Teraźniejsza Prawda nr 423 – 1992 – str. 62

że w bibliotece pracowała pewna kobieta z organizacji Świadków Jehowy, a gdy po pewnym czasie powrócił, by dowiedzieć się czy tych sześć tomów jest w obiegu, odpowiedziała: Nie. Dociekał więc dalej i pytał jej przełożonego, który obiecał to sprawdzić. Później poinformował go on, że według jego rejestru rzeczywiście zostały one dane jako prezent, choć nie był w stanie wyjaśnić, dlaczego ich nie było. Wygląda na to, że usunęła je ta kobieta z organizacji Świadków Jehowy. Więc br. Pilgrim ponownie je tam umieścił i w ten sposób siostra Graves zapoznała się z nimi, a potem skontaktowała z Domem Biblijnym w celu uzyskania dalszych informacji.

        Zebrania rozpoczęły się późno z powodu opóźnionego przybycia kilku braci. Po zebraniu porannym zostałem poproszony do odpowiedzi na spisane pytania. Ponieważ nie zostały przedstawione na poprzednim zebraniu, nie miałem możliwości rozważenia ich wcześniej, jednak bracia wydawali się zadowoleni tym, co mogłem im powiedzieć.

        Po obiedzie w domu br. Edgehill wygłosiłem wykład na temat „Niektórych tytułów Jezusa”. Podczas uwag końcowych br. Hall prosił, by miłość i pozdrowienia braci przekazać do Trynidadu i wszędzie tam, gdzie będę spotykał lud Pana.

USŁUGA W TRYNIDADZIE

        Lot do Tobago i Trynidadu, małym raczej samolotem, był krótki. Gdy przybyłem do Trynidadu padał deszcz, lecz było bardzo ciepło. Dowiedziałem się, że lepiej jest oddać na bagaż większe walizki, tak bym nie musiał szukać w samolocie miejsca na ich przechowywanie. Pozwalało to również uniknąć dźwigania ich z samolotu do budynku lotniska. Szybko przeszedłem przez odprawę celną i bezpośrednio naprzeciwko drzwi wyjściowych spotkałem siostrę Meera Madoo. Poznałem ją, ponieważ trzymała w ręce Teraźniejszą Prawdę!

        Przez około 10 minut jechaliśmy do jej domu położonego w ładnej mieszkalnej części miasta. Jedną z rzeczy charakteryzujących spotykania z braćmi jest wrażenie, że znało się ich przez długi czas. Brat Nanind Madoo [nasz przedstawiciel] zadzwonił, gdy tylko dowiedział się, że przybyłem. Rozmawialiśmy przez kilka minut. Zebranie zostało zaplanowane na godzinę 19.00 w domu br. Bruno, około godziny jazdy samochodem od domu brata i siostry Madoo. Tego wieczoru zebrało się tam 33 braci. Temat dotyczył „Chodzenia tak, by podobać się Bogu”.

        Siostra Meera i brat Nanind (oraz siostra Barnes, którą zabraliśmy po drodze) zawieźli mnie do połud. Trynidadu, gdzie zwiedziliśmy wysokie wzgórze skierowane na południe w stronę Wenezueli (której najbliższy punkt znajduje się w odległości 7 mil [około 11 km]).

        Do domu powróciliśmy akurat na czas, by przygotować się do wyjścia na zebranie do domu braterstwa Whiteheadów. Godnym odnotowania jest fakt, że na trzy miejsca zebrań dwa zostały zbudowane przez braci,
kol. 2
którzy zaplanowali je na odbywanie zebrań. Brat Whitehead wybudował duży budynek na zebrania, który jest wyłącznie używany na spotkania braci.

        Tematem wieczornej usługi była „Cichość”. Uczestniczyło 31 braci, a później podano ciastka i chłodne napoje.

        W poniedziałek udaliśmy się do domu siostry Nelson na ostatnie zebranie podczas mojej wizyty w Trynidadzie. Po 15 minutach odpowiadania na pisemne pytania braci, przedstawione mi dzień wcześniej, powiedziałem wykład na temat „Pierwsze 116 lat”, pokazujący dokonania tej pierwszej części wieku Tysiąclecia od 1874 r., w której mamy przywilej żyć i służyć jako lud Boży.

        Po odświeżających napojach podanych przez córkę siostry Nelson powróciliśmy do domu braterstwa Madoo, rozmyślając o błogosławieństwach Pana w czasie spotkania i wspólnej społeczności w Jego imieniu. Moje wrażenie o bracie Nanind i siostrze Meera zawiera się w wielkim uznaniu dla nich, ponieważ wydają się bardzo poświęceni, mając jednocześnie korzystne warunki służenia kilku zborom Trynidadu. Opatrznościowo posiadają wiele możliwości służenia braciom.

        Brat Nanind jest wykształcony i biegły w Prawdzie. Dobrze zorientowany w interesach oraz sprawach organizacyjnych i oczywiście odpowiednio przygotowany, by być przedstawicielem Ruchu w Trynidadzie. Spodziewa się, że będzie bardziej wydajny w służbie, gdy jego starszy syn (który studiuje ekonomię itp. na poziomie szkoły wyższej) będzie mógł pomagać w interesach rodziny. Obecnie br. Nanind każdego tygodnia służy i podróżuje przez dwie noce i niedzielę.

        Wyraził on duże uznanie dla brata Whiteheada, który jest starszym i prawdopodobnie w największym stopniu to właśnie dzięki niemu do kilku zborów uczęszczają obecnie nowe osoby. Brat Nanind powiedział mi, że wielu zbudowało się gorliwością braterstwa Whiteheadów, którzy często jeździli po Trynidadzie głosząc Słowo Boże.

        9 kwietnia wstaliśmy o 4.00, by wraz z całą rodziną Madoo udać się na lotnisko. Pomodliliśmy się w małym gronie, by oddać chwałę Panu za błogosławieństwa i prosić o Jego dalszą opiekę przy rozstaniu oraz wsparcie w służeniu Mu. Gdy byłem zajęty załatwianiem w liniach amerykańskich formalności podróżniczych związanych z powrotem, siostra Meera kupiła dla mnie pocztówki i drobne prezenty do zabrania do domu. Nasze ostatnie pożegnanie miało miejsce o 5.30. Udałem się w drogę do Raleigh/Durham (w stanie North Carolina), potem nastąpiła zmiana samolotu i punkt docelowy w Hartford w stanie Connecticut osiągnąłem o godz. 16.00. Siostry Myrl, Amy i Ashley, czekały na parkingu.

        W czasie tej podróży byłem w siedmiu różnych krajach (nie licząc Ameryki) i miałem przywilej służyć drogiemu ludowi Bożemu 16 wykładami, jednym zebraniem świadectw i trzema zebraniami odpowiedzi na pytania. Ogółem uczestniczyło 878 osób.

poprzednia stronanastępna strona