Teraźniejsza Prawda nr 418 – 1991 – str. 79

otrzymaliśmy wyjaśnienie: nadjeżdżał autobus, by odwieźć nowych imigrantów, którzy odwiedzili mieszkania przybyłych wcześniej. Gdy już wszyscy znowu znaleźli się w autobusie, Israel Shani także wsiadł i poprosił, bym udał się za nim. Następnie po hebrajsku powiedział kierowcy o pracy, jaką wykonujemy dla Izraela. Ja również powiedziałem kilka słów, które zostały przetłumaczone. Był to wzruszający moment: kierowca gorąco ściskał moje ręce, a wszyscy nowi imigranci bili brawa, byli tak poruszeni … Nahamou, Nahamou Ami.

        Zostaliśmy także zaproszeni do odwiedzenia jednego z tych „starszych”, którego dom właśnie odwiedzili nowi imigranci. Był to inżynier, człowiek o promieniującej twarzy. Mówił nam o tym, jak bardzo cieszy się, że po tylu cierpieniach w ZSRR może mieszkać w kraju, gdzie panuje wolność. Była to bardzo wzruszająca chwila. Spotkaliśmy młode małżeństwo i ich dwoje dzieci, którzy przybyli przed dwoma miesiącami i zostali „zaadoptowani” przez starszych, którzy przybyli wcześniej i pomagają im na drodze do integracji. To młode małżeństwo mieszka obecnie w ulpanie w Karmelu, oczekując na przybycie swej rodziny, która nadal mieszka w Rosji. Wszyscy oni obawiają się kolejnej fali antysemityzmu w tym kraju. Wieczór, po kilku innych wizytach, spędziliśmy w domu państwa Uzan na bardzo miłej dyskusji. Potem próbowaliśmy wspólnie organizować przyszłą pracę, ponieważ nasz przyjaciel chce utrzymać, a nawet rozszerzyć swą pomoc.

Jerozolima

        Wtorek, 13 marca: wróciliśmy do Jerozolimy i przybyliśmy tam około godziny 13.00. Odpoczywaliśmy przez kilka godzin. Wieczorem zostaliśmy zaproszeni przez byłego izraelskiego dyplomatę, który właśnie przeszedł na emeryturę. Spotkaliśmy go we Francji i zna naszą pracę. Nie rozumie jednak dlaczego w naszej nazwie mamy słowo „misyjny”. Powiedział nam, że „mając to słowo w nazwie dla wielu ludzi, którzy was nie znają, jesteście niestety wyłączeni z wyścigu o wygraną”. Dlaczego? Poinformował nas, że w Izraelu (a szczególnie w Jerozolimie) od 30 do 40 procent „chrześcijańskich” przywódców, kapłanów, pastorów i matek przełożonych zakonów to nawróceni (do wszystkich błędów nominalnego chrześcijaństwa) Żydzi. Oczywiście, zwykle mówimy o Sekcji na Izrael, ale wszystkie nasze książki noszą nazwę i adres ŚRM, a Żydzi tak często byli oszukiwani i upokarzani przez wszelkich nominalnych misjonarzy, że nie dostrzegają już prawdziwego znaczenia słowa „misyjny”. Wyjaśniłem więc wszystkim, że my jesteśmy takimi misjonarzami, jakimi będą Żydzi w mesjańskim wieku (zgodnie z Izaj. 2:3). Często przynosi to doskonałe rezultaty.

      Wydaje mi się jednak stosownym przywołać tutaj trafne słowa pana Andre Chouraqui (pisarza, profesora, autora tłumaczeń Biblii i byłego zastępcy burmistrza Jerozolimy): „Dla narodu żydowskiego  ten ukrzyżowany, przez wieki był tym, który krzyżował. To właśnie w imię Chrystusa ogłaszano antysemickie prawa. To w imię Chrystusa Izrael był tak często dyskryminowany, prześladowany, przepędzany, mordowany i palony na stosach inkwizycji. To właśnie w imieniu Chrystusa, lecz przeciwko jego prawu [kursywa nasza], chrześcijanie wymyślili zabójczą i bezsensowną bajkę o bogobójstwie. Nazistowscy oprawcy należeli do narodu, który ponad tysiąc i paręset lat był już schrystianizowany”. Nie wszyscy Żydzi mają taki sam właściwy pogląd, ale z powodów wyżej przytoczonych rozumiemy ich. Nade wszystko wiemy jednak, że Pan wszystkim kieruje. Pan Michaeli powiedział nam, że możemy powoływać się na jego nazwisko w stosunku do wszystkich Żydów we Francji, z którymi w przyszłości chcielibyśmy się skontaktować.

        Środa, 14 marca: rankiem, po telefonie od ważnego urzędnika, przeprowadziłem z nim kolejną przyjacielską rozmowę w Keren Kayemeth Leisrael.

        O 14.30 byłem umówiony na wywiad w prywatnej stacji radiowej, która wysyła nagrania do wszystkich żydowskich radiostacji we Francji. Wywiad trwał prawie 25 minut i dotyczył wielu spraw. Moje odpowiedzi były zawsze oparte na obecnym posłannictwie do i w Izraelu, co przede wszystkim oznacza nawrócenie się do Boga i uznanie Jego wpływu na obecne warunki.

        Na koniec, o 16.30 odbyliśmy ostatnie spotkanie z naszymi przyjaciółmi Malametami i paniami z Wizo, niemal wszystkie one prowadzą działalność, z której być może będziemy mogli w większym stopniu skorzystać w przyszłości. Siostra Emilienne już tam była i dzięki panu Malamet, który opowiedział kilka anegdot o naszej wspólnej pracy we Francji, rozmowa dalej się potoczyła. Była to kolejna dobra sposobność dania świadectwa.

Na zakończenie

        Kilka słów o „Intifadzie” (wojnie kamieni lub powstaniu). Jest to oczywiście ważny problem. By się przekonać jak bardzo, wystarczy zobaczyć zmęczenie na twarzach wszystkich żołnierzy rezerwy, którzy każdego roku muszą zostawiać swe rodziny, pracę itp., by przez miesiąc bronić ziemi, która jest ich własnością (o czym wiemy z Pisma Świętego). Wiedzą oni również, że środki masowego przekazu często przedstawiają te sprawy w przesadzony i wypaczony sposób. Jeśli weźmiemy pod uwagę oczywiste masakry (popełnione w krótkim czasie) w Jordanii, Syrii, Iranie, Algierii itd. w okresie minionych dwudziestu lat, jaką dostrzeżemy różnicę! Widzimy, że żołnierze izraelscy przestrzegają surowego ograniczenia, nie używania broni, chyba że rzeczywiście znajdą się w niebezpieczeństwie. Dzieje się tak dlatego, że po pierwsze posiadają wrodzony szacunek do życia i po drugie takie „wyskoki” są surowo karane. Znaczna większość uważa jednak, że nie jest możliwe pozostawienie spornych terytoriów bez narażania się na bardzo niebezpieczną sytuację

poprzednia stronanastępna strona