Teraźniejsza Prawda nr 190 – 1960 – str. 66

konwencję do Mountain Lake Park, Która zaczęła się 1 września 1911, to On także pochwalał i błogosławił (co mogą stwierdzić ci, którzy tam byli) zwołanie równoległej konwencji akurat nie 40 lat później, tj. 1 września 1951, przez brata Jolly’ego, (5) Jest widoczne, że czynności brata Russella od października 1910 były czynnościami łaski, i że Bóg je pochwalał, jak świadczą o tym liczne figury i proroctwa; tak samo czynności brata Jolly’ego, w równoległości 40 lat później od października 1950 były również czynnościami łaski, które pochwalał Bóg. Tę zasadę podaje brat Johnson w Dodatku do Parousyjnego Tomu Drugiego (tylko w angielskim), str. 382.

      (6) One zdają się wskazywać na to, że dlatego, iż Pan pochwalał i błogosławił Biblijne myśli brata Russella, będzie to także czynił w wypadku Biblijnych myśli brata Jolly’ego.

      (7) Ponieważ: brat Jolly jest równoległy bratu Russellowi od października 1950, szczególnie w działalności brata Russella jako pozafiguralnego Eleazara podczas przesiewania 1908-1911, ci, którzy sprzeciwiają się postępującej Prawdzie od śmierci brata Johnsona, są równolegli przesiewaczom i przesiewkom z tych lat i dlatego znajdują się (ci z lat 1948-1951) w stanie grzechu, zajmując pożałowania godne stanowisko przed Panem. Jeżeli czynili to dobrowolnie, to utracili wszystko (E. tom 9, 389; E. tom 8, 91); jeżeli zaś zostali oszukani jako przesiewki, będą mogli otrzymać życie jako równolegli synom Korego (T, P. 1931,89; 1950,22). Lecz w każdym razie, jak zostało wykazane powyżej wydaje się, że oni utracą swe dawniejsze pochlebne stanowisko przed Bogiem, tj. jako dobrzy Lewici.

      Ufając, że powyższe badanie równoległości pomiędzy Parusią i Epifanią przedstawione z różnych Biblijnych punktów jakie wypełniły się w br. Russellu, okaże się pomocne, pozostaje Twój brat z Jego łaski
Jan W. KREWSON

KOMENTARZE REDAKTORA

      Kiedy powyższe myśli po raz pierwszy były nam w krótkości ustnie przedstawione po konwencji w Philadelphii, a później w wyżej przytoczonym liście z listopada, byliśmy zdziwieni obfitymi dowodami i nieuniknionymi wnioskami. Wznieśliśmy nasze serce do Pana z bojaźnią i drżeniem, uznając, że stąpaliśmy po świętej ziemi pod Jego specjalną opieką i dozorem, odczuwając więcej niż poprzednio nasze niedoskonałości i brak zdolności, by Mu służyć tak, jak pragnęlibyśmy to czynić, z drugiej zaś strony, odczuwaliśmy wielką radość i wielkie wzmocnienie w wierze, zdając sobie sprawę jak zupełnie i ostrożnie Pan zarządzał Swą pracą, w której byliśmy radzi mieć udział, bez względu na to jakiego byłby on rodzaju.

      Naszą pierwszą myślą było, aby użyć powyższą informację tylko w osobisty sposób, jako daną nam od Pana przez jednego z braci
kol. 2
dla naszego osobistego zachęcenia. Wtedy przyszedł nam na myśl brat Russell, gdy po raz pierwszy dowiedział się i ogłosił, że był „wiernym sługą”, oraz sposób jego wyrażenia się o tym w Strażnicy (zob. Watch Tower Reprint, 1946): „Mylnym byłoby dozwalać aby skromność lub inne względy, dobre lub złe, naginały nasz rozsądek w tłumaczeniu natchnionego Słowa. Bóg widocznie ma jakiś cel we wszystkim co jest napisane dla naszego napomnienia; a wierność sług wymaga aby podawali domownikom Słowo Pańskie tak, jak On je daje… Niech każdy współsługa i każdy członek czeladzi wiary używa poświęconego rozsądku w przyjęciu lub odrzuceniu tego tłumaczenia, lub jakiegokolwiek tłumaczenia podanego przez nas, podług jego zdolności czy też braku zdolności rozpoznania w tym głosu naszego wielkiego Pasterza… Kiedy spostrzegamy rzeczy dziejące się wokół nas powinniśmy je rozpoznać, bez względu na to czy poznaliśmy ich znaczenie przed czasem czy też nie. To ujawnienie widocznie zmusiło do prawdziwego tłumaczenia, raczej, by tłumaczenie prowadziło do wypełnienia, co czyni sprawę rzeczywiście silniejszą, gdy ją teraz poznajemy”.

      Zacytowaliśmy sposób, w jaki brat Russell postąpił w nieco podobnych, chociaż o wiele ważniejszych objawach urzędu, gdyż nie mamy nic lepszego do powiedzenia. My podobnie odczuwamy wielką niechęć dzielenia się z braćmi powyższym listem, lecz zgadzamy się z bratem Russellem, że nasza wierność jako sługi wymaga, abyśmy podali domownikom szczegóły Słowa Bożego tak, jak On nam je daje. Pan musiał mieć dobry cel objawiając tę sprawę bratu Krewsonowi, a on uczynił właściwie przedstawiając nam tę sprawę. Po ostrożnym zbadaniu, medytacji i czuwaniu oraz wielu modlitwach, mając na uwadze wiele listów otrzymanych od braci z pytaniami około tej samej sprawy myślimy, że jest wolą Pańską, aby podzielić się tym listem z braćmi. Czynimy więc tak modląc się, aby sprawa ta była błogosławieństwem dla drogiego ludu Pana i aby to rozweseliło ich serca, wzmocniło ich wiarą i powiększyło ich radość w tym dalszym, dowodzie, że Pan jest z nami i że nie opuścił Swego ludu. To także wielce wzmacnia naszą wiarę w znajomości, że nasze od Boga dane poselstwo Obj. 19:5-9 zawiera „prawdziwe wypowiedzenia Boże” na czasie i że nasz Pan w ten sposób objawia Swą pochwałę i dozór rzeczy, które czyniliśmy w Jego imieniu. Albowiem to zapewnienie odnosi się do wszystkich, którzy gorliwie i z radością – Obj. 19:7 – brali udział w Jego pracy.

      Wiemy, że powyższy list oraz komentarze sprowadzą na nas dodatkowe szyderstwa i prześladowanie tak osobiste jak i zbiorowe; lecz będziemy to liczyć jako radość, że wiernie czynimy świętą wolę Bożą, za co będziemy mieli Pański uśmiech pochwalny (Mat. 5:11, 12).

(P’52, 9; T.P. 1953, 5-11, 23-27)

poprzednia stronanastępna strona