Teraźniejsza Prawda nr 427 – 1993 – str. 23
MARIA PIERWSZYM ŚWIADKIEM
Maria Magdalena, która mimo iż swego czasu znajdowała się pod wpływem złych duchów, lecz dostąpiwszy uwolnienia spod ich dominacji stała się wierną i lojalną naśladowczynią Jezusa, i pierwszym świadkiem, jakiemu nasz Pan ukazał się po swym zmartwychwstaniu. (Prawdopodobnie nazwano ją Marią Magdaleną, ponieważ jej miastem rodzinnym była Magdala). Nie była to jednak Maria, siostra Łazarza i Marty, ani też nie była to Maria „jawnogrzesznica”, która własnymi łzami omyła stopy naszego Pana w domu faryzeusza.
Wcześnie rano po sabacie – co odpowiada naszej niedzieli, pierwszemu dniu tygodnia – Maria i inni Pańscy przyjaciele udali się do grobu Jezusa z „rzeczami wonnymi” – Mar. 16:1, by zabalsamować ciało. Ze względu na późną porę Jego ukrzyżowania Zakon, według którego takie czynności nie były dozwolone podczas sabatu, nie pozwalał na ich wcześniejsze wykonanie. Zamierzono jak najrychlej wykorzystać sposobność, aby zabalsamować ciało, zanim mógłby rozpocząć się proces rozpadu. Wstawszy wcześniej niż jej towarzyszki, Maria sama udała się do grobu i zajrzawszy do jego wnętrza zobaczyła, że ciało Jezusa zniknęło. Płacząc, zastanawiała się dlaczego je usunięto i dokąd je przeniesiono. Następnie pochyliła się przechodząc przez niski otwór wejściowy i ujrzała dwie osoby [ujrzała „dwa anioły”] w bieli, siedzące u wezgłowia i nogach miejsca, na którym złożone zostało ciało Jezusa, jak gdyby trzymały straż. Spytały Marię, dlaczego płacze. Odpowiedziała, że płacze, ponieważ „wzięli Pana mego, a nie wiem gdzie go położyli” (Jan 20:13).
Obróciwszy się, Maria ujrzała nie opodal człowieka, którego wzięła za stróża opiekującego się ogrodem, w którym znajdował się grób Józefa. On także zapytał, dlaczego płacze, a ona poprosiła, aby, jeśli to on zabrał ciało będąc niezadowolonym, iż ono miało pozostać w tym grobie, oddał je pod jej opiekę, by mogła się nim zająć. Nic, co wiązało się z jego osobą, nie wskazywało kim był ów człowiek – wyglądał jak ogrodnik, prawdopodobnie miał na sobie strój ogrodnika. (Jak wiemy osobiste rzeczy Jezusa przywłaszczyli sobie żołnierze, którzy dokonali ukrzyżowania, a płótno pogrzebowe nadal leżało w grobie.) Maria nie poznała, że osoba, którą ma przed sobą, jest jej Panem – mającym inne ciało, inną postać, lecz nadal będącym Nim samym – aż do chwili, gdy Jezus zawołał ją po imieniu, czyniąc to prawdopodobnie swym dawnym, dobrze jej znanym głosem.
Upadłszy Mu do stóp i objąwszy je rękoma, rzekła jedynie „Rabbuni!” – Mistrzu. Jezus nie zachęcał jej do dalszego zachowywania się w taki sposób, a raczej pouczył, że wiedząc o Jego zmartwychwstaniu, powinna stać się dla uczniów zwiastunem (Ewangelii) informując ich, że zmartwychwstał i w przyszłości wstąpi „do Ojca Mego i Ojca waszego, i do Boga Mego i Boga waszego”. Jak się wydaje nasz zmartwychwstały Pan objawił się Marii jedynie za pośrednictwem swego głosu. Ubranie, jakie miał na sobie, nie przypominało tego, jakie nosił poprzednio. Podobnie Jego wygląd, nie był taki sam – Maria nie rozpoznała Go, zanim do niej nie przemówił.
kol. 2
„TYŚ SAM PRZECHODNIEM?”
