Teraźniejsza Prawda nr 360 – 1986 – str. 8
ludzi od czasów Pawła posunęło się aż tak daleko.
Dobrze pamiętamy, że kilka lat temu pewien człowiek o nazwisku Schlatter praktykował czary, błogosławił chustki i w inny sposób wyzyskiwał ludzką łatwowierność do takiego stopnia, że uruchomiono specjalne pociągi, by dowozić do niego setki chorych. Nie wątpimy, że Paweł posiadał tę niezwykłą moc, ale czy mamy obietnicę bądź oświadczenie, że moc taka będzie kontynuowana? Jeśli nawet ta jedna cecha charakterystyczna ruchu byłaby wszystkim, wystarczyłaby ona, by napiętnować go jako fałszerstwo.
W dzisiejszych czasach diabeł w każdy możliwy sposób stara się zniszczyć dzieło Chrystusa. Przychodzi jako anioł światłości, w miarę możliwości zwodząc nawet samych wybrańców. Imituje wszystko to, co jest dobre. Zwodzi wiele uczciwych dusz, przeszkadzając dziełu Boga. Na spotkaniu, które obserwowałem żaden grzesznik nie został nawrócony do Boga a posiadam wiarygodne informacje, że przejawy tak zwanych języków nie przekonują grzeszników, wprost przeciwnie, liczba powątpiewających i niedowierzających jest większa niż tych, którzy rzekomo posiadają języki”.
DRUGIE DZIECIŃSTWO?
Na krótko przed swym obaleniem, król Saul – który służy jako typ sekciarskich wodzów chrześcijaństwa – będąc nieposłusznym przykazaniu Boga (3Moj. 19:31; 20:6), radził się czarownicy z Endoru, duchowego medium, która wprowadzona w błąd przez demony i swego „wieszczego ducha” oszukała Saula, że otrzymuje przez nią informacje od zmarłego proroka Samuela (1Sam. 28:7-19; 1Kron. 10:13, 14; dalsze wyjaśnienia w broszurze „Spirytyzm jest demonizmem”). Tak i teraz, tuż przed ostatecznym zniszczeniem Babilonu i obaleniem sekciarskich wodzów chrześcijaństwa jako takich, jak nigdy przedtem zwracają się oni do duchowych mediów, łączności z demonami, „duchowego leczenia”, hipnotyzmu, „mówienia językami” itd. często pod płaszczykiem „badań naukowych”. Wielu z tych czołowych duchownych zachęca swych zwolenników do podobnego działania.
Takie postępowanie owych przywódców jest niewątpliwie czynnikiem przyczyniającym się do wzrostu liczby duchownych dotkniętych zaburzeniami emocjonalnymi. Ksiądz dr G. C. Anderson, pisząc w Chrześcijaństwo Dnia Dzisiejszego, podał, że „ponad dziesięć tysięcy naszych protestanckich duchownych znajduje się pod indywidualną bądź szpitalną opieką psychiatryczną”. Dodał, że w stanowych szpitalach psychiatrycznych wzrosła trzykrotnie liczba duchownych.
Popierając zajęcie się przez Kościół praktykowaniem cudownych uzdrowień cielesnych, „mówieniem językami” itp., ci sekciarscy przywódcy w rzeczywistości są orędownikami powrotu dorosłych chrześcijan do praktyk niemowlęcych, do „darów” Ducha, danych i przeznaczonych tylko dla wczesnego Kościoła
kol. 2
w jego niemowlęctwie i dzieciństwie i wykonywanych wówczas mocą Bożą, które jednak w drugim wieku naszej ery ustały, zniszczały przeminęły. Wszystkie praktykowane od tamtego czasu „dary” wykonywane są mocą ludzką lub szatańską (Mat. 12:26; 2Kor. 11:13-15; Obj. 13:13, 14; 16:14). Przez takie opowiadanie się za powrotem wierzących do praktyk dzieciństwa Kościoła pierwotnego ci sekciarscy wodzowie jak gdyby przeżywają „drugie dzieciństwo” – zdziecinnienie!
Los Angeles Times niedawno zamieścił artykuł o licznych przywódcach kościelnych, którzy są zwolennikami „daru języków” we współczesnym kościele. Ci orędownicy „drugiego dzieciństwa” wzniosłymi wyrażeniami głośno wychwalają swą „glossolalię”, czyli „mówienie językami”.
EPISKOPALIANIE PODEJMUJĄ „DAR JĘZYKÓW”
Wielebny (?) Harold Bredesen, pastor Pierwszego Kościoła Reformowanego Góry Vernon w Nowym Jorku, powiedział: „Mówiąc językami, zwykle nie wiemy o co się modlimy, ale to nie jest konieczne”.
Apostoł Paweł mówi przeciwnie (1Kor. 14:14-20): „Bo jeźlibym się modlił obcym językiem, modli się mój duch; ale rozum mój jest bez pożytku. Cóż tedy jest? Będę się modlił duchem, będę się też modlił i wyrozumieniem … Bo jeślibyś błogosławił duchem, jakoż ten, który jest z pocztu prostaków, na twoje dziękowanie rzecze Amen, ponieważ nie wie, co mówisz? Bo choć ty wprawdzie dobrze dziękujesz, ale się drugi nie buduje. … A wszakże we zborze wolę pięć słów zrozumiale przemówić, abym i drugich nauczył, niżeli dziesięć tysięcy słów językiem obcym. Bracia! nie bądźcie dziećmi wyrozumieniem, ale bądźcie dziećmi złością, a wyrozumieniem dorosłymi bądźcie [w pełni dojrzałymi, nie przesadzając w pragnieniu posiadania »darów« Ducha]”.
Czasopismo zauważa, że „chociaż współczesne przypadki mówienia językami rozpowszechniły się w kościołach luterańskich, baptystów, katolickich i wielu innych, swój początek (z wyjątkiem Zielonoświątkowców), czy raczej największe nasilenie ma ono wśród episkopalianów”. Podano przykład pewnego episkopalnego pastora, który podziwiał zdolność „mówienia językami” przez niektórych członków swojej kongregacji, poprzedzoną „dziwnym wprawianiem w trans”. Wezwał on pastora z innego kościoła, który wraz ze swymi parafianami rozpoczął badanie tego zjawiska, w wyniku czego obydwaj pastorowie i siedemdziesięciu parafian otrzymało w tym czasie „dar języków”. Utworzono Towarzystwo Błogosławionej Trójcy Świętej, by „łączyło tych, którzy doświadczyli daru języków i szerzyło jej poselstwo”. Szacują oni, że obecnie dwa tysiące episkopalianów tej diecezji potrafi „mówić językami”, które przenikają także do wielu innych kościołów, obwoływane jako „nowy wymiar chrześcijaństwa” i „największy ruch od czasów reformacji”.