Teraźniejsza Prawda nr 418 – 1991 – str. 77

jeden z nich się spóźnił. Przybył, gdy opuszczałem stację nadawczą i zapytał, czy „mogę poświęcić mu kilka minut”! Tak więc pierwszy wywiad trwał 10 minut, a drugi 15. Podczas tego drugiego dowiedziałem się, że fragmenty listów, które regularnie wysyłałem do Izraela, były sześć czy siedem razy nadane przez tego dziennikarza. W czasie obydwóch wywiadów miałem przywilej powołać się na Boskie obietnice i zachęcić słuchaczy, by o nich pamiętali mówiąc, że z narodem żydowskim zostanie zawarte Przymierze Nowe, zastępujące Przymierze Stare (Jer. 31:31­, 34).W tych wszystkich „małych rzeczach” mogliśmy dostrzec rękę Pana.

        Popołudnie było początkiem sabatu, mogliśmy odpocząć przez cały sobotni ranek, 3 marca. W sobotę po południu zostaliśmy zaproszeni do domu Malametów na sabatowy posiłek oraz spotkanie z ich zięciem, który studiuje, by zostać rav (rabinem). Odbyliśmy wspaniałą i uprzejmą rozmowę na temat Słowa Bożego, a szczególnie na temat Boskich obietnic, przymierzy, księgi Estery (ponieważ był to czas święta Purim) itp. Wieczorem spotkaliśmy się z panią, która jest wizytatorem wszystkich nauczycieli języka francuskiego w Izraelu. Po głębokiej rozmowie zaprosiła nas do spędzenia wieczoru w jej domu wraz z wieloma przyjaciółmi.

Tel Awiw i Herzlija

        Niedziela, 4 marca. Wyjechaliśmy wcześnie udając się do Tel Awiwu, gdzie mieliśmy się spotkać z naszym pierwszym i wielkim przyjacielem w Izraelu, Jakubem Saadounem, który po poważnej chorobie ponownie podjął pracę. Podczas posiłku powiedział, że jeden z jego przyjaciół dwukrotnie mówił mu, że nawet w Mea­Shearim (gdzie zgromadzają się skrajnie ortodoksyjni Żydzi) niektórzy myślą o Jezusie jako o Mesjaszu! Pragnę podkreślić, że nigdy nie przekonujemy ich o tym, stosując się do mądrej rady br. Russella. Nasi przyjaciele w Izraelu sami jednak mówią o Mesjaszu i wielu z nich utrzymuje, choć nie są w stanie podać żadnych konkretnych powodów, iż jesteśmy blisko czasu Mesjańskiego.

        Następnie Jakub zawiózł nas do Herzlija, gdzie spotkaliśmy się z innymi przyjaciółmi ­ Sanuem i Nicoletami. Mojżesz Sanua, starszy pan, również bardzo chorował ­ jeden bok ma niemal sparaliżowany, ale nadal zachowuje jasny umysł. Ten 87­letni stary przyjaciel udzielił nam w przeszłości dużej pomocy i przetłumaczył z francuskiego na hebrajski jedną z naszych broszurek. Państwo Nicolet są również bardzo religijni. Mówiliśmy wyłącznie o Boskich obietnicach i obecnej sytuacji na świecie! Mojżesz pocałował mnie i powiedział: „Gilbercie, dodałeś mi odwagi na jeden rok!” Byliśmy bardzo wzruszeni.

        Poniedziałek, 5 marca. Byliśmy umówieni z redaktorem naczelnym gazety, która jest wydawana we Francji oraz w Izraelu, i w której 18 lat temu po jednej konferencji zostaliśmy ostro zaatakowani przez jakiegoś rabina.  Po otwartej i przyjacielskiej rozmowie redaktor, (który także jest rabinem) poprosił mnie, bym napisał dla niego artykuł zawierający wszystko to, co przed chwilą mu podałem, a szczególnie chronologiczne fakty minionego stulecia i dane o br. Russellu. Po powrocie napisałem artykuł i wysłałem do niego. Tak więc żydowskie środki masowego przekazu są nieco bardziej otwarte.

        Po południu mieliśmy spotkanie z panią Neher, której mąż (wierzący Żyd oraz znany pisarz i filozof) zmarł przed rokiem. Pani ta jest bardzo zdolnym historykiem i wykładowcą na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. Chciała spotkać się z nami i zachęcić do dalszej pracy. Jest bardzo pobożna i naprawdę skromna. Niemal wszystkie nasze rozmowy były oparte na Piśmie Świętym; wraz z siostrą Emilienne często mieliśmy okazję dziękować Panu za Jego opiekę i opatrznościowe warunki tej szczególnej pracy.

        Wtorek, 6 marca. Rano udałem się z Jakubem Saadounem do Knesetu. Zwykle nie pracujemy w tym kierunku. Po południu wyjechaliśmy do Tel Awiwu, gdzie miałem wygłosić wykład. W tym czasie (godzina 20.00) lał ulewny deszcz, niczym po południu! Niemniej jednak zgromadziło się tam około 40 osób, a wśród nich przyjaciele, którzy przyjechali z Herzlija. Między słuchaczami znajdował się również rabin „Loubavitch”, który uważnie słuchał i wyraził swoją ocenę.

Wykład w Tel Awiwie

        Najpierw przez 30 minut prezentowałem mój zestaw przeźroczy i przez 7 lub 8 minut mówiłem o naszym Ruchu oraz naszej działalności. Następnie zwróciłem się do publiczności: „Panie i Panowie. Będziecie mieli swój udział w tej konferencji przez zadawanie pytań”. Na początku zostałem zaatakowany z powodu słowa „misyjny” ponieważ nawracanie jest powszechne w Izraelu (w tej sprawie później mieliśmy potwierdzenie). Ponadto Żydzi i Izraelici zwykle nie odróżniają [rzymsko] katolików od chrześcijan, lecz przy pomocy przyjaciół, którzy znali nas od dawna, przetrwałem tę „burzę” i dzięki Panu skierowałem uwagę publiczności na prawdziwy sens naszej pracy oraz jej podstawy.

        Chwilę później publiczność zmieniła się: padały pytania o Jezusa i nasze „dogmaty”, co pozwoliło mi zaatakować doktrynę Trójcy ( w tym wypadku nie było nietaktem użycie tej nazwy) odnośnie błędnego pochodzenia i absurdalnego oskarżenia o bogobójstwo. Była okazja porozmawiać o oświęcimskim Karmelu, wiecznym Przymierzu, Intifadzie (powstaniu na okupowanych terytoriach w Izraelu), rosyjskich Żydach, przyszłości Izraela, obecności Mesjasza … i z kogo on się składa, o izraelskich terytoriach itp. Odpowiedzi na pytania trwały półtorej godziny i musiałem je przerwać z powodu późnej pory. Dzięki temu, że ostatni autobus był opatrznościowo opóźniony o dwie minuty, mogliśmy nim o północy wrócić do Jerozolimy. Następnego dnia telefonowano do nas, wyrażając podziękowania za nasze poparcie; po zakończeniu wykładu siostra Emilienne

poprzednia stronanastępna strona