Teraźniejsza Prawda nr 403 – 1989 – str. 118

oczyszczenia został dokonany, kiedy grzech przestał istnieć w potępionych i kiedy zostali oni ponownie doprowadzeni do pełnej harmonii z Bogiem i sprawiedliwością.

      Z pozostawionych przez podróżników opisów dowiadujemy się, że na terenie wzmiankowanym w naszym tekście – w granicach Samarii i Galilei – trąd występował częściej niż gdziekolwiek indziej i często można było oglądać grupy trędowatych do pewnego stopnia przypominające tę opisaną w przytoczonym tekście. Grupa, o której mówią zacytowane wersety, stała w oddali, ponieważ chorych zmuszało do tego prawo. Ludzie ci uznali jednak Jezusa za wielkiego Nauczyciela, o którego cudach już coś słyszeli i zrodziła się w nich nadzieja, że On mógłby mieć dla nich współczucie i uleczyć ich z tej obrzydliwej choroby. Dlatego podnieśli głos i wspólnie zawołali: „Jezusie, Nauczycielu! zmiłuj się nad nami”. Nie ma wątpliwości co do znaczenia ich wołania, chociaż zazwyczaj trędowaci żebrali o pieniądze, teraz z pewnością szukali uzdrowienia u tego wielkiego Lekarza.

WSPÓŁCZUCIE JEZUSA DLA TRĘDOWATYCH

      Słysząc ich glosy Jezus zwrócił się do nich z litością. Możemy sobie lepiej wyobrazić niż opisać to współczucie jakie Jezus miał dla nich, patrząc na ich godny pożałowania stan. I niewątpliwie w tej samej chwili pomyślał o wielkiej chorobie grzechu, z powodu którego cierpiał cały świat a którego On przyszedł uwolnić od tych cierpień i którego okowy przyszedł zerwać przez danie swego własnego życia, jako ceny okupowej za ich życie. Nasz Pan rzekł im po prostu: „Szedłszy okażcie się kapłanom”. Słowa te dały do zrozumienia, że trąd został uleczony i mogli oni spodziewać się, że orzeczenie kapłanów uwolni ich od choroby i pozwoli powrócić im do domów i rodzin, nawet jeśli okaleczenia i zeszpecenia spowodowane chorobą nadal pozostaną widoczne. Wdzięczni za takie uwolnienie od nękających ich cierpień, cała dziesiątka posłusznie pośpieszyła wypełnić Jego zalecenie, ale w drodze zauważyli, że błogosławieństwo jakie otrzymali od Pana nie polegało jedynie na powstrzymaniu choroby, ale na przywróceniu im normalnego stanu. Ich wiara przyniosła im o wiele więcej niż się spodziewali.

      Jeden z nich zawrócił i upadłszy przed Panem złożył swemu wybawicielowi hołd i podziękowania. Dziewięciu pozostałych zastosowało
kol. 2
się do słów naszego Pana, by pokazać się kapłanom, ale nie mieli oni wystarczającej miłości, oceny i wdzięczności, aby w stanie oczyszczonym przede wszystkim powrócić i okazać uznanie dawcy tego błogosławieństwa, które oni otrzymali. Nasz Pan zauważył to, ale również zwrócił uwagę na fakt, że ten, który przyszedł z powrotem był Samarytaninem, a nie jednym z żydowskich domowników wiary. I wówczas Jezus powiedział: „Nie znaleźli się, aby się wrócili, i dali chwałę Bogu, jedno ten cudzoziemiec? I rzekł mu: Wstań, idź wiara twoja ciebie uzdrowiła”.

SAMARYTANIN PODZIĘKOWAŁ JEZUSOWI ZA FIZYCZNE UZDROWIENIE

      W zapisie tym nic nie powiedziano o otrzymaniu przez Samarytanina, którego wdzięczność serca przywiodła do stóp Jezusa, jakiegokolwiek błogosławieństwa lub łaski. Nie dowiadujemy się, że Jezus zachęcił go, aby stał się jednym z Jego naśladowców, ani że otrzymał jakiekolwiek duchowe błogosławieństwo. W rzeczywistości wiemy, że otrzymanie przez niego jakiegokolwiek duchowego błogosławieństwa nie było możliwe, ponieważ będąc „cudzoziemcem”, podobnie jak wszyscy poganie, nie miał dostępu do udziału w Boskiej łasce przed udzieleniem zupełnej miary łaski Izraelitom. Trzy i pół roku po ukrzyżowaniu naszego Pana Korneliusz był pierwszym poganinem, który dostąpił łaski, ponieważ w tym czasie najwcześniej łaska mogła objąć pogan – wtedy bowiem nastąpił koniec „siedemdziesięciu tygodni” łaski obiecanej Izraelowi (patrz Nadszedł czas, str. 72-74).

      Nie dowiadujemy się też, by dziewięciu, którzy otrzymali łaskę Bożą, wzruszyło się i wróciło złożyć podziękowanie oraz z powodu swojej niewdzięczności było w jakimkolwiek stopniu pozbawionych błogosławieństw już otrzymanych. Jednakże z łatwością możemy sobie wyobrazić, że stan ich serc nie był dobry po serdecznym przyjęciu ich przez Pana i zaoferowaniu im przez Niego przywilejów Królestwa. Możemy również słusznie przypuszczać, że jeśli byli nieporuszeni okazaniem im tak wielkiej Boskiej miłości, doznanej na własnych osobach, to pozostali równie nieczuli na jakiekolwiek opowiadanie im Ewangelii, którą mogli w przyszłości usłyszeć zarówno z ust Jezusa, jak i Apostołów. Możemy nawet przypuszczać, że tych dziewięciu nigdy nie weszło do Kościoła Chrystusowego.

      W przypadku Samarytanina, na odwrót mamy


„NIEWDZIĘCZNOŚĆ JEST NIEPOBOŻNOŚCIĄ,
BRAKIEM TEJ WŁAŚCIWEJ OCENY,
KTÓRA MOGŁABY DOPROWADZIĆ DO CAŁKOWITEGO
POŚWIĘCENIA ŻYCIA, KAŻDEJ KORZYŚCI
I KAŻDEJ SPRAWY DLA PANA
– BEZ WZGLĘDU NA TO JAKĄ NAGRODĄ
MÓGŁBY ON NAS OBDAROWAĆ”.

poprzednia stronanastępna strona