Teraźniejsza Prawda nr 354 – 1985 – str. 109
samochodem przejechaliśmy dwadzieścia pięć mil i przybyliśmy do miejsca jego zamieszkania, gdzie doznałem wiele braterskiej gościnności.
Nie miałem żadnych trudności w porozumiewaniu się, ponieważ wielu braci mówi po polsku. Siostra Irena Trusz wraz z inną drogą siostrą, była naszym bardzo dobrym tłumaczem przez większość czasu.
W zasadzie istnieje w Brazylii pięć oświeconych epifanią zborów, z tego dwa w Araucarii, jeden w pobliżu na wsi, jeden w Kurytybie i jeden w Antoninie.
Dowiedziałem się o jeszcze jednym niewielkim zborze liczącym około szesnastu braci, którzy mieszkają w Braz, około dwustu mil na północ od Kurytyby. Byłem bardzo wzruszony spotkawszy niektórych z ludu Pańskiego, którzy, żyjąc w bardzo trudnych warunkach, bez światła i innych podstawowych udogodnień, zachowali wierność Panu i Prawdzie. Doznaliśmy tam bardzo miłej społeczności. Bracia ci radowali się ze sposobności słuchania po raz pierwszy Słowa Bożego od kogoś, kto przybył z USA.
Brat Trusz, mimo swych 82 lat, jest nadal sprawny fizycznie i umysłowo. Uczestniczyłem w jednym spotkaniu ze wszystkimi starszymi zborowymi. Omawialiśmy ważność współpracy z przedstawicielem i o podtrzymywaniu go. Wszyscy zgodzili się, że powinni zmienić pewne swe praktyki, aby lepiej służyć Panu i braciom.
W Araucarii znajdują się dwie sale zebrań (po 100 miejsc każda) zbudowane specjalnie do tego celu. Obie są wykorzystywane, bowiem bracia nie posiadają środków transportu, które umożliwiłyby im wspólne spotkania. Niewielu ma rowery a jeszcze mniej posiada samochody. Ci, którzy mają pracę, otrzymują zatwierdzone przez rząd wynagrodzenie w wysokości 97.000 cruzeiros miesięcznie, co stanowi około 50 dolarów amerykańskich i ma moc nabywczą wartości 100 dolarów amerykańskich.
kol. 2
Pozostali mogą przetrwać jedynie dzięki sprzyjającym warunkom klimatycznym. Trzy razy do roku mogą zbierać plony roślin jadalnych, jakie uprawiają w swych niewielkich ogródkach. Takie produkty jak banany, mandarynki, cytryny i ziemniaki rosną dziko i stanowią bardzo dobre i bezpłatne źródło pożywienia biednych.
Jeden dzień spędziłem z pewnym bratem i jego rodziną na farmie znajdującej się około sześciu mil od Araucarii. Wszystkie jego dzieci zbudowały sobie w pobliżu domy. Mają też oni własną salę zebrań. Elektryczność pobierają dzięki młynowi wodnemu i generatorowi. Jeden dzień spędziłem z pewnym bratem w Kurytybie, który posiada ładny dom i wielką posiadłość oraz miejsce zebrań, które wybudował na swej posiadłości.
Jednej niedzieli służyłem w Antoninie, odległej o sześćdziesiąt mil od Araucarii. Wszyscy z Araucarii przybyli dwoma autobusami do Antoniny i mieliśmy połączone zebranie w lokalnym miejscu zebrań. Prowadziłem dwa zebrania z przerwą na lunch, który spożyliśmy na brzegu morskim. Nasza podróż wiodła przez tamtejsze góry, które przypominały mi góry w Colorado, lecz były bardziej zielone i znajdowały się blisko oceanu.
Odbyliśmy w sumie 16 spotkań, w których uczestniczyło 817 osób, podczas podróży liczącej około 14.500 mil. W dniu 26 lipca przybyłem do Rio de Janeiro a następnie wyruszyłem do domu. Podróż ta była dla mnie zarówno doświadczeniem jak i błogosławieństwem. Bracia zgotowali mi bardzo wzruszające pożegnanie, którego nigdy nie zapomnę. Prosili, abym przekazał od nich pozdrowienia i wyrazy chrześcijańskiej miłości dla rodziny Domu Biblijnego i innych. Niech Pan Cię obficie błogosławi i wszystkich drogich w Panu. Twój brat z Jego łaski, John Evans [ewangelista].
P '84,94.
kol. 1
SPRAWOZDANIE Z EUROPEJSKIEJ PODRÓŻY
BRATA P. WOŹNICKIEGO
Drogi Bracie, łaska, miłosierdzie i dobroć Boża niechaj towarzyszą Ci na każdym kroku w Twej gorliwej służbie dla chwały Bożej i dobra Jego ludu (Psalm 27:14; 2Kor. 5:18-21)!
Z radością i wzruszeniem pragnę Ci donieść o moich niektórych, spośród wielu, doświadczeniach przeżytych w tym roku w podróży pielgrzymskiej we Francji, Anglii i RFN.
Po okresie sześciu konwencji w Polsce, trwającym od 29 czerwca do 17 lipca 1984 roku, w których usługiwałem jako tłumacz brata Ekrotha, udałem się w dniu 23 lipca do Heidelbergu w Niemczech Zachodnich, skąd po dwóch dniach wraz z rodziną brata Skrobana pojechaliśmy do Francji.
kol. 2
Zamieszkałem u braterstwa Hermetzów, którzy stworzyli mi najlepsze warunki pobytu pod każdym względem. Trzykrotnie przebywałem w ich domu: po przyjeździe z Polski, po powrocie z Anglii i po konwencji w południowej Francji, gdy usługiwałem w zborach na północy Kraju. W tych trzech okresach w wolnych chwilach odwiedzaliśmy wspólnie samotnych i chorych braci oraz siostry, którzy nie mogli uczestniczyć w zebraniach i konwencjach.
Na konwencji w Lens (dla polskich braci w Auchel) w dniach 28-30 lipca usługiwałem sześciokrotnie, w tym do symbolu chrztu i w zebraniu błogosławienia dzieci. Wykłady były