Teraźniejsza Prawda nr 336 – 1984 – str. 8
co ów brat uczynił drugim, ale „tobie”. Ktoś mógłby zaprotestować i powiedzieć: Dobrze, ale ja myślę, że on postąpił źle. Kiedyś usłyszeliśmy jak ktoś powiedział: Myślę, że brat ten i ten nie traktuje dobrze swojej żony. Wtedy odpowiedzieliśmy:
To jest jego sprawa i jego żony, to nie jest twoja sprawa. Twoją sprawą jest troszczyć się o swoją żonę czy męża, o swoich rodziców i dzieci a innych ludzi pozostawić w spokoju. Radzimy ci zająć się sobą i swoimi bliskimi. Czyń swoją powinność w odniesieniu do własnych spraw i powstrzymaj się od komentowania spraw drugich.
Przypuśćmy jednak, że dostrzegliśmy coś z gruntu złego. Przypuśćmy, że szliśmy ulicą i zauważyliśmy, że jakiś człowiek z okrucieństwem bije konia, czy w tej sytuacji nic nie mamy mówić? W takim wypadku, gdy zauważymy milicjanta, możemy powiedzieć: Czy mógłby pan zwrócić uwagę na to jak ten człowiek traktuje tego konia. Można też zgłosić taką sprawę Towarzystwu Ochrony Zwierząt, gdyby takowe znajdowało się w tej miejscowości? Gdyby jakiś rodzic brutalnie pobił dziecko lub uczynił coś w tym rodzaju, byłoby słuszne doniesienie o tym odpowiednim władzom. Wysiłki w kierunku naprawiania różnych spraw zasadniczo nie należą do każdego. Świat jest pełen zła i tak pozostanie, aż Królestwo obejmie kontrolę.
Wiele jest trudności w świecie i myślimy, że o ile to dotyczy członków zboru należy je w zasadzie pozostawić swemu biegowi, bo jeśli zaczniemy naprawiać wszystko, co jest złe nie będziemy mieli czasu, by służyć Królowi królów i Panu panów. Nasz czas w najlepszym wypadku jest dosyć ograniczony. Ludzie mają już o nas błędne mniemanie, dlatego lepiej będzie nie zwiększać niepotrzebnie opozycji. Gdyby nastał czas, w którym mielibyśmy za sobą wszelkie obowiązki wobec zboru i rodziny, to moglibyśmy starać się o innych poza zborem i rodziną. Mamy jednak bardzo mało czasu i tym samym bardzo mało możliwości zajmowania się jakąkolwiek inną sprawą, z wyjątkiem koniecznych obowiązków i naszej służby dla Pana i braci. Za to powinniśmy być bardzo wdzięczni, bo jeśli w takiej sytuacji wystąpi przeciw nam opozycja, okaże się, że tylko dlatego, iż byliśmy wierni naszemu niebiańskiemu Królowi.
Nasz Król dotąd nie upoważnił nas do naprawiania spraw tego świata. Ale zostaliśmy poinstruowani, że powinniśmy, na ile mamy ku temu okazję, ogłaszać zasady sprawiedliwości, bez wchodzenia w dyskusje. Kiedy nasz Król przyjdzie i zacznie Swoje panowanie a my razem z Nim zostaniemy wywyższeni, pokażemy światu jakie powinno być to panowanie! Lecz właściwie zadziwiającym wydaje się to, iż teraz tak dobre są prawa. Po prostu zdumiewamy się, gdy myślimy o dobrym prawie niektórych krajów. To jest wspaniałe, iż tyle robi się dla dobra ludzi, cieszymy się, że biedny świat jest w stanie tyle dokonać. Podziwiamy to, co zrobiono w tak niepomyślnych warunkach. Jaki wspaniały czas będzie
kol. 2
wtedy i jaki świat wielki, gdy wszystko będzie poddane prawu sprawiedliwości!
INNE STADIUM TEJ SPRAWY
Wracając do zagadnienia obmowy w zborze zakładamy, że pewnego brata mianowano na stanowisko starszego lub diakona i zakładamy, że w naszej ocenie on nie jest godzien tego urzędu ze względu na pewne przyczyny nam znane, ale nie znane reszcie zboru. Jak powinno się postąpić w tej sprawie? Zostaliśmy ostrzeżeni, by nie mówić źle o nikim. Czy w tej sytuacji mamy wstać i powiedzieć: Bracia, doszedłem do wniosku, że brat A zupełnie nie zasługuje na to, by być starszym, wiem, że on uczynił to i tamto. Oszukał jakąś kobietę na pewną sumę pieniędzy lub też można by powiedzieć cokolwiek innego. Czy mamy wystąpić w taki sposób? Nie, naprawdę nie! Czy do naszych obowiązków należy mówienie źle w interesie zboru, czy mamy czynić zło, by z tego mogło wyniknąć dobro? Bezwzględnie nie! Stara natura jednak zawsze odczuwa potrzebę obmawiania. Daj jej tylko połowę szansy a wkrótce opowie ci wszystko, co wie!
Jak w takim razie mamy postąpić? Gdybyśmy byli członkiem tego zgromadzenia podeszlibyśmy do brata, którego kandydatura została wystawiona i powiedzieli: Bracie A, wiem pewne rzeczy o tobie, ale nie chciałbym, by były znane komukolwiek innemu. Drogi bracie, nie chciałbym na twój temat powiedzieć czegokolwiek ujemnego. Wierzę jednak, że ten zarys twego postępowania jest zły i nie byłoby pożądane dla tego zgromadzenia byś został wybrany. Nie chciałbym powiedzieć ogółowi o tej sprawie. Chciałbym żebyś ty zrezygnował z przywileju służenia zborowi. Jeśli przyrzekniesz, że odmówisz przyjęcia stanowiska starszego, to wszystko będzie w porządku. Jeśli jednak uważasz, że mój punkt widzenia nie jest słuszny, przedstaw sprawę publicznie w zgromadzeniu. Gdybyś tego nie uczynił i nie odmówił przyjęcia stanowiska starszego, to ja będę musiał tę sprawę przedstawić publicznie — powiedzieć to, co wiem, bo ty wiesz, że tak jest jak ci o tym mówię. Przedstawiam ci tę sprawę w życzliwości i nie chcę wyrządzić krzywdy.
Gdy brat A na to odpowie: Tak bracie, ja zrezygnuję z kandydatury, sprawy wyglądają jak powiedziałeś, będę się starał je naprawić. Wówczas powiedzielibyśmy jemu, że jesteśmy bardzo zadowoleni. Wierzymy, że w taki sposób wyświadczylibyśmy owemu bratu dobro. Zbór uchronilibyśmy od tego, co byłoby bolesne lub wywołało spory i zachowalibyśmy pokój. Gdyby jednak ów brat okazał skłonność do swarzenia się, powiedzielibyśmy do niego: Możesz być pewien, że jeśli ty nie zrezygnujesz z kandydatury wyjaśnię tę sprawę zborowi, gdyż przez zajęcie takiego stanowiska mówisz, że pochwalasz swoje postępowanie i w nim trwasz.
Gdyby jednak sprawa była czymś, co wydarzyło się w życiu tego brata już dawno