Teraźniejsza Prawda nr 366 – 1986 – str. 111

      Pierwsza podróż br. Gohlkego do Polski nastąpiła w 1961 roku, jak sądzę. Moja żona i ja nie byliśmy wówczas jeszcze małżeństwem. Znaliśmy się już jednak oboje a br. Gohlke wówczas usługiwał wykładem do chrztu i moja żona wtedy została ochrzczona. Było to we wschodniej Polsce, blisko granicy ze Związkiem Radzieckim. W dwadzieścia lat później, brat Gohlke ponownie odwiedził Polskę. Bracia z tej wizyty odnieśli bogate błogosławieństwo. Tak więc dwadzieścia lat później br. Gohlke ponownie powiedział wykład do chrztu do mego syna Piotra i innych – w zachodniej Polsce.

      Drodzy Przyjaciele, posługa pogrzebowa przypomina nam, że wielkie jest nieszczęście człowieka. Wiecie, że mamy słowa zachęcające do radowania się w Panu. Czasem jednak nie jesteśmy w stanie powstrzymać łez. Pamiętacie, że nawet nasz Pan Jezus zapłakał nad Łazarzem, Marty bratem. Dlaczego On płakał? Nie dlatego, że nie miał nadziei, ale dlatego, że współczuł człowiekowi w jego niedoli. Zajrzyjmy do Kaznodziei 8:6, 7, 8 (części 8): „Albowiem wszelki zamysł ma czas i przyczyny; aleć wielka bieda trzyma się człowieka, że nie wie, co ma być; bo kiedy się co stanie, któż mu oznajmi? Nie masz człowieka, co by miał moc nad żywotem, aby zahamował duszę, ani ma mocy nade dniem śmierci”. W Liście Ap. Pawła do Żyd. 13:7 czytamy o wodzach, o których pracy mamy pamiętać, dobrze wykonanej przez nich pracy: „Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam mówili Słowo Boże, których obcowania koniec upatrując naśladujcie wiary ich”.

      Drodzy Bracia, był on dobrym przykładem do naśladowania. Oczywiście mamy postępować śladami naszego Pana Jezusa, ale niekiedy możemy naśladować dobre przykłady najbardziej wiernych osób. 1Kor. 11:1 czytamy: „Bądźcie naśladowcami moimi, jakom i ja Chrystusowy”. Był on istotnie wierny a my wszyscy powinniśmy być żywymi przykładami listów Chrystusa. O tym czytamy w 2Kor. 3:3: „Gdyż to jawna jest, żeście listem Chrystusowym przez usługę naszą zgotowanym, napisanym nie inkaustem, ale Duchem Boga żywego, nie na tablicach kamiennych, ale na tablicach serc mięsnych”. Dawał on również świadectwo uczestniczenia w cierpieniach Chrystusowych. Czytamy też o tych doświadczeniach w 1Piotra 5:1; „Starszych, którzy są między wami, proszę ja współstarszy i świadek ucierpienia Chrystusowego, i uczestnik chwały, która ma być objawiona”.

      Drodzy Braterstwo, odnoszę wrażenie, że br. Gohlke naprawdę mógł powiedzieć to, co br. Johnson powiedział, gdy dokończył swego biegu. Powtórzył on słowa z Ps. 69:10: „Przeto że gorliwość domu twego pożera mnie”. Niech to wydarzenie, drodzy Braterstwo, jednoczy nas bardziej, w większej miłości wzajemnej, w miarę jak coraz bliższe są owe dni złe. Niech Bóg błogosławi jego pamięć!

kol. 2

BRAT DAVID LOUNSBURY JUN. (ZE ZBORU LOKALNEGO)

      Gdy szedłem tutaj, Bracia, rozglądałem się wokoło i uświadomiłem sobie pewną rzecz jakiej nauczyliśmy się od naszego drogiego br. Augusta w ostatnich latach, mianowicie, iż on bardzo oceniał piękne kwiaty. Oceniał też braci i siostry i myślę, że ten wylew miłości jaki tu dostrzegamy on oceniłby również.

      Znałem naszego drogiego br. Augusta przez wiele lat. Byłem związany z nim tutaj w lokalnym zborze przez ponad siedemnaście lat i mogę powiedzieć, że był on dobrym chrześcijańskim bratem, przyjacielem i przykładem dla rodziny Domu Biblijnego i dla wszystkich tutejszych braci z lokalnego zboru przez te wszystkie lata. W październiku usługiwał nam jednym ze swych ostatnich wykładów, na temat: „Siedem podróży do Betlejem” i wówczas powiedział o swojej miłości i ocenie dla braci. On bardzo kochał Pański lud. Jak to już wspomniał nasz drogi br. Roy, gdy pytaliśmy się go jak się czuje, odpowiadał niezmiennie: „Ja się radują, bracia” i tak istotnie było!

      Zawsze usiłował pomóc nam w radowaniu się i to przywodzi mi na myśl pewne wydarzenie, jakie miało tu miejsce kilka lat temu. Pracowała w Domu Biblijnym pewna siostra, z którą próbował żartować, ale ona była raczej poważna w pewnej sprawie dotyczącej pracy w ogóle lub pracy rano. Zwracał się on do niej ze słowami „jak siostra dzisiaj się czuje?”. I przekomarzając się z nią, gdy była posępna, opowiadał jej historyjkę jaką miał dla niej przygotowaną, opowiadał ją zawsze wtedy, gdy była ponura. Siostra ta nigdy jednak nie przyznawała się, że nie jest w humorze. Nie wiem czy ona kiedykolwiek zrozumiała tę opowieść, ale to lekkie przekomarzanie się ich trwało jakiś czas i myślę, że raczej on znajdował przyjemność w tym, ponieważ radował się w Panu a kiedy radował się on trudno było nie radować się z nim.

      Jednym z wersetów na jaki się powoływał był Ps. 40:3, 4: „I wyciągnął mnie z dom szumiącego i z błota Ignacego, a postawił na skale nogi moje, i utwierdził kroki moje; A włożył w usta moje, chwałę należącą Bogu naszemu, co gdy wiele ich ogląda, ulękną się, a będą mieć nadzieję w Panu”. Nasz drogi br. August cieszył się, że Pan postawił jego stopy na skale, naszym Panu Jezusie Chrystusie, włożył w jego usta słowa pieśni i utwierdził jego postępowanie. Wielu to dostrzegało, lękało się i zaufało Panu w wyniku jego starań.

      Często słyszeliśmy jak śpiewał, gdy przechodził przez budynek wracając na górę po zebraniach. Nie raz powtarzał słowa hymnu jaki śpiewaliśmy na zakończenie spotkania a niektóre z tych pieśni zapamiętałem słuchając jego śpiewającego i przechodzącego przez hali: „Będę śpiewał dla Jezusa”, „Moje życie upływa

poprzednia stronanastępna strona