Teraźniejsza Prawda nr 408 – 1990 – str. 15

SŁUŻALCZOŚĆ FORMĄ CZCZENIA ANIOŁÓW

      Drugą formą, jaką czczenie aniołów niekiedy przybiera jest służalcze samoponiżanie się albo służalczość wobec przełożonych. Strzeżmy się jej bardzo usilnie. Wielu z nas było posądzanych o „dobrowolną pokorę” z powodu rezygnacji ze wszelkich pretensji należenia do Maluczkiego Stadka (P '51,91), opartą na przesłance, iż brat Johnson był ostatnim członkiem Maluczkiego Stadka, który miał opuścić ziemię. Jakkolwiek Pismo Święte, rozum i fakty dowodzą, że on był ostatnim członkiem Maluczkiego Stadka, który miał być wyniesiony do chwały, nie rozumiemy w jaki sposób mogliśmy być służalczymi wobec Posłannika Epifanii w tym albo w jakimkolwiek innym wypadku. Jego nauki zawsze poddawaliśmy próbie siedmiu pewników (Ter. Pr. '37,55) używając rozsądku udzielonego nam przez Boga oraz napomnienia podanego w Dz. 17:11, tym sposobem uniknęliśmy wszelkiego niewłaściwego samoponiżenia się i czczenia aniołów — te złe cechy są bowiem często uważane za ducha prawdziwej pokory. Prawdziwa pokora nie wywołuje anielskiej czci, lecz ,,dobrowolną pokorę”, która zrzuca wszelki ciężar, odpowiedzialność i wpływ na wodzów przez poddawanie się im w każdej rzeczy, nawet gdy jakaś zasada jest pogwałcona, często zachęcając ich w uzurpatorskich poczynaniach. Ten rodzaj pokory jest wielce niebezpieczny, ponieważ pozwala wodzom wywyższać samych siebie i powoduje oddawanie im czci i służalczości.

      Możemy skorzystać z opisu właściwej pokory podanego przez świętego Pawła w liście do Rzymian 12:3: „Powiadam przez łaskę [w wykonywaniu apostolskiego urzędu], która mi jest dana, każdemu, co jest między wami [wśród poświęconych], aby więcej o sobie nie rozumiał [nie miał przesadzonego poczucia własnej godności], aniżeli potrzeba rozumieć co jest właściwym poczuciem własnej godności; natomiast co jest właściwym poczuciem własnej godności określa on następująco]; ale żeby o sobie rozumiał skromnie [ARV co za umiarkowane poczucie własnej godności opisuje on w następującej części wersetu], tak jako komu [poświęconym] Bóg udzielił miarę wiary [Boska ocena zdolności każdego do wierności]”. Tym sposobem prawdziwa pokora pozwala każdemu rozpoznać swoje miejsce w Boskim planie tak jak to Bóg objawia, czy to dotyczyło Maluczkiego Stadka lub czy też dotyczy Wielkiej Kompanii lub klasy Młodocianych Godnych. Bóg pokazuje, iż jesteśmy niższymi wobec swoich prawdziwych zwierzchników i że właściwe poczucie własnej godności powinno być niskie.

      Udzielanie stronniczego poparcia nauczycielom lub wodzom jest trzecią formą, w której często występuje czczenie aniołów. Ono może być okazywane wodzom przechwytującym władzę, którzy są czcicielami Baala (Ter. Pr. '38,41). Udzielanie stronniczego poparcia takim wodzom dobrze jest pokazane przez całowanie Baala (1Król. 19:18), co oznaczało rękojmię wierności, ponieważ w czasach starożytnych do wierności zobowiązywano się pocałunkiem, tak jak to teraz wyraża się przez podanie ręki. Sekciarstwo, stronnicze udzielanie poparcia wodzowi, wodzom lub grupom jest wielkim grzechem, gdyż ono nie wynika z poświęcenia się Prawdzie, lecz z oddania się stronniczości. Prawda, zarządzenia Prawdy i jej Duch Prawdy są przez stronniczość lekceważone i budzą sprzeciw ilekroć to jest korzystne dla sekty. Ich rzeczywistym, chociaż nie wyrażanym słownie hasłem jest: „Moje stronnictwo — ja je popieram czy ma ono rację, czy nie”. Przeto popierają swoją sektę i swoich wodzów, bez względu na to w jakim stopniu są w błędzie. Między ludem Prawdy stronnicze poparcie, jakie zwolennicy Towarzystwa dawali „przewodowi” i jego wodzom w ich grzechach i błędach od 1917 roku, jest klasycznym przykładem stronniczości, sekciarstwa, która jest przynajmniej tak skrajna, jak ta, którą sfanatyzowani rzymsko-katolicy okazują papiestwu i swemu kościołowi. Wielu w innych grupach stronniczo i ślepo naśladowało swoich ulubionych wodzów, zamiast postępować w świetle, np. w świetle prawdy na czasie o zakończeniu Wysokiego Powołania, o rozwoju klasy Młodocianych Godnych, o Epifanii jako okresie, o zabraniu Kościoła w jego ostatnim członku itd. Oni zatrzymali się przy swoich wodzach, chcąc widzieć tyle ile widzieli wodzowie, lecz nic poza tym. Postawili granice swojemu postępowi na drodze prawdy, ogrodziwszy się tą odrobiną prawdy jaką posiadali, i odtąd rozwinęło się wiele błędów.

      Stronniczego poparcia udziela się nie tylko wodzom sięgającym po władzę, lecz również często prawdziwym wodzom ludu Bożego. Jest dzisiaj wielu ludzi w Prawdzie, którzy mocno wierzą, że brat Russell był „onym sługą” i że on dał pokarm we właściwym czasie, lecz nie chcą wierzyć, że teraz jest potrzebny dodatkowy pokarm, ażeby im pomóc. Duch ten objawia się przez takie oświadczenia jak: „Mam wszelką literaturę brata Russella, a więc nic więcej nie potrzebuję”; „Brat Russell dał wszystką prawdę, jaka miała być dana” itd. Oni nie biorą pod uwagę tego, że ścieżka sprawiedliwych im dalej, tym bardziej świeci aż do dnia doskonałego (Przyp. 4:18) i że misja Pańska i Jego ludu w Epifanii różni się od tej, jaka była sprawowana podczas Paruzji w czasie żęcia (P '28,164; '44,179). Podobnie inni zatrzymali się i kładą nacisk na nauki brata Johnsona wskazując, iż co najmniej jeden członek Maluczkiego Stadka pozostanie w ciele aż do 1956 roku (nauka oparta tylko na równoległościach), że Maluczkie Stadko pozostanie na ziemi aż do anarchii itd., bez żadnego pragnienia lub wysiłku pogodzenia tych nauk z wypełnionymi faktami. To prowadzi ich do odrzucenia nauki, iż brat Johnson miał być ostatnim członkiem Maluczkiego Stadka, pozostającym na ziemi” i do odrzucenia prawd potwierdzających takie dowody, jak pokazane

poprzednia stronanastępna strona