Teraźniejsza Prawda nr 410 – 1990 – str. 46

kulminację swoich nadziei. Nadzieje te muszą być spełnione zanim nadejdzie powszechne błogosławieństwo dla „wzdychającego stworzenia”. Ci drudzy oczekują na ukazanie się synów Bożych, mianowicie, Kościoła w chwale, panującego z Chrystusem jako Królowie i Kapłani nad ziemią i całą ludzkością jako ich poddanymi (Obj. 5:9, 10; 20:4, 6).

      Biblia przedstawia się jako świeca Pańska, lampa Boskiej Prawdy i oświecenia. Powiada nam ona, że jej światło w obecnym czasie nie jest dla świata. Jej światło jest tylko dla tych, którzy przez wiarę i posłuszeństwo aż do poświęcenia się Bogu, usiłują chodzić śladami Jezusa. Tacy potrzebują światła. Bóg dostarcza go im (Przyp. 4:18). Przedstawieni są oni przez proroka, który mówi do Pana, „Słowo twe jest pochodnią nogom moim, a światłością ścieżce mojej” (Psalm 119:105). To światło oczywiście nie świeci daleko w przyszłość, lecz wystarczająco dla każdego kroku naprzód, gdy ono staje się na czasie i jest nam objawione.

      Apostoł Piotr rozwija tę samą myśl. Mówi nam o tym objawieniu, które on sam i jego towarzysze otrzymali na Górze Przemienienia, gdy w „widzeniu” ujrzeli (Mat. 17:1—9) Pana cudownie przemienionego, „ukazanie się” Mojżesza i Eliasza z Nim i usłyszeli głos z nieba. Było to bardzo skuteczne dla ich umysłów jako nauka o przyjściu we właściwym czasie naszego Pana w chwale. Niemniej Apostoł poważając Biblię ponad każdą wizję mówi: „I mamy mocniejszą mowę prorocką, której pilnując jako świecy w ciemnym miejscu świecącej, dobrze czynicie ażby dzień oświtnął, i jutrzenka weszła w sercach waszych” (2Piotra 1:19), wskazując, że poranek jest blisko i że Słońce Sprawiedliwości wkrótce dokona swej misji błogosławienia wszystkich rodzin ziemi (Mal. 4:2; Gal. 3:8; 1Mojż. 12:3).

DLACZEGO BÓG DOZWALA NA GRZECH, ŚMIERĆ, SMUTEK, ITP.

      Dlaczego Bóg dozwala na panowanie grzechu i śmierci, niesprawiedliwości, nieprawości, wojny, smutku, zmartwienia, cierpienia, kłopotów, strapień, itp.? Dlaczego nie postępuje z ludzkością łaskawie, dobrotliwie, z miłością, jak Ojciec, tak jak obchodzi się ze swymi anielskimi synami? Czy to jest wyrazem sprawiedliwości lub miłości ze strony naszego Stwórcy wydawać na świat miliony swoich stworzeń pod wpływ tych niesprzyjających warunków — osaczonych słabościami i grzechem od urodzenia — i otoczonych innymi podobnie słabymi ludźmi i osaczonych przez szatana oraz jego sług — złe duchy? Czy to jest sprawiedliwe, że musimy w ten sposób toczyć nierówną walkę, podlegać słabościom, umieraniu i niedoskonałym warunkom z powodu grzechu naszych pierwszych rodziców i z tego samego powodu być ponadto w niebezpieczeństwie wiecznych mąk w 999 przeciwnych nam przypadkach na tysiąc?

kol. 2

      Dzięki Bogu nie, gdyż nauka o wiecznych mękach została przekazana nam ze średniowiecza, a którą my przez pewien czas uważaliśmy za biblijną, obecnie stwierdzamy, że jest zupełnie niebiblijna, gdy oceniamy ją w świetle dowodów samej Biblii (zobacz naszą broszurkę Piekło Biblii). Teoria wiecznych mąk z całą pewnością nie jest Boska, nie jest biblijna, ale znajduje się wśród nauk, które Apostoł Paweł uznaje za „nauki diabelskie” (1Tym. 4:1). Książka Boski Plan Wieków odpowiada na pytanie: dlaczego Bóg dozwala na zło.

      Dziedzictwo słabości, wad, smutków, cierpień i nieszczęść wśród których się urodziliśmy jest całkiem wystarczające i, według Pisma Świętego, są one częściami umierania. Osiągają one swój punkt kulminacyjny w śmierci, która jest rzeczywistą karą za grzech wyznaczoną przez naszego Stwórcę. Fakt, iż wady te wciąż towarzyszą ludzkości dowodzi, że grzechy ludzi nie zostały jeszcze wykreślone. Zgadza się z tym Pismo Święte, które wskazuje na nadchodzący wspaniały Tysiącletni Dzień błogosławienia, owe Milenium, w którym Boskie błogosławieństwa będą wylane na każdego potomka z rasy Adamowej, oprócz Kościoła, który był na próbie życia i zyskania zbawienia w wieku Ewangelii (1Piotra 4:17; Filip. 2:12). Zasługa ofiary Chrystusa, cena okupu za grzeszników, którą On złożył, będzie wtedy skuteczna „za grzechy całego świata”.

      Zasługa tej ofiary była już przypisana Kościołowi — „domownikom wiary” — od zesłania Ducha Świętego. Ona przyniosła tej klasie szczególne przywileje, jednak bardzo odmienne od tych, które przyniesie światu w czasie Milenium. Chętny i posłuszny ze świata otrzyma możliwość stopniowej restytucji (Dz. 3:21), wróci do ludzkiej doskonałości i światowego rajskiego domu na ziemi (Ezech. 36:35; Izaj. 35; 65:21—25; Obj. 21:1—3).

      Błogosławieństwo dla Kościoła jest odmienne. Obietnice uczynione nowym stworzeniom, które miały kroczyć wiarą a nie widzeniem, były niebiańskie (2Kor. 5:1—9). Maluczkiemu Stadku był obiecany udział z Jezusem w Jego Królestwie (Łuk. 12:32; Dan. 7:13, 14, 18, 22, 27; Obj. 3:21) i niebiańska, czyli duchowa nagroda w ich zmartwychwstaniu, jako uczestnikom Boskiej natury (2Piotra 1:4); Wielkiemu Gronu dana jest mniejsza niebiańska nagroda i uczestnictwo w niebiańskiej Wieczerzy weselnej Baranka (Obj. 19:9). Żadna z tych klas nie ma udziału w ziemskim, ludzkim zmartwychwstaniu. Warunki ziemskiego życia były ciężkie, stosownie do wielkości i wspaniałości ich niebiańskiego powołania. Warunki przyjęcia chrześcijańskiego uczniostwa obejmują nie tylko wiarę i miłość, lecz także poświęcenie swojej woli i należyte wykonywanie poświęcenia. Takie osoby rezygnowały ze swoich ziemskich restytucyjnych praw i przywilejów dla przywileju cierpienia z Chrystusem. Maluczkie Stadko, ci wierniejsi, panuje z Nim w Jego Tysiącletnim Królestwie, siedząc na Jego tronie (Obj. 3:21), Wielkie Grono natomiast, ci mniej wierni, służy przed tronem (Obj. 7:9—17).

poprzednia stronanastępna strona