Teraźniejsza Prawda nr 341 – 1984 – str. 94
wrażeń, tym łatwiej one przychodzą. Z początku potrzebny jest świadomy wysiłek, lecz po długim używaniu stają się one mniej lub bardziej automatyczne, powstaje przyzwyczajenie umysłowe i moralne, dobre lub złe. Przypuśćmy na przykład, że udawszy się do Słowa Prawdy danego nam przez Niebiańskiego Ojca i znalazłszy tam przysłowie, że „Odpowiedź łagodna uśmierza gniew; ale słowa przykre wzruszają popędliwość” (Przyp. 15:1) oraz nakaz, że powinniśmy błogosławić tym, którzy nas przeklinają, czynić dobrze tym, którzy nas nienawidzą, modlić się za tymi, którzy czynią nam zło i prześladują nas (Mat. 5:44) — postanawiamy, że przy łasce Bożej starać się będziemy stosować do dobrej rady w ten sposób nam danej. Nasze postanowienie wkrótce zostanie poddane próbie. Możliwe, że jeszcze tego samego dnia ktoś będzie nas przeklinał, nie jak zazwyczaj w sensie wypowiedzenia przeciwko nam przekleństwa, lecz próbował on będzie, świadomie lub nie, zaszkodzić naszemu dobremu imieniu. Natychmiast czujemy się zirytowani i poruszeni, i zanim znajdziemy czas, by pomyśleć, odwzajemniamy się ostrą odpowiedzią. Jak bardzo wstydzimy się wtedy tego! Stwierdzamy, że oddaliśmy złem za zło i wyznając nasz grzech Niebiańskiemu Ojcu, modlimy się o Jego przebaczenie przez zasługę śmierci naszego drogiego Pana, błagamy Go o ciągłą łaskę w naszych dalszych dążeniach do sprawiedliwości. Zdając sobie sprawę, że upadek nasz był wynikiem faktu, iż mózg nasz przez cały czas był bardziej przyzwyczajony do słuchania złych myśli niż dobrych i że bardziej myśleliśmy o samym sobie niż Bogu, staramy się „podbić wszelaką myśl pod posłuszeństwo Chrystusowe” i myśleć tylko o rzeczach, które są prawdziwe, prawe, sprawiedliwe, czyste, przyjemne i poważne (2Kor. 10:5; Filip. 4:8), a w razie potrzeby zwracać się do Pana, prosząc o łaskę i siłę.
Jeśli pomimo niepowodzeń wytrwamy, wkrótce stwierdzimy, że jesteśmy w stanie cierpliwie znosić obelgi i dobrem odpłacać za zło. Z początku będzie to nam szło niezręcznie, tak że czasami zastanawiać się będziemy czy nie byłoby lepiej po prostu nie zwracać uwagi na tego, który wyrządza nam zło, lecz jeśli stale będziemy ćwiczyć, stwierdzimy, że coraz łatwiej przychodzić nam będzie bycie cichymi, łagodnymi i uprzejmymi dla innych, aż w końcu zdobędziemy przyzwyczajenie bycia miłosiernymi. Wtedy bez wielkiego lub żadnego świadomego wysiłku błogosławić będziemy tym, którzy nas przeklinają, i czynić dobrze tym, którzy nas nienawidzą.
Tym, co nam bardzo pomoże w staraniach miłowania nieprzyjaciół jest świadomość, iż Bóg jest wielką Pierwszą Przyczyną oraz że nasi wrogowie, przyczyny drugorzędne, nie mogliby mówić lub czynić cokolwiek przeciwko nam bez Jego pozwolenia. Wszystko, co czyni Bóg, jest dla wielkiego i mądrego celu. Tak więc, jeżeli Bóg komukolwiek pozwala obrażać nas lub szkodzić naszemu dobremu imieniu, musi to być dla naszego dobra.
kol. 2
Zapytacie, jakież dobro może nam przynieść takie postępowanie? Dobrem, jakie to nam przynosi, jest pomoc w umartwianiu uczynków ciała, zapieraniu samego siebie i rozwijaniu wiary, cichości, samokontroli, cierpliwości, pokoju i miłości.
Stary umysł będzie domagał się sprawiedliwości, lecz nowy umysł trzymał będzie ciało pod swą kontrolą i ostatecznie zwycięży miłość. Ci, co mówią lub czynią nam źle, zamiast szkodzić, wyświadczają nam przysługę. Obietnica współudziału z Chrystusem w Jego Królestwie należy do tych, którzy nie tylko uwierzyli w Chrystusa, ale także dla Niego cierpią i dobrem zwyciężają zło. Czyż możemy zostać zwycięzcami, jeśli nasz Niebiański Ojciec nie dozwoli, abyśmy byli kuszeni? Tak więc drodzy bracia „chlubimy się z ucisków, wiedząc, iż ucisk cierpliwość prawuje, A cierpliwość doświadczenie, a doświadczenie nadzieję; A nadzieja nie pohańbia, przeto iż miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego, który nam jest dany” (Rzym. 5:3–5).
Nie znaczy to, że powinniśmy poddawać próbie innych, aby mogli oni odnieść duchowe korzyści. Czyż nasz Pan nie powiedział: „muszą zgorszenia [przyczyny potknięcia się] przyjść; wszakże biada człowiekowi onemu, przez którego przychodzi zgorszenie”? Strzeżmy się więc, abyśmy nie stali się kamieniem obrażenia dla kogokolwiek z małych w Chrystusie. Byłoby lepiej, gdyby kamień młyński został uwiązany do szyi takiego i by utonął on w głębokościach morskich, niż stał się powodem obrażenia dla jednego z tych małych w Chrystusie (Mat. 18:6, 7).
Zawsze łatwiej jest przyswoić sobie złe niż dobre nawyki. Złe nawyki są przyjemniejsze dla ciała. Podłożem ich jest samolubstwo. Z drugiej strony podłożem dobrych nawyków jest miłość do Boga i sprawiedliwości, co wymaga samozaparcia. Innym powodem, dla którego łatwiej jest wytworzyć zły nawyk jest fakt, że nasze organizmy są z powodu upadku zupełnie niedoskonałe. „Nie masz sprawiedliwego ani jednego” (Rzym. 3:10).
Jedynymi ludźmi, którzy posiadali doskonałe organizmy ludzkie, byli Adam i Jezus. Adam stał się nieposłusznym wobec Boga. Gdy zrozumiał, że osoba, którą tak bardzo kochał, wzięła zakazany owoc, postanowił umrzeć wraz z nią i także go zjadł. Powinien był mieć więcej wiary i miłości dla Boga. W ten sposób dowiódł nie tylko braku wiary, lecz także okazał samowolę i miłość do samego siebie. Jego płyta stała się wadliwa. Brzmienie charakteru z niej dochodzące stało się niemiłe i nieharmonijne. Ponieważ wszystkie dzieła Boga są doskonałe, musiał On przez Swą miłość, nie mniej niż przez sprawiedliwość, zniszczyć Adama i skazać na ten sam los cały rodzaj, przez dziedziczność niedoskonały.
Jezus natomiast był posłusznym wobec Boga pod każdym względem. Dał dowód wiary, cichości, dobroci, nieskwapliwości, cierpliwości, miłości itd. Uzyskana płyta posiadała