Teraźniejsza Prawda nr 391 – 1988 – str. 125

INTERESUJĄCE PYTANIA I ODPOWIEDZI

CZAS A WIECZNOŚĆ

      Pytanie: Czy zgodnie z tym, co mówi Pismo Święte, właściwą rzeczą jest przeciwstawiać takie pojęcia jak czas i wieczność?

      Odpowiedź: Nie. Wysuwana przez niektórych myśl, że w wieczności nie ma trwania oraz, że jest ponadczasowa jeśli porównamy ją z pojęciem czasu, jest wyraźnie niebiblijna. Myśl ta pochodzi ze źródeł pogańskich, szczególnie od pogańskich filozofów greckich, których poglądy zostały wprowadzone do wierzeń średniowiecza.

      Pismo Święte uczy, że wieczność jest czasem, który nie ma początku ani końca. Tym samym pojęcie wieczności zawiera w sobie znaczenie trwania. Nawet rozsądek zmuszony jest zgodzić się z faktem, że czas nie mógł mieć żadnego początku i nie może mieć żadnego końca, ponieważ nie możemy przenieść się rozumem do czasu, który nie był poprzedzony czasem. Jeśli przeniesiemy się w umyśle o miliardy lat wstecz, nadal będziemy mogli powiedzieć, że już przedtem istniał czas. Podobnie, jeśli cofniemy się o dalsze miliardy lat, nadal będziemy mogli powiedzieć, że i przedtem istniał czas. W ten sposób moglibyśmy się cofać w nieskończoność miliardów lat i zawsze moglibyśmy stwierdzić uprzednie istnienie czasu. Tak więc jesteśmy zmuszeni wywnioskować, że czas nie miał żadnego początku, że zawsze był, tzn., że istnieje jakaś przeszłość w stosunku do wieczności.

      To samo będzie prawdą w odniesieniu do czasu przyszłego, który nie może się skończyć, ale trwać wiecznie. Nie możemy wyobrazić sobie czasu przyszłego, który nie będzie miał po sobie dalszego czasu. Tym samym czas jest bez początku i bez końca, zawsze był, jest i zawsze będzie. To jest właśnie wieczność. Skończmy z absurdem, że wieczność jest czymś pozbawionym pojęcia czasu – pojęcia trwania. Oczywiście, istnieje kontrast między przemijaniem a wiecznością (2Kor. 4:18). Jednakże, przeciwstawianie czasu i wieczności, zakładając, że pierwszy termin sugeruje trwanie a drugi go wyklucza, jest niebiblijne i nierozsądne.

      Pytanie: Czy wyrażenie z Obj. 10:6 – „czasu już nie będzie” – dowodzi, że czas przestanie istnieć?

      Odpowiedź: Nie. Poprawna myśl jest podana w ASV: „nie będzie dłużej zwlekał”. Przejrzyjcie również wersje Rotherhama, Emphatic Diaglott, RSV itd. „Tajemnica Boża” (w. 7), która zakończy się w czasach, gdy zabrzmi głos (posłannictwo) siódmego anioła, jest tą samą tajemnicą, co „tajemnica ona, która była zakryta od wieków i od rodzajów”, „która jest Chrystus między wami, nadzieja ona chwały” (Kol. 1:26, 27). Owa „zakryta tajemnica”, która nie została objawiona przed wiekiem Ewangelii, mówi, że obiecany Wybawiciel, wielkie Nasienie Abrahama, będzie klasą pomazańców, składającą się nie tylko z Chrystusa – Głowy,
kol. 2
ale również z Kościoła, który jest Jego Ciałem, (Efez. 5:32; Gal. 3:8, 16, 29). Tak więc, zamiast dowodzić, że nastąpi zanik czasu, Obj. 10:6, 7 utrzymuje, iż nie będzie dalszego opóźnienia, gdy nadejdzie czas głosu siódmego anioła (czas, w którym obecnie żyjemy – por. Obj. 11:18) – wtedy Kościół, owa „tajemnica Boża” nie będzie już tajemnicą.
PT ’87, 7.

 „MIŁOŚĆ DOSKONAŁA PRECZ WYRZUCA BOJAŹŃ”

      Pytanie: O jakim rodzaju bojaźni jest mowa w wersecie: „Niemaszci bojaźni w miłości, ale miłość doskonała precz wyrzuca bojaźń” (1Jana 4:18)?

      Odpowiedź: Bojaźń jest stanem umysłu, który rodzi się z niepewności. Istnieją pewne rzeczy, których powinniśmy się bać, oraz takie, których bać się nie musimy. Wydaje się, że przeciwnik wykorzystuje stan upadku rasy ludzkiej i przyczynia się do odczuwania przez nią bojaźni przed Bogiem, bowiem z natury unikamy tych, których się boimy. Ludzie instynktownie zdają sobie sprawę z tego, że z natury są grzesznikami oraz że istnieje kara za grzech. Wykorzystując bo jaźń przed konsekwencjami grzechu, przeciwnik usiłuje wpoić im lęk przed Bogiem, Niedoskonałym ludzkim umysłom przedstawia jakiegoś Boga, który jest niesprawiedliwy i nad wyraz okrutny w stosunku do grzechu i grzeszników, dla których przygotował miejsce wiecznych tortur.

      Stopniowo, w miarę lepszego poznawania Boga oraz zasad za pomocą których kieruje wszechświatem, pozbywamy się takiej niewłaściwej bojaźni i zamiast niej pojawia się w nas miłość do Niego oraz świadomość, że Bóg nas miłuje. Posiadana przez nas miara miłości do Niego wzrasta proporcjonalnie do umiejętności dostrzegania tego, że Bóg miłuje rodzaj ludzki i poczynił pewne zarządzenia, dzięki którym ludzkość może mieć sposobność zdobycia życia wiecznego. Gdy już osiągniemy w stosunku do Niego miłość doskonałą, odrzucona zostanie wszelka bojaźń w sensie strachu.

      Jednakże nasza wiedza i miłość nie powinny usunąć obawy niepodobania się Bogu, bowiem nigdy nie wolno nam odrzucić właściwej bojaźni (czci). Im więcej posiadamy miłości przepełnionej czcią, tym więcej posiadamy właściwej bojaźni. Któż nie bałby się obrazić brata lub bliźniego, którego kocha i docenia? O wiele bardziej powinniśmy lękać się, że obrazimy naszego sprawiedliwego, mądrego i miłującego Boga.

      Zasada, że „miłość doskonała precz odrzuca bojaźń” powinna obowiązywać męża i żonę, rodziców i dzieci. Żona, która odczuwa bojaźń wobec męża, nie może być tak szczęśliwa jaką byłaby, gdyby istniała doskonała miłość. Podobnie dzieci, które czują strach przed jednym lub obojgiem rodziców, nie mogą kochać ich

poprzednia stronanastępna strona