Teraźniejsza Prawda nr 348 – 1985 – str. 8
MODLITWY ZA WSZYSTKICH LUDZI I WŁADCÓW
Kiedy w harmonii z napomnieniem (1Tym. 2:2) Apostoła Pawła uczniowie ci modlą się „Za królów i za wszystkich w przełożeństwie będących”, ich modlitwy nie znaczą, by władcy nadal mieli posiadać władzę i sprawować kontrolę. Wiedzą oni dobrze, iż taka prośba byłaby bezpośrednim sprzeciwem wobec Boskiego Planu, który w realizacji „…połamie i koniec uczyni tym wszystkim…”.
Chociaż uczniowie, o których mowa mogą się starać o pozyskanie drugich dla Chrystusa, nie mogą jednak oczekiwać ani modlić się o nawrócenie obecnie „wszystkich ludzi”, władców itp., doskonale pamiętając modlitwę Mistrza, „…nie za światem proszę, ale za TYMI, któreś mi dał … Aby wszyscy byli jedno … aby [potem] świat uwierzył” we właściwym czasie (Jan 17:9, 21). Jezus w żadnej ze swych modlitw nie modlił się za cezara, Piłata czy Heroda. Nie czynił też szczególnego wysiłku, by im przedstawić poselstwo Ewangelii, pamiętając o tym, co jest napisane: „Duch Panującego Pana jest nade mną; przeto mię pomazał Pan, abym opowiadał Ewangelię CICHYM (Izaj. 61:1; Łuk. 4:18). A kiedy podawał uczniom wzór modlitwy nie zawierała ona prośby za królów ani innych władców tego wieku, ani prośby za ,,wszystkich ludzi”, z wyjątkiem, gdy mieściło się w niej wyrażenie o przebaczeniu dłużnikom i prośba o przyszłe Królestwo, które będzie błogosławić wszystkich ludzi.
O co w takim razie mamy prosić, „jak prosić” i nie prosić „źle” za wszystkimi ludźmi i władcami? Rzeczywiście, bardzo mało, inaczej niż to wyraża prośba o błogosławienie wszystkich, zawarta w słowach modlitwy ,,Przyjdź królestwo twoje”. Modlitwą do Boga za władców musi być jedynie prośba, aby On tak wykonywał władzę nadrzędną i zarządzał przez ustanawianie i usuwanie władców wśród narodów, aby to było w najwyższej harmonii z Jego mądrymi planami dotyczącymi błogosławienia i rozwoju przedtysiącletniego nasienia Abrahamowego, teraz wybieranego.
Choć Bóg oddał władzę nad światem „księciu tego świata” i jego podrzędnym przedstawicielom, aż do objęcia i sprawowania tej władzy pod całym niebem przez Mesjasza oraz Jego wiernych naśladowców zgodnie z Jego licznymi obietnicami (Dan. 7:14, 18, 27), jednak DOTĄD Bóg nie dał obecnym władcom nieograniczonej władzy. Bóg zezwala im na postępowanie w takim stopniu w jakim ono nie staje na przeszkodzie Jego planom — wtedy ich władza musi się skończyć. Gniew ludzki nie może zrujnować Planu Boga, gdyż Bóg spowoduje, że gniew ludzki będzie działał na rzecz Jego chwały, a tych wszystkich, którzy nie będą tak działali ograniczy (Psalm 76:11). I to właśnie jest tym, co Apostoł miał na uwadze: Modlić się o Boskie przewodnictwo i kierownictwo nad wszystkimi sprawami życia i nad władcami, aż DO KOŃCA, ABY pobożność,
kol. 2
uczciwość i duchowy wzrost Jego ludu mogły być zachowane (1Tym. 2:2).
Tak rozważana modlitwa nie jest jedynie ceremonią składania próśb, ani okazją do poinstruowania Jehowy, co do naszej woli, lecz jest rozważana jako pora jedności i łączności duchowej serca z naszym Ojcem, w której możemy ulżyć swoim brzemionom lub zakłopotanym sercom przez zdanie sobie sprawy z Boskiej sympatii, przypomnienie Boskich obietnic, Jego troski i możemy wyrazić nasze zaufanie w Boskie liczne obietnice i odświeżyć te obietnice bliskie naszym sercom, jak gdyby Bóg teraz podawał je naszym władzom słuchu. Tak rozumiana modlitwa jakże jest właściwa i potrzebna prawdziwemu wyznawcy! Nie może on żyć bez niej. Zaniedbanie jej byłoby czymś takim jak oberwaniem liści z drzewa, co zahamowałoby i przeszkodziło w jego rozwoju.
Przypuszczanie jednak, iż rozwój chrześcijanina zależy jedynie od modlitwy, bez poważnego studiowania, praktykowania i rozpowszechniania Słowa Bożego podobne jest do przypuszczenia, iż drzewo mogłoby zakwitnąć posiadając tylko liście, bez korzeni i gleby. Wszystko jest potrzebne: dobra gleba i korzenie wyprodukują liście i owoce. Podobnie obietnice Słowa Bożego przyjmowane przez nas doprowadzą do dobrych uczynków i jedności duchowej z Bogiem w modlitwie, bez czego nasze owoce wkrótce zwiędną i zanikną.
Nic więc dziwnego, że Jezus przez naukę i przykład powiedział „Czujcie i módlcie się” (Mat. 26:41), łącząc dwa warunki konieczne do naszego rozwoju. Niektórzy modlą się zaniedbując czuwanie, inni czuwają zaniedbując modlitwę. Oba błędy są poważnymi błędami i nie jesteśmy w stanie zadecydować, które zaniedbanie jest najpoważniejsze, oba bowiem są klęską w zawodach o wielką nagrodę, po którą biegniemy.
MODLITWA NIE JEST CEREMONIĄ
Nigdzie nie ma wzmianki o modlitwie jako obowiązku, choć jej nieodzowność jest dowiedziona. Ojciec Niebiański pragnie, aby Mu oddawano cześć „…w duchu i w prawdzie” (Jan 4:23). Określenie modlitwy jako obowiązku byłoby przeciwne tej zasadzie, podobnie jak określenie czasu, miejsca lub formalnego jej wyrażenia. Powaga prośby i osobliwość okoliczności uregulują jej częstotliwość i całą tę sprawę.
Chociaż Pismo Święte nie wyszczególnia „modlitwy rodzinnej”, „modlitwy porannej”, „modlitwy wieczornej” ani nie wymienia żadnego innego czasu w Piśmie Świętym przeznaczonego na modlitwę, to jednak które dziecko Boże nie doświadczyło codziennie rano błogosławionej jedności duchowej z Panem, prosząc Go o kierownictwo we wszelkich sprawach, przeżywając i wyrażając Mu swoje zaufanie oraz poleganie na Jego obietnicach? To nie przypomina Bogu o Jego obowiązkach mieszczących się w tych obietnicach, ale przypomina nam o owych obietnicach wzmacniając