Teraźniejsza Prawda nr 397 – 1989 – str. 27

znamienne poselstwo oznajmiając, że Jezus zmartwychwstał, wydawały się jednak pojmować ton wielki fakt przez „intuicyjną wiarę”. Z gorliwością więc pośpieszyły niosąc tę radosną wiadomość pozostałym braciom (Mat. 28:1-8).

      Wydaje się, iż Maria Magdalena odłączyła się od innych niewiast i szybko poszła, powiedzieć o tym Piotrowi i Janowi, którzy pośpiesznie przybyli i znaleźli pusty grób, powrócili zatem do swoich domów (Jan 20:1-10). Maria jednak pozostała i wtedy ujrzała dwóch aniołów w grobie, którzy starali się ją pocieszyć. Wówczas ukazał się jej sam Jezus (o Jego pierwszym ukazaniu się uczniom mówi Mar. 16:9) przybierając postać podobną ogrodnikowi. Maria nie poznała Jezusa po zewnętrznym wyglądzie, ale gdy zawołał ją po imieniu, wtedy natychmiast rozpoznała Jego głos. To wystarczyło, aby utwierdzić jej wiarę w oświadczenie anioła, że Jezus zmartwychwstał, co do tego momentu wydawało się snem czy też bezzasadną plotką. I wówczas w swej radości Maria wykrzyknęła, Mistrzu! [wg polskiej Biblii, Nauczycielu!]. Jej pierwszym impulsem było objąć Go i cieszyć się Jego obecnością (Jan 20:11-16),

      Ale Jezus delikatnie poinformował ją, że ona ma wykonać bardzo ważną misję dania świadectwa o fakcie Jego zmartwychwstania, zatem powinna ona szybko zanieść to posłanie i utwierdzić wiarę pozostałych uczniów, którzy ciągle znajdowali się w zakłopotaniu i niepewności. Jezus powiedział, „Nie dotykaj [greckie haptomai, objąć] się mnie [nie pozostawaj dla dalszej demonstracji swojego uczucia], bom jeszcze nie wstąpił do Ojca mego [będę jeszcze z wami przez krótki czas]; ale idź do braci moich, a powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, i do Boga mego i Boga waszego” (Jan 20:17).

      Jezus ukazał się również tym niewiastom, które śpieszyły drogą, aby o tym wydarzeniu poinformować innych uczniów. One pokłoniły się ze czcią i uchwyciły się Jego nóg. Pocieszył je uśmierzając ich bojaźń i posłał w drogę jako zwiastunki Jego posłania do innych uczniów (Mat. 28:9, 10). Widocznie niewiasty te obawiały się, że moc która wzbudziła naszego Pana mogła przenieść Go gdzie indziej. Jest też możliwe, że od chwili, gdy aniołowie powiedzieli im o powstaniu Jezusa, niewiasty dyskutowały o tej sprawie i przypomniały sobie, co On powiedział; a mianowicie, że powstanie od umarłych i wstąpi „gdzie był pierwej”. I dlatego teraz, gdy ujrzały Go i naprawdę objęły Jego nogi, bały się, że gdy Go puszczą nigdy już nie będą Go oglądać.

      Wobec faktu, że nasz Pan w ten sposób wysłał niewiasty jako swoje specjalne posłanniczki, możemy słusznie uważać to za wskazówkę dla nas, chociaż Pan i Apostołowie nigdy nie upoważnili kobiet do zajęcia naczelnego stanowiska w kazaniu Ewangelii, że otrzymały one właściwe miejsce w wielkiej służbie Prawdy – nie mniej wspaniałą, chociaż mniej wyróżniającą się misję związaną z szerzeniem Ewangelii. Możemy śmiało zakładać, że naturalna wrażliwość i miłość, uzupełnione Świętym Duchem miłości, przygotowują i przysposabiają niewiastę do wielu ważnych choć mniej narzucających się i mniej rzutkich usług dla Pana i Jego ludu. Szczęśliwi są bracia i szczęśliwe są siostry w Kościele Chrystusowym, gdzie ich wzajemna użyteczność w służbie jest uznana, gdzie każdy współdziała z każdym i stara się postępować tak ściśle jak to możliwe według Boskiego porządku i zwyczaju w używaniu stosownych talentów. Zobacz „Kompetencja niewiasty w Kościele” (Nowe Stworzenie, str. 317-325).

      Opowiadanie o zabezpieczeniu grobu i wystawieniu straży, żeby uczniowie nie ukradli ciała Pana (Mat. 28:11-15), wydaje się ostatecznie pokazywać, że żydowscy wodzowie religijni byli całkowicie zaślepieni. Pokazuje, że charakter naszego Pana, Jego działalność i nauki nie miały żadnego wpływu na nich – że oni nie mieli najmniejszego podejrzenia co do tego kim On był, ani też co do wypełnienia Jego przepowiedni, iż powstanie od umarłych. Ich jedyną myślą było, że przez Jego uczniów mogło być popełnione jakieś oszustwo. Lecz ich podejrzenia zostały odwrócone przez Pana dla dobra i stały się świadectwem dla Prawdy oraz pomocą dla wiary ze strony wierzących.

DUCHOWE CIAŁA NIE ULEGAJĄ ZEPSUCIU

      Dla zmartwychwstania naszego Pana nie było potrzebne, ażeby kamień przed grobowcem został odsunięty a ciało usunięte z grobowca. A to dlatego, że ciało, które On ma obecnie już nie jest Jego poprzednim ziemskim ciałem, podobnie jak to ziemskie ciało nie było Jego poprzednim duchowym ciałem, które On miał zanim stał się człowiekiem: atomy materii stanowiące to ziemskie ciało nie były przeobrażone w duchowe atomy by być Jego duchowym ciałem. Naturalne ciała członków Kościoła nie będą ich duchowymi ciałami, jeżeli mają udział w duchowym zmartwychwstaniu, ani też ich pierwiastki nie są potrzebne do zbudowania ich duchowych ciał. Apostoł Paweł czyni to bardzo jasnym przez stwierdzenie (1Kor. 15:40): „I są ciała niebieskie i ciała ziemskie: lecz insza jest chwała ciał niebieskich, a insza ziemskich”.

      Te dwa rodzaje ciał są niepodobne do siebie. Cielesne, ziemskie lub zwierzęce ciało jest złożone z mięśni, krwi, kości i innych substancji ulegających zepsuciu, ale, jak nasz Mistrz oświadczył, „duch nie ma ciała ani kości” (Łuk. 24:39). Nasz Pan nie mógł użyć swego niebiańskiego albo duchowego ciała, gdy przyszedł by zastąpić człowieka i stać się ceną okupu. Dlatego był On zobowiązany wyzbyć się chwały tamtej wyższej natury, poniżyć samego siebie i przyjąć „kształt niewolnika” dla „ucierpienia śmierci” (Filip. 2:7; Żyd. 2:9). A zatem, gdy skończyły się Jego cierpienia i nastąpiła śmierć, gdy dokończył dzieła, które Ojciec powierzył Mu do wykonania i ponownie został przyjęty

poprzednia stronanastępna strona