Teraźniejsza Prawda nr 401 – 1989 – str. 87

pewien błąd. A pozytywny dowód jej fałszywości znajdzie się zaraz, gdy tylko bezowocnie spróbujemy pogodzić teorię o niekończącym się torturowaniu ludzi z nauką Słowa Bożego mówiącą o zastępstwie, czyli okupie. Przez podtrzymywanie i łączenie tej prawdy (zastąpienie) z tym błędem (o wiecznych mękach) prawda wydaje się nieprawdziwa. Tak więc, gdyby należną grzesznikom zapłatą za grzech były wieczne mąki w rozpalonym piekle i gdyby Jezus stał się zastępcą, czyli okupem za grzeszników – to co dalej? Wynikałoby z tego, że Jezus jest w gorejącym piekle i znosząc te tortury musi cierpieć w ten sposób przez całą wieczność. Jeśli tak jest, to nie może On być w niebie po prawicy Bożej (Mar. 16:19).

      Ten wniosek jest oczywiście niedorzeczny i niebiblijny. Każdy logiczny umysł to rozumie i aby uniknąć dylematu niektórzy utrzymują, że Jezus zniósł więcej cierpień w ciągu owych kilku godzin w czasie ukrzyżowania niż wszyscy ludzie (ponad pięćdziesiąt miliardów) mogliby znieść cierpiąc wspólnie przez całą wieczność. Inni rozumiejąc, że taki pogląd podobnie jak poprzedni jest absurdalny, odrzucają zarówno teorię o wiecznych mękach, jak i doktrynę o zastępstwie, czyli okupie, i stają się niewierzącymi w Biblię jako Boskie objawienie. W ten sposób tak zwana „fundamentalistyczna” niebiblijna teoria o zapłacie za grzech jako wiecznym życiu w ogniu, jest częściowo odpowiedzialna za to, że wielu myślących ludzi stało się modernistami lub niewiernymi.

      Są jeszcze tacy, którzy, aby zawrzeć kompromis ze zdrowym rozsądkiem, odrzucają doktrynę o zastępstwie, ale traktują ludzką tradycję o wiecznych mękach i czyśćcu jako słodki kąsek trzymany pod językiem i są zdecydowani utrzymać ją za wszelką cenę. Inni (a liczba ich wzrasta) natomiast, do których dzięki naszemu Ojcu i my się zaliczamy, odrzucają ludzką tradycję o wiecznych mękach, lecz silnie podtrzymują biblijną naukę o zastępstwie, mianowicie, iż Jezus „dał samego siebie na okup [greckie antilytron, równoważna cena] za wszystkich” (1Tym. 2:6).

      Zobaczmy teraz pokrótce dlaczego Chrystus umarł. Dostrzegamy że inni albo uważają iż Jego śmierć była próżna, albo tek lawirując na temat wiecznych mąk jako kary zapłaconej przez Niego za nas, przez swój tradycjonalizm pozbawiają Słowo Boże sensu. My natomiast akceptujemy biblijną naukę o zastępstwie w jej najszerszym znaczeniu i oświadczamy ze „Chrystus umarł za grzechy nasze” – „sprawiedliwy za niesprawiedliwych” – gdy „kaźń pokoju naszego była na nim” – gdy był „zraniony … dla występków naszych, starty …dla nieprawości naszych”, zajął przed Bogiem miejsce grzesznika (Adama) i poniósł dokładną karę za jego grzech – zniósł dokładnie to wszystko, co w innym wypadku musiałaby doświadczyć cała ludzkość.

      Teraz powstaje pytanie: co stanowi zapłatę za grzech, jaką Jezus poniósł za nas, aby stać się okupem lub zastępcą Adama? Pismo Święte odpowiada „Zapłatą za grzech jest ŚMIERĆ” (Rzym. 6:23). Nie życie w mękach, lecz wygaśnięcie życia – śmierć. Z tym wnioskiem zgadza się całe Pismo Święte, mianowicie, że Jego śmierć była ceną okupu, który uzasadnia danie życia całej ludzkości, umożliwiając (we właściwym według Boga czasie) zmartwychwstanie tym wszystkim, którzy są w grobach (Jan 5:28) i dając każdemu człowiekowi jedną pełną i całkowitą sposobność wiecznego zbawienia (1Tym. 2:5, 6). To nie cierpienia w Getsemane, ani wyniszczenie trzyipółletnią służbą odkupiło nas, lecz Jego śmierć. „Syn człowieczy … przyszedł … aby dał duszą swą [życie] na okup za wielu” (Mat. 20:28).

KARĄ ZA GRZECH JEST ŚMIERĆ

      Ten jeden Sprawiedliwy mógł cierpieć dziesięciokrotnie więcej niż cierpiał, gdyby jednak cierpienie to nie zakończyło się śmiercią, wszystko inne nie odkupiłoby niesprawiedliwych. Zapłatą za grzech nie były męki, lecz śmierć, stąd też aby być naszym zastępcą Chrystus musiał umrzeć, aby w ten sposób spłacić naszą karę. Z tego też względu Chrystus umarł, Sprawiedliwy za niesprawiedliwych. Śmierć Jezusa mogła nastąpić w sposób mniej bolesny i również byłaby ceną okupową za nas, ale życzeniem Ojca było, aby Jezus stał się nie tylko Odkupicielem, ale również Odrodzicielem ludzkości. Musiał więc doświadczyć naszych cierpień, aby był w stanie nam współczuć. „Albowiem należało na tego [Jehowę] … aby wiele synów do chwały przywodząc, wodza zbawienia ich [Jezusa] przez cierpienie doskonałym [na poziomie duchowym] uczynił” (Żyd. 2:10).

      Umiłowani, bądźmy prawdziwymi fundamentalistami i nie pozwólmy, aby ktokolwiek nam odebrał tę fundamentalną naukę Pisma Świętego, tę podstawę wszystkich naszych nadziei i podstawę nadziei świata na restytucję. Gdyby Jezus nie stał się naszym okupem – naszym zastępcą – gdyby złożone w ofierze jego człowieczeństwo nie było równoważną ceną, niezbędną do uratowania Adama i całej rasy w jego biodrach, to nikt nie mógłby oczekiwać, że zostanie uwolniony od wyroku śmierci: wtedy nasze nadzieje na zmartwychwstanie byłyby płonne.

      Gdyby karą za nasze grzechy były wieczne męki, to Jezus by jej nie zapłacił i każdy z nas musiałby się spodziewać, że będzie musiał ją odbyć. Ale jeśli, jak uczy Pismo Święte, zapłatą za grzech jest śmierć, dlatego wiemy że Jezus naprawdę zapłacił naszą karę. Umarł On, czyli został „odcięty” od życia, „nie za siebie” ale za nas, aby dać swoje życie „na okup za wszystkich” (Dan. 9:26; 1Tym. 2:6; 4:10). Taki jest argument Pawła i gdy Apostoł ów ma wymienić zasady wiary chrześcijańskiej

poprzednia stronanastępna strona