Teraźniejsza Prawda nr 360 – 1986 – str. 6

      Chociaż na początku wieku wierzącym towarzyszyły szczególne znaki, na przykład cudowne „mówienie językami” czy też branie do ręki węży bez poniesienia szkody (zobacz np. Dz.Ap. 28:3-5), oczywistym jest, że nie dzieje się tak w naszych czasach. Wierzący naszych dni nie mogą wziąć do ręki jadowitego węża nie narażając się na śmiertelne skutki, czego dowodem jest np. fakt, że niektórzy z tych, którzy manipulują nimi podczas spotkań religijnych, bywają przez nie ukąszeni i umierają. Jest zatem oczywistym, że Mar. 16:17, 18 może dotyczyć tylko tego okresu w historii Kościoła, kiedy istniały w nim cudowne „dary” Ducha w ciągu dwóch pierwszych wieków. (Szczegóły w broszurce pt. „Leczenie, wiarą”).

DZIECIŃSTWO KOŚCIOŁA PIERWOTNEGO

      W przyrodzie „ziemia sama z siebie pożytek wydawa, naprzód trawę, potem kłos, a potem zupełne zboże w kłosie … Takie jest królestwo Boże” (Mar. 4:26-28); i jak najpierw jest niemowlę, potem dziecko, a następnie w pełni rozwinięta osoba, tak i we wczesnym Kościele chrześcijańskim jako całości następował stopniowy rozwój, wzrost. Wpierw, poczynając od zesłania Ducha Świętego przez około jeden wiek, ówczesny Kościół pozostawał w stanie niemowlęctwa i dzieciństwa, będąc wyposażonym w „dary” Ducha – cudowne uleczenia cielesne, prorokowanie, „mówienie językami”, tłumaczenie języków itd. W czasie tego dziecięcego okresu dobrze wykorzystywano te „dary” do głoszenia poselstwa Ewangelii ludziom o różnych językach i wspomagania braci, którzy nie posiadali wówczas całej Biblii.

      Gdy jednak Biblia w pełni została dana, tak że człowiek Boży był „ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczony”, Kościół osiągnął stan pełnej dojrzałości a „dary” tak bardzo pomocne w okresie dzieciństwa, zniszczały, ustały, przeminęły. Nie powinniśmy zatem dążyć obecnie do seplenienia i szczebiotania charakterystycznych dla niemowlęcego” i dziecięcego okresu wczesnego Kościoła. Nie mamy się też zadowalać „mlekiem” nierozwiniętych chrześcijan, z których wiele jeszcze w dużym stopniu pozostaje cielesnymi (1Kor. 3:1-3; Żyd. 5:12-14). Powinniśmy raczej, uczynić to punktem startowym, środkiem w dojrzewaniu do spożywania „twardego pokarmu”, przy pomocy którego moglibyśmy „mieć się ku doskonałości” (Żyd. 6:1-3).

KRÓTKOTRWAŁOSC „DARÓW” DUCHA

      Apostoł Paweł przeciwstawia krótkotrwałość „darów” Ducha, właściwych okresowi, gdy objawienie dane przez Boga było niekompletne, trwałości wiary, nadziei i miłości, które będą trwały przez cały wiek Ewangelii, szczególnie przy jego końcu, gdy objawienie to będzie całkowicie zrozumiane. Powiada on (1Kor. 13:8-13): ,Miłość [bezinteresowna] nigdy nie ustaje; bo choć są proroctwa [jeden z »darów« Ducha w. 2; 1Kor. 12:10], te zniszczeją
kol. 2
[przestaną być używane jako jeden z darów Ducha]; choć języki [kolejny »dar« Ducha w. 1], te ustaną; choć umiejętność [następny »dar« Ducha – w. 2; 1Kor. 12:8], wniwecz się obróci. Albowiem po [w oparciu o] części [tylko część Biblii była wówczas dana] znamy i po części prorokujemy [wierzący z początku wieku Ewangelii posiadali te dary, gdyż Biblia nie była jeszcze w pełni dana, tak więc »dary« miały uzupełniać to niekompletne objawienie]. Ale gdy przyjdzie to, co jest doskonałego [zupełnego, tj. skompletowana Biblia], tedy to [»dary« Ducha], co jest [istnieje] po [w oparciu o] części [tylko część Biblii była wówczas dana], zniszczeje [»dary« miały ustać po skompletowaniu Biblii]”.

      Teraz Apostoł przechodzi do zilustrowania tego rzeczami dzieciństwa, z którego gdy już się; wyrośnie są odrzucane jako nieodpowiednie dla wieku dojrzałego: „Pókim był dziecięciem, mówiłem jako dziecię, rozumiałem jako dziecię, rozmyślałem [rozumowałem] jako dziecię; lecz gdym się stał mężem, zaniechałem rzeczy dziecinnych [tj. »darów« Ducha, które należały do dzieciństwa wczesnego Kościoła, nie jego dojrzałości]. Albowiem teraz [za dni Apostoła] widzimy przez zwierciadło [przez mroczne okno – Rotherham; nie przez nasze współczesne szkło, lecz cienkie płyty z rogu, przeźroczysty kamień itp., które dają mroczny, niewyraźny obraz], i niby w zagadce [objawienie Biblii nie było jeszcze dokończone, a część już dana też nie była w pełni jasno zrozumiana]; ale na on czas [pod koniec wieku Ewangelii – w jego żniwie] twarzą w twarz [Izaj. 52:8]; teraz poznaję [Kościół] po części, ale na on czas poznam, jakom i poznany jest. A teraz [przez wiek Ewangelii, dzień zbawienia Kościoła 2Kor. 6:2] zostaje [w przeciwieństwie do przemijających »darów« Ducha – mocy leczenia, która była jednym z »darów« – 1Kor. 12:7-11, czynienia cudów, mówienia języka mi itd. – w.8] wiara, nadzieja, miłość, te trzy rzeczy”.

WSPÓŁCZESNE „MÓWIENIE JĘZYKAMI”

      Ktoś może zapytać: Jeśli wraz ze śmiercią Apostołów oraz tych, na których włożyli oni ręce, na zawsze ustał cudowny dar „mówienia językami”, jak tego dowodzi natchnione Słowo Boże, dlaczego „mówienie językami” jest nieodłączną częścią składową pewnych dzisiejszych spotkań religijnych i dlaczego niektórzy uważają je za dowód chrztu Duchem Świętym?

      Zdajemy sobie oczywiście sprawę, z czym prawdopodobnie zgodzą się nasi „mówiący językami” bracia, że nietrudno jest udać, że on lub ona „mówi językami” przez wykonywanie pewnych ruchów i mówienie czegokolwiek w obcym języku lub niezrozumiałym bełkocie. Zgodzą się oni, iż tego rodzaju hipokryzja jest niekiedy stosowana, zwodząc wielu.

      Przyznajemy jednak, że taka obłuda nie jest z pewnością uprawiana przez wszystkich tych, którzy twierdzą, iż „mówią językami” i nie pragniemy krytykować szczerości oraz gorliwości żadnego z naszych drogich braci chrześcijan.

poprzednia stronanastępna strona