Teraźniejsza Prawda nr 427 – 1993 – str. 24

ludzką postać i ciało. Z istniejących zapisów wiedzieli, że aniołowie ukazali się Abrahamowi, który wraz z nimi spożywał posiłek i dopiero później dowiedział się, że byli to aniołowie.

       Nasz Pan pragnął pokazać swym uczniom, że nie tylko nie był martwy, ale że mógł teraz przychodzić i odchodzić podobnie jak aniołowie, że mógł pojawiać się i znikać, pokazywać się w ziemskim ciele lub być obecnym nie posiadając go, że w przypadkach pojawienia się mógł równie łatwo stworzyć bądź ubranie, bądź ziemskie ciało, i dokonywał tego. Jednakże żadne z owych ubrań, ani żadne z ziemskich ciał nie były tymi samymi, które oglądali poprzednio. Jego odzienie było nadal w rękach żołnierzy – a ciało, nie wiemy gdzie się znajduje. Wiemy jedynie, że Jezus nie został wzbudzony w ziemskim ciele, i wiemy też, że pierwiastki tworzące ziemskie ciało nie są Bogu wcale potrzebne do stworzenia ciała duchowego.

       Na przykładzie własnej osoby nasz Pan zilustrował tę samą lekcję, której udzielił im z okazji wizyty Nikodema. Powiedział wówczas, że ci, którzy urodzili się z ducha, mogli przychodzić i odchodzić jak wiatr, i że żaden człowiek nie może wiedzieć skąd przychodzą ani dokąd idą. Jakże właściwą rzeczą było to, że Pan to zilustrował, i tym samym udzielił uczniom pierwszej lekcji na temat spraw duchowych, których jednakże nie byli w stanie całkowicie zrozumieć aż do czasu Pięćdziesiątnicy, kiedy to wylany został na nich Duch Święty.

„DUCH NIE MA CIAŁA”

       Niektórzy, być może, mogliby zapytać: „Czyż Jezus nie zaprzeczył myśli jakoby był duchem, gdy oświadczył, że „duch nie ma ciała i kości, jako widzicie, że ja mam”? Obie te myśli pozostają w całkowitej zgodzie: uczniowie nie oglądali Jezusa-ducha, lecz widzieli po prostu ciało i kości, które Jezus-duch przyjął w celu przeprowadzenia z nimi rozmowy – tak samo jak aniołowie przybierali ciała składające się z krwi i kości, gdy porozumiewali się z ludźmi, jak opisuje to Stary Testament. Jezus nie powiedział: „duch nie ma ciała, ani kości, jako widzicie, że ja takim jestem”, ale: „jako widzicie, że ja mam”.

       Jezus duchowy ukazał się uczniom przez ciało i kości oraz ubranie. Rozumiał, że gdy uświadomią sobie, iż patrzą na ciało i kości, to opuści ich strach. Potem, uspokoiwszy ich w ten sposób, Jezus mógł lepiej wytłumaczyć im fakt swego zmartwychwstania i udzielić wstępnych lekcji na temat czekającej ich w przyszłości pracy (jako Jego przedstawicieli na świecie, gdy On już odejdzie).
kol. 2
To było celem Jego różnorodnych pojawień się, których było w sumie około 11, podczas owych 40 dni, każde było bardzo krótkie. Pojawienie się istoty posiadającej ziemskie ciało zmniejszyło ich strach i pozwoliło im lepiej wysłuchać tego, co miał im do powiedzenia. Fakt, że w dwóch przypadkach zobaczyli Go w ziemskim ciele – takim jak to, które posiadał, gdy został ukrzyżowany, i w ubraniu przypominającym to, które rozdzielili między siebie żołnierze – również pomogło im zrozumieć pojęcie zmartwychwstania jak i to, że Jezus nie był już dłużej umarłym. Wynika więc z tego, że fakt pojawiania się Jezusa po przybraniu różnych postaci był dla uczniów dowodem, że żadna z przybieranych przez Niego form nie była tą jedyną i właściwą, ale że stanowiły one jedynie wiele różnych form pojawiania się, za pomocą których On porozumiewał się z nimi.

       Niewątpliwie z tego samego powodu, od czasu do czasu ukazywał się podczas swego czterdziestodniowego pobytu, mimo iż przez pozostałą część tego okresu był dla wszystkich niewidzialny. Pragnął stopniowo nauczyć swych uczniów, aby już więcej nie oczekiwali Go jako istoty posiadającej ziemskie ciało, lecz uświadomili sobie Jego obecność i opiekę jaką ich otaczał, i tym lepiej mogli zrozumieć, kiedy ich opuści, jak może nadal zachować swą obecność wśród nich i swą opiekę obejmującą wszystkie ich sprawy. Wysyłał ich w świat jako swych specjalnych przedstawicieli, jak na to wskazują Jego słowa: „Pokój wam; jako mię posłał Ojciec, tak i ja was posyłam”. Jezus Chrystus jest przedstawicielem Ojca, a my jesteśmy specjalnymi przedstawicielami naszego Pana, chociaż, oczywiście, przez Niego i w Nim jesteśmy również przedstawicielami Ojca.

„PRZYJMIJCIE DUCHA ŚWIĘTEGO”

       Uczniowie nie otrzymali jeszcze Ducha Świętego. Tylko Jezus jako jedyny otrzymał go w sensie spłodzenia, chociaż prorocy go otrzymali w sensie mechanicznym, aby działał w nich i przez nich. Powyższe stwierdzenie pozostaje w zgodzie z tym, co znajdujemy w innym miejscu, gdzie czytamy, że „jeszcze nie był dany Duch Święty, przeto że jeszcze Jezus nie był uwielbiony” (Jan 7:39). Innymi słowy, Bóg nie mógł przekazać nikomu swego Ducha, dopóki zasługa ofiary Chrystusowej nie została przez nich przyswojona. A stało się to po wstąpieniu Jezusa na wysokość i ukazaniu się w ich imieniu przed obliczem Boga. Dopiero wtedy Duch Święty został na nich wylany w postaci mocy i błogosławieństwa Pięćdziesiątnicy.

       Pan chciał, aby uczniowie spodziewali się i uważali za pewne to błogosławieństwo, jakie miało nastąpić. Chciał, aby zrozumieli, że Duch Święty, jakiego ześle nie będzie osobą, ale duchem Ojca i Jego własnym duchem – tchnieniem, czyli duchem Bożym, tchnieniem, czyli duchem Jezusowym, duchem prawdy, duchem świątobliwości, duchem zdrowego rozsądku.

„KTÓRYMKOLWIEK GRZECHY ODPUŚCICIE”

       Oświadczenie naszego Pana, że Jego uczniowie będą grzechy odpuszczać lub nie, nie ma być rozumiane w taki sposób, jaki jest w zwyczaju wśród rzymsko-katolików, grekokatolików, itp., mianowicie, iż kapłan przez skuteczność ofiary odprawianej mszy lub w jakiś inny sposób jest w stanie odpuścić grzechy. Raczej myślą jest, że

poprzednia stronanastępna strona