Teraźniejsza Prawda nr 360 – 1986 – str. 7

Niemniej jednak, wierzymy, że łudzą się ci szczerzy chrześcijanie, którzy twierdzą, iż teraz otrzymali od Boga przez Jego Świętego Ducha cudowną moc mówienia językami. To, co jak wierzą, jest mówieniem językami w rzeczywistości jest albo wynikiem krańcowych emocji, często pobudzanych pewnego rodzaju muzyką hymnową bardzo zbliżoną do jazzu, albo bezpośrednio pochodzi od przeciwnika, który wraz ze swymi pomocnikami, upadłymi aniołami, od razu wykorzystuje każdą okazję, by nas usidlić i sprowadzić na manowce, daleko od ufania w „mocniejszą mowę prorocką” (2Piotra 1:19).

HISTORIA WSPÓŁCZESNEGO „MÓWIENIA JĘZYKAMI”

      Szukając początków współczesnego „mówienia językami” widzimy, że około 1700 roku jego przejawy wystąpiły wśród Hugenotów we Francji. Począwszy od 1830 roku w Szkocji, a od 1831 roku w Anglii miały miejsce podobne objawy, budząc wielkie zainteresowanie. Wielu uwierzyło w nie, łącznie z Edwardem Irvingiem, prezbiteriańskim duchownym, w którego kościele wystąpiły liczne takie objawy, jako w prawdziwe dowody przywrócenia cudownych „darów” rozpowszechnionych w Kościele pierwotnym. Irving i inni o podobnych poglądach utworzyli wkrótce Katolicki Kościół Apostolski, który w dalszym ciągu posiada kilka swych placówek w Ameryce, gdzie jest także wiele innych grup, takich jak Kościoły Zielonoświątkowe, niektóre Kościoły Świętości, część Kościołów Boga, Zgromadzenia Boga, Apostolska Misja Wiary, Mormoni itp., które także twierdzą, iż ich członkowie posiadają i używają cudowną moc „mówienia językami.

      Kilka lal temu odnośnie Apostolskiego Ruchu Wiary w Metodyście Wesleyańskim ukazał się artykuł podający, iż „zapoczątkowany on został zielonoświątkowymi doświadczeniami ewangelisty Charlesa F. Parhama i jego towarzyszy w Topeka, w Kansas, w roku 1900”. W tym samym czasie niejaka pani Agnes Ozman, członkini Szkoły Biblijnej uprzednio założonej przez p. Parhama, „otrzymała dar Ducha Świętego i mówiła obcymi językami, tak jak jej Duch dawał wymawiać”. Wkrótce potem „dwunastu studentów zostało napełnionych Duchem Świętym i mówiło obcymi językami, tak jak im Duch dawał wymawiać, a niektórzy z obecnych mieli nawet widzieć rozszczepione języki ognia, jakie pojawiły się w dniu zesłania Ducha Świętego”.

ROZWAŻENIE OBJAWÓW „JĘZYKOWYCH”

      W Metodyście Wesleyańskim zamieszczono uwagi S. A. Manwella dotyczące takich objawów:

      „Ci z uważających się za posiadaczy tego daru, z którymi autor rozmawiał powiadają, że duch kontroluje ich narządy głosu, które używa według swojej woli, i podczas gdy ich umysł jest w stanie spoczynku. Podają, iż
kol. 2
świadomi są tego, że ich narządy głosu są używane, lecz ani nie wiedzą w jaki sposób jest to czynione, ani nie rozumieją, co mówią. Gdy już duch nimi owładnie, nie mają siły, by przerwać mówienie.

      Na spotkaniu, w którym uczestniczyłem, pod takim wpływem znalazły się dwie kobiety. Jedna z nich pozostawała w tym stanie przez cztery czy pięć minut, druga zaledwie kilka sekund. Pierwszym dostrzegalnym znakiem, że dzieje się coś niezwykłego było ciche, niewyraźne mamrotanie. Trwało ono jedynie kilka sekund po czym głos wzmógł się, osiągając bardziej naturalne brzmienie i siłę. Trudno byłoby sobie wyobrazić jeszcze szybsze następstwo dźwięków z ust istoty ludzkiej. Dźwięki te w większości wydawały się być artykułowane, ale nikt nie wiedział, czy mówi ona jakimś językiem. Ona sama nie znała znaczenia żadnego z wydawanych przez siebie dźwięków.

      Przy innej okazji, w tej samej serii spotkań, podobnie owładnięta została inna kobieta. Gdy nadszedł już czas rozejścia się do domów jej język wciąż jeszcze mówił, i zamiast wsiąść do tramwaju, co zwykle czyniła, poszła piechotą, by nie wchodzić do tramwaju z niekontrolowanymi przez siebie organami głosu. Jeśli dobrze pamiętam, jej język zatrzymał się dopiero, gdy już prawie lub całkiem doszła do domu. Niektórzy mówili podobno aż dwunastoma różnymi językami, lecz w tym wszystkim nie znalazłem żadnego dowodu, by to, co mówili było ziemskim lub niebiańskim językiem. Nie mam wątpliwości, że ludzie ci szczerze wierzyli, że kierował nimi duch Boży. Wierzyli, że mówią językiem obcym”.

      Próbując „zidentyfikować” ten ruch, p. Maxwell odwołał się do Izaj. 8:19, 20, traktującego o duchach, które „szepcą i markocą”, dodając. ,Do zakonu raczej i do świadectwa; ale jeźli nie chcą, niechże mówią według słowa tego, w którem niemasz żadnej zorzy”. Zakwalifikował on je razem z innymi anormalnymi przejawami religijnymi, mówiąc:

      „Historia zanotowała, że na początku ubiegłego stulecia gwałtownie szalała choroba znana jako drgawki. Młodzi mężczyźni i kobiety, owładnięci tą chorobą, upadali w konwulsjach. Dotykała ona nikczemników, którzy przeklinali każde drgnienie. Niektórzy z tych nie dotkniętych regularnymi drgawkami biegli przez lasy aż do wyczerpania, inni czołgali się po ziemi, traktując to jako przeżycie religijne, niektórzy skakali, jeszcze inni z tej samej przyczyny szczekali a niewiele mówiło »obcymi językami«, z czego wzięły się tajemnicze nazwy grup sekciarzy znane jako skaczące, szczekające i mamroczące.

      Jest także faktem historycznym, że we wczesnych dniach Kościoła Mormonów zebraniom mówienia językami poświęcano całe dnie. Zauważamy, że to, co twierdzili mormoni teraz utrzymywane jest przez Ruch Wiary Apostolskiej … W oświadczeniu dotyczącym »genezy, celów i metod ruchu« znajdujemy »Chusteczki do nosa błogosławione na korzyść nieobecnych chorych«. Nie przypominamy sobie, by wielu

poprzednia stronanastępna strona