Teraźniejsza Prawda nr 355 – 1985 – str. 118
go spotkał, ale raczej współczując ze swym mistrzem, wolał nie obciążać jego serca wieścią o nieszczęściu.
Pan obecnie przemawia do swych niektórych wiernych jednostek przez swoje Słowo, przez swe „kołatanie” (Obj. 3:20), które mówi nam o Jego obecności, przez znaki zaznaczające nadejście nowej dyspensacji. Czy niektórzy mają teraz usposobienie wyniosłości, pychy i chełpliwości spowodowane tym, że Pan pozwolił im usłyszeć Jego głos i dowiedzieć się czegoś o Jego Planie oraz o klęskach przychodzących na Babilon? Czyż tacy nie powinni raczej być przepełnieni pokorą, aby sami nie utracili całkowicie tego daru widzenia? Czy wszyscy nie powinni dawać pierwszeństwo Pańskim słowom, o ucisku przychodzącym na Babilon w sposób życzliwy, z chęcią pomocy w ucieczce, aniżeli z usposobieniem napawania się i radości z nadchodzącego ucisku, w którym obecne systemy będą całkowicie obalone?
Obecnie Pan mówi sposobem różniącym się od tego, jakim mówił w dawnych czasach, jak to oświadcza Pismo Święte, „Częstokroć i wieloma sposobami mawiał niekiedy Bóg ojcom przez proroków; w te dni ostateczne mówił nam przez Syna swego” (Żyd. 1:1, 2). Słowo Pańskie ciągle jest drogocenne i rzadkie w tym znaczeniu, że w obecnym czasie nie jest ono dane wszystkim, lecz tylko pewnej klasie, jak to jest napisane „Kto ma uszy, niechaj słucha”. Większość ludzkości obecnie nie ma uszu do słuchania ani oczu do widzenia chwalebnej piękności Boskiego Planu. Jak Apostoł wyjaśnia, ,,W których bóg świata tego oślepił zmysły (2Kor. 4:4)” – ziemskie rzeczy, ziemskie ambicje, ziemskie nadzieje, ziemskie wezwanie i głosy, odrywają ich uwagę,
kol. 2
wypełniają ich zdolność, ale błogosławione są nasze oczy, ponieważ widzą, i nasze uszy, ponieważ słyszą. A błogosławieni będziemy jeśli, podobnie jak Samuel, po usłyszeniu Pańskiego poselstwa szybko odpowiemy, „Mów Panie, bo sługa twój słucha”. Ci, którzy w taki sposób odpowiedzą, będą wyuczeni od Boga – przez Słowo Jego łaski, słowa Pana Jezusa i słowa Jego natchnionych Apostołów – poinstruowani i poprowadzeni w zrozumiewaniu tych słów przez Ducha Świętego, przez różne pomoce, przewody i czynniki, których upodoba się Jehowie użyć – może traktat, książka, list, rozmowa albo jakieś kazanie.
Ten kto stale będzie pragnąć być nauczonym przez Jehowę, musi kontynuować słuchanie Jego głosu, pozostawając w uważnej i posłusznej postawie serca. Trudność u niektórych najwyraźniej polega na tym, że ich własne wole nie są zupełnie martwe – że ich poświęcenie nie jest kompletne. Wskutek tego, aczkolwiek poświęcili się wystarczająco, aby nie chcieć być nieposłusznymi wobec Pańskiego głosu, mają jednak pewne własne idee odnośnie tego, co Jego głos powinien mówić i wolą interpretować Jego poselstwo stosownie do swych preferencji. Tacy mniej lub więcej będą czynić swą własną wolę i będą słuchać głosu Pańskiego skierowanego do nich w zgodzie z ich własnymi wolami. To jest najbardziej niebezpieczna sytuacja, przy czym powszechnie towarzyszą jej zarozumiałość i apodyktyczność, a to ostatecznie odprowadzi ich daleko od chrześcijańskiego celu. Postanówmy wszyscy przez Pańską łaskę, że będziemy z prawego serca kontynuować staranie, aby słuchać czystego Słowa Bożego, pragnąc być mu posłuszni tak dalece, jak tylko będziemy w stanie.
BS '84,74.
kol. 1
„STRZEŻCIE SIĘ BAŁWANÓW”
2Moj. 32
Obraz niezwykłej niekonsekwencji jest przedstawiony w trzydziestym drugim rozdziale Drugiej Księgi Mojżeszowej. Izraelici – którzy po doświadczeniu wielu manifestacji Boskiej łaski i mocy działających na ich korzyść przyszli do góry Synaj, zawarli przymierze z Jehową, w którym ich zobowiązania zostały krótko zsumowane w postaci dziesięciu przykazań – są w tym rozdziale pokazani jako bałwochwalcy gwałcący drugie przykazanie i ducha przykazania pierwszego. Mojżesz, po oznajmieniu ludowi Boskich przykazań, widziany przez lud, wstąpił na górę Synaj, gdzie spotkał się z Bogiem, aby otrzymać przykazania napisane na kamiennych tablicach. Dzień mijał za dniem a Mojżesz nie wracał.
Jego czterdziestodniowa nieobecność przy górze Synaj musiała wydawać się długim
kol. 2
okresem ludowi czekającemu i tęskniącemu za wkroczeniem do obiecanych posiadłości Chanaanu. A jednak, jak dziwnym jest, że Izraelici mogli zapomnieć straszne widowisko i głosy poprzedzające wstąpienie Mojżesza, kiedy góra się trzęsła a z obłoków i ciemności wpośród płonącego ognia i głosu trąby Bóg zamanifestował im samego siebie. Jedynie Mojżesz i Jozue, jego sługa, byli w stanie zbliżyć się do góry. Jak dziwne, że o wszystkich tych rzeczach zapomniano przez czterdzieści dni. Jakież świadectwo niestałości ludzkich uczuć tutaj pokazano! Musimy jednak pamiętać, że ci Izraelici byli zrodzeni w niewoli.
Podczas nieobecności Mojżesza przyszli oni do Aarona, jego brata, zupełnie odmiennego człowieka, który nie był wodzem w takim samym rozumieniu tego słowa ani tak odważnym