Później tego samego dnia dwaj z Jego uczniów szli do Emaus. Pan ich wyprzedził i uprzejmie pozdrowił, pytając dlaczego mają tak smutne oblicza i okazują tak głęboki smutek. Nie poznali Go, nie widzieli na Jego rękach, ani na stopach śladów po gwoździach. Nie ujrzeli cech, które od tak dawna znali, nie rozpoznali też odzienia. Rzekli do Niego: „Tyś sam przychodniem w Jeruzalemie, a nie wiesz, co się w niem w tych dniach stało?” itd. Jezus skorzystał z okazji, aby wyłożyć im Pismo Święte, wskazać na podstawie proroctw, jak niezbędne było cierpienie Mesjasza, aby mógł wejść do swej chwały i dzięki temu mogło nadejść Jego Królestwo, aby rodzaj ludzki mógł dostąpić błogosławieństwa, a wybrany Kościół mógł być zebrany i połączyć się z Nim w błogosławieniu świata.
Ostatecznie, po spędzeniu z nimi prawdopodobnie kilku godzin i niewątpliwym ocenieniu Go jako nadzwyczaj wspaniałego człowieka, który tak potrafił wyjaśnić im Pismo Święte, że serca ich płonęły miłością, poświęceniem i wiarą, Jezus ujawnił się im przez sposób łamania chleba i natychmiast zniknął. Coś, co wynikało z Jego słów lub sposobu dziękczynienia powiedziało im natychmiast, że to jest ich Pan, co tłumaczyło wszystkie osobliwe zjawiska, jakie oni zauważyli.
Tego samego wieczoru Pan spotkał się ze swymi uczniami. W obawie przed Żydami, zgromadziwszy się za dobrze zamkniętymi drzwiami, uczniowie dyskutowali nad sprawą własnego bezpieczeństwa oraz nad informacjami Marii i innych kobiet, które były przy grobie. Wtedy właśnie, znienacka pojawił się wśród nich Jezus. Byli zaskoczeni i przestraszeni. Jakże mogła jakakolwiek istota znaleźć się wśród nich, gdy drzwi były zamknięte? Z pewnością istota znajdująca się przed nimi musi być duchem. Owładnął nimi strach i drżenie, ale pozdrowienie Mistrza – „Pokój wam” – ukoiło ich lęk. Pokazał im swe ręce i bok i jadł wraz z nimi, oświadczając: „dotykajcie się mnie, a obaczcie; bo duch [greckie, pneuma] nie ma ciała ani kości, jako widzicie, że ja mam”. Byli więc zadowoleni, ponieważ uświadomili sobie, że mówi prawdę – podobnie cieszą się wszyscy, którzy uświadamiają sobie ów wielki fakt, jakim jest powstanie naszego Pana ze stanu śmierci, i którzy choć w najmniejszym stopniu rozumieją niezmierzoną ważność zmartwychwstania w odniesieniu do Boskiego planu związanego z naszym zbawieniem.
DLACZEGO RÓŻNORODNE POSTACIE?
Możemy być pewni, że postępowanie naszego Pana – pojawianie się w różnych postaciach i następnie znikanie z oczu – służyło dobremu i mądremu celowi. Możemy być pewni, że nic nie zdarzyło się na próżno; wszystko miało jakiś cel, szczególnie w owym czasie. Do nas należy zbadanie tej sprawy i dostrzeżenie celu, takiego pojawiania się. Rozumiemy je w następujący sposób: nasz Pan chciał przekonać uczniów, że nie był już dłużej Jezusem w ciele, którego znali przez kilka lat. Chciał ich przekonać, że chociaż zabity w ciele, to ożywiony został w duchu, i od tego czasu był już istotą duchową. Uczniowie wiedzieli o aniołach – Maria osobiście ujrzała dwóch w grobie. Wiedzieli, że aniołowie mogli pojawiać się i znikać, wiedzieli, że aniołowie mogli przyjmować