nasze charaktery są jak płótno, Słowo Boże jest farbą, a Jego opatrznościowe kierownictwo oraz okresy naszej łączności z Nim, prywatnie lub w społeczności braterskiej z drugimi, są jak pędzle, za pomocą których Słowo Jego prawdy jest zastosowane do naszych charakterów, przemieniając nas dzięki temu w arcydzieła, w których On znajduje przyjemność. Konwencja ta jest więc jednym z tych pędzli, które, jeśli zostaną właściwie użyte, dopomogą w udoskonaleniu naszych charakterów.

       A na czym polegać będzie sekret tego arcydzieła? Nie będzie to sprawa płótna (nie dokończonego charakteru) ani farby (nie zastosowanego Słowa Bożego), ani też pędzli (obecnej konwencji, na przykład), lecz troskliwa pilność z naszej strony – my bowiem jesteśmy artystami wypracowującymi swoje własne zbawienie. Przyłóżmy się zatem pilnie do tego zadania. Starannie zastosujmy do naszych charakterów te prawdy, które poznaliśmy na tej konwencji.

       Bóg dał nam wspaniały zarys swej prawdy, nad którą będziemy się zastanawiać przez najbliższą godzinę. Istnieją różne poglądy dotyczące podstawy naszego usprawiedliwienia. Niektórzy twierdzą, że zostali usprawiedliwieni przez swoje uczynki: i nie ma to
kol. 2
znaczenia, że prowadzą szynk, jeśli tylko dochody przeznaczą na budowę kościołów lub szpitali. Ludzie ci wierzą, że Bóg im przebaczy, jeśli zaniosą pieniądze księdzu lub odbędą jakąś pokutę. Często słyszymy taką opinię: „Jestem równie dobry jak każdy przeciętny człowiek. Myślę, że pójdę do nieba tak jak pan taki a taki”. Tak więc, wielu ludzi czuje się usprawiedliwionymi dzięki uczynkom.

       Inni przeczytali w Biblii o usprawiedliwieniu z wiary i niczego więcej nie rozumieją. Są to często ludzie, którzy „zostali nawróceni”, ściskają dłoń jakiegoś kaznodziei Billy Sunday’a i dziwią się, dlaczego nie otwierają się przed nimi bramy niebios. Niektórzy czekają do chwili, gdy znajdą się na łożu śmierci, by wtedy – ponaglani przez uczucie wspaniałej wiary (?) – móc powiedzieć: „Panie, Panie”. W ten sposób doznają uczucia, że zostali uratowani od czegoś strasznego, i zasypiają myśląc, że obudzą się w niebie

poprzednia stronanastępna strona