Teraźniejsza Prawda nr 408 – 1990 – str. 14
zapewnieniu, że są to prawdziwe słowa samego Boga — nieomylnie prawdziwe i nieskończenie doniosłe, Jan uczuł jak na tak błogosławiony widok serce przepełnia mu poryw uwielbiającej radości, że upadł do nóg anioła, aby mu się pokłonić (oddać mu hołd), jak gdyby wszystkie te rewelacje zawdzięczał aniołowi. Ale anioł, który w tej wizji symbolizował Posłannika Epifanii, jako jedynego ze wszystkich sług Bożych żyjących na ziemi, który pierwszy właściwie wyłożył i zastosował poselstwo z Obj. 19:1—10 (zob. Ter. Pr. 51,19, 20), sprzeciwił się czczeniu go przez Jana. ,,Patrz, abyś tego nie czynił!”. W greckim dosłownie jest podane: „Patrz; Nie!” To nagłe urwanie znamionuje silny protest. Uważaj co czynisz; czynisz złą rzecz! „Bom jest współsługa twój i braci twoich, którzy mają świadectwo Jezusowe”. W wypełnieniu tego nakazu anioła, Posłannik Epifanii dał podobne ostrzeżenie pokazując, że niektórzy poświęceni „czcili go za bardzo, gdy jeszcze był z nimi” i ,,to samo będą czynili po jego śmierci” (Ter. Pr. 51,19, 20).
W Objawieniu 22:8, 9 jest inny bardzo podobny przykład wraz z napomnieniem, aby wszelką chwałę, część i uwielbienie oddać Bogu. Tutaj jednak anioł przedstawia nie tylko posłannika Epifanii, ale wszystkich 49 członków gwiezdnych, widzianych z innego punktu patrzenia jako jeden posłannik („anioł” z Obj. 1:1). Wszyscy ci członkowie gwiezdni więcej lub mniej byli czczeni przez poświęconych Pańskich (przez klasę Jana — P '52,60) i zatem wszyscy oni strofowali i udzielali, nagany z Obj. 22:9 (E 10,11, 2—114; Ter. Pr.1949,42, 43). Pokłonienie się Jana, aby ponownie oddać cześć, jak w Objawieniu 19:10, nastąpiło po udzieleniu mu wspaniałej wizji niebiańskiej chwały i szczególnym zapewnieniu że poselstwo to pochodziło od samego Boga — „Te słowa wierne są i prawdziwe, a Pan, Bóg świętych proroków, posłał anioła [aggelos — posłannika] swego, aby okazał sługom swym rzeczy, co się ma stać w rychłe” (por. Obj. 1:1) Potem anioł dodaje (w. 7) nie jako mówiący w swoim własnym imieniu, lecz w imieniu i charakterze Chrystusa, którego był ambasadorem i przedstawicielem: „Oto przychodzę rychło: Błogosławiony, który zachowuje słowa proroctwa księgi tej”. Nic więc dziwnego, że Jan do głębi przejęty czcią, upadł przed nogami posłannika, aby oddać cześć! Lecz anioł ponownie stanowczo zaprotestował: „Patrz; Nie!”. Tu znowu wyrażenie jest krótkie i wskazuje na opuszczenie w zdaniu wyrazów, których można się domyślić, jak to zazwyczaj bywa, gdy okazuje się gwałtowną niechęć. Posłannik (anioł) wtedy wytłumaczy, „bom jest współsługa twój i braci twoich proroków, i tych, co chowają słowa księgi tej”. W związku z tym jego ostatnim napomnieniem [które przedstawiało 49 członków gwiezdnych, jako jeden z ich głównych przedmiotów przez cały wiek Ewangelii] było: „Bogu się kłaniaj [proskuneo — czcij, służ, składaj hołd]”. „Albowiem napisano: Panu, Bogu twemu; kłaniać się będziesz, i Jemu samemu służyć będziesz” (Łuk. 4:8).
CZTERY FORMY CZCZENIA ANIOŁÓW
Aniołów można czcić różnymi sposobami. Jednym z nich jest szacunek dla nich, innym składanie im hołdu. Pomimo ostrzeżeń podanych w Słowie Bożym, czczenie było wadą między ludem Bożym w jego głębokiej ocenie Prawdy oraz chęci sławienia, poważania i służenia (czczenia) posłannikowi Prawdy, jak gdyby on był źródłem Prawdy podawanej przez niego a nie Bóg, któremu należy się wszelkie uszanowanie, adoracja, hołd i cześć. Na przykład przed 1916 rokiem pewien drogi niewidomy brat w czasie zebrania świadectw wyraził swoją głęboką miłość i ocenę dla brata Russella. Ponieważ nigdy nie spotkał tego ostatniego, wyraził swoje pragnienie spotkania się z nim, aby dotknąć tego, dla którego żywił tak głęboką miłość. Brat Russell, który przypadkowo był obecny na tym spotkaniu, aby dopomóc temu bratu w nie oddaniu anielskiej czci uprzejmie napomniał go przez porównanie siebie do pędzla, którym posługuje się artysta, aby namalować piękny obraz. Następnie wskazał, jak bardzo niewłaściwym byłoby pragnienie ujrzenia lub dotknięcia pędzla, którym obraz został namalowany, a nie malarza, który posługiwał się tym pędzlem! Inny przykład, podobny nieco do powyższego jest podany w Książce Pytań i Odpowiedzi na stronie 311. W tym wypadku pewna siostra odczuwała wielki dług wdzięczności dla Kościoła Metodystycznego za pracę pasterską wobec niej w czasie jej młodości. Brat Russell bardzo mądrze powiedział jej, że przede wszystkim dług wdzięczności należy się Bogu.
Wszyscy uczynilibyśmy dobrze pamiętając, że „Nie może nic wziąć człowiek, jeśliby mu nie było dane z nieba” (Jan 3:27). O wszystkich nauczycielach i innych jest powiedziane: „Któż cię różnym czyni? I cóż masz, czego byś nie wziął? A jeśliżeś wziął, przeczże się chlubisz, jakobyś nie wziął?” Nauczmy się „nad to, co napisane, nie rozumieć, iżbyście się jeden dla drugiego nie nadymali przeciwko drugiemu” (1Kor. 4:7, 6). Nigdy nie powinniśmy zapominać, że „pomoc moja jest od Pana” (Psalm 121:1, 2) i że Jego posłannik nie jest autorem dawanej Prawdy. Możemy zatem radować się w Panu i śpiewać: „I wyciągnął [Pan, nie Jego posłannik] mnie z dołu szumiącego i z błota lgnącego, a postawił na Skale nogi moje, i utwierdził kroki moje; a włożył w usta moje pieśń nową, chwałę należącą Bogu naszemu” (Psalm 40:3, 4). Jeśli jednak istnieje jakaś skłonność do wysokiego mniemania o sobie lub pychy u tych, których Pan używa, niech starannie i rzeczowo rozważą czym byli oni zanim Pan ich wybrał i objawił im swoje tajemnice, niech rozmyślają troskliwie i pokornie o dole, z którego zostaliśmy wyciągnięci — a to powinno bardzo pomóc w utrzymaniu się wszystkich prawdziwie pokornych przed Bogiem!