Teraźniejsza Prawda nr 384 – 1988 – str. 7

jak wielki papież, po sobie pamięć o swoich okropnych zbrodniach w stosunku do Pana, Prawdy i braci (Mat. 24:48, 49).

PASTOR NIE ZAPRZECZYŁ PRÓBNEMU USPRAWIEDLIWIENIU

      We wspomnianym artykule, paragraf 14, prezydent Towarzystwa wielokrotnie powtarza, być może ze sto razy, nieprawdę, o której wie, że jest nieprawdą, mianowicie, iż nasz Pastor przez lata nauczał, że jakaś osoba może być usprawiedliwiona przed poświeceniem a później zmienił zdanie. Powtarzaliśmy wielokrotnie na łamach Teraźniejszej Prawdy, że takie oświadczenie o poglądzie naszego Pastora jest błędem a przedstawiane w taki sposób przez prezydenta Towarzystwa jest po prostu nieprawdą. A teraz ponownie przed Bogiem, Panem Jezusem i Kościołem oskarżamy prezydenta Towarzystwa, który wielokrotnie powtarzał, że nasz Pastor przed swoją śmiercią z rozmysłem zrezygnował z próbnego usprawiedliwienia, i dlatego fałszywie, w sposób niegodziwy przedstawiał stanowisko naszego Pastora w tej sprawie – i dlatego, bez wątpienia, dzierży on palmę pierwszeństwa w prezentowaniu fałszywych doktryn.

      Fragment wspomnianego wyżej artykułu został przedstawiony po to, aby zilustrować jak postępująca Prawda wyjaśnia wcześniejsze niezrozumiałe sprawy. A to, co w istocie miało miejsce w doświadczeniu naszego Pastora w związku z jego nauczaniem o usprawiedliwieniu w stosunku czasowym do poświęcenia, było postępującą Prawdą wyjaśniającą sprawy niezrozumiałe. Proszę zauważyć, że prawda o usprawiedliwieniu przed poświęceniem nigdy nie była zarzucana przez naszego Pastora. Powtarzamy: Nasz Pastor nigdy nie zaprzeczył ani nie odrzucił nauczania, że usprawiedliwienie następowało przed poświęceniem. Nawet kilka dni przed śmiercią w ostatnich swoich materiałach przygotowanych do druku wciąż nauczał, że wpierw następuje usprawiedliwienie a po nim poświęcenie, ponieważ liczne wersety Pisma Świętego tego nauczają, szczególnie Rzym. 3; 4 oraz Gal. 2. Przez lata, aż do samego końca nazywał takie usprawiedliwienie próbnym (czyli tymczasowym) usprawiedliwieniem. Ale w 1909 roku zaczął zwracać uwagę na podwójne znaczenie usprawiedliwienia, nie czynił jednak tego w sposób drastyczny, lecz stwierdził różnicę i ją uwypuklił.

      Zrozumiał on wyraźnie, że Bóg usprawiedliwia dwojako: (1) próbnie (czyli tymczasowo) jest to proces występujący .przed poświęceniem i (2) ożywiające (znaczy tchnąć życie) – proces następujący po poświęceniu. Mimo, że nasz Pastor o obu usprawiedliwieniach uczył w latach poprzedzających 1909 rok, jednak w owym roku po raz pierwszy przedstawił je pod różnymi określeniami i we wzajemnym kontraście, jasno przedstawiając kiedy każde z nich działa. Tymczasem prezydent Towarzystwa odrzuca próbne usprawiedliwienie, twierdząc iż w ogóle nie ma usprawiedliwienia
kol. 2
działającego przed poświęceniem, zadaje kłam poglądowi naszego Pastora i twierdzi, iż ten ostatni podobnie jak on sam (prezydent Towarzystwa) odrzucił próbne usprawiedliwienie, tzn. usprawiedliwienie występujące przed poświęceniem.

      Nasz Pastor prawdziwie robił postępy w związku z tym tematem w posuwającym się naprzód świetle i dlatego kiedy nastał czas właściwy wyjaśnił ten przedmiot, mimo iż dotąd był niezrozumiały. Wytłumaczył on i dowiódł, że próbne usprawiedliwienie w wieku Ewangelii i zgodnie z jego celami działa wyłącznie przed poświęceniem a po poświeceniu się kapłaństwa działa wyłącznie usprawiedliwienie ożywione. Błąd w artykule jaki mamy pod rozwagą leży w fakcie, iż ignoruje on istnienie próbnego usprawiedliwienia i zaprzecza istnieniu usprawiedliwienia w jakimkolwiek sensie dla celów wieku Ewangelii przed poświęceniem. Upór, przewrotność i nieuczciwość prezydenta Towarzystwa w tej sprawie jest silnym dowodem, że on albo nie ma „rozwiniętego charakteru”, albo po rozwinięciu go ogromnie go wypaczył. To drugie, jak wierzymy, jest prawdą o nim.

ZGODNOŚĆ PRZESZŁEJ I TERAŹNIEJSZEJ PRAWDY

      Paragraf 15 słusznie pomstuje przeciw błędowi tych braci, którzy zaprzeczają jakoby po śmierci br. Russella światło postępowało naprzód. Jednak takim drogim zdezorientowanym braciom należy pogratulować za trzymanie się Prawdy paruzyjnej. W tym postępują oni lepiej niż poplecznicy Towarzystwa, którzy wiele z tej Prawdy odrzucają. Jednak postąpili by jeszcze lepiej, gdyby przyjęli Prawdę daną w okresie Epifanii, zgodną z prawdą paruzyjną i będącą dalszym jej rozwinięciem. Oczywiście nie żyjemy jeszcze w owym doskonałym dniu, bo wtedy błąd już więcej nie podniesie swej głowy. Więcej będzie wówczas światła na ścieżce usprawiedliwionego (Przyp. 4:18).

      Jednak nie wszystko, co jest zaofiarowane jako światło powinno być przyjęte jako takie, bo szatan tak jak dawniej ciągle jeszcze przedstawia ciemność za światło a światło za ciemność. Jakie zatem mamy przyjąć kryteria, ażeby móc osądzić co rzeczywiście jest światłem i co ciemnością z tych rzeczy, które są nam ofiarowywane jako światło? Skoro zatem światło zgadza się ze światłem a ciemność ze światłem się nie zgadza, to znaczy, że skoro prawda zgadza się z prawdą a prawda z błędem nie zgadza się, to takie nauki, które są w harmonii z Prawdą paruzyjną i z niej wypływają muszą być postępującym światłem, a co pozostaje z nią w sprzeczności lub ją odrzuca, lub z niej nie wypływa musi być błędem. Te kryteria odnoszące się do tego, co jest Prawdą, a co błędem z pewnością są prawdziwe i bezpieczne. A zatem to, co prezydent Towarzystwa przedstawił jako światło, sprzeciwiając się i odrzucając Prawdę paruzyjną musi być błędem – jest bowiem

poprzednia stronanastępna strona