Teraźniejsza Prawda nr 330 – 1983 – str. 76
Nocą, cztery złote kandelabry, każdy z czterema złotymi czarami, płonęły w centrum dziedzińca a światło emanujące z nich było widoczne w całym mieście. Wokół tych świateł pobożni mężczyźni z płonącymi pochodniami w ręku tańczyli przed tłumem, śpiewając hymny i pieśni chwały, a lewici zajmujący stanowisko na piętnastu stopniach prowadzących do dziedzińca niewiast w Świątyni, korespondującymi z piętnastoma psalmami stopni (Ps. 122-134), akompaniowali pieśniom na instrumentach muzycznych.
Iluminacja Świątyni była symbolem światła jakie miało rozchodzić się z Świątyni w ciemną noc pogaństwa. A gdy tylko ukazał się pierwszy promień poranka, kapłani zadęli w srebrne trąby armii Boga, która zbliżała się z uroczystym dźwiękiem trąb i nawoływań, by obudzić śpiących i wyrazić uroczysty protest przeciwko pogaństwu”.
Przypuszcza się, iż ostatniego wieczoru owego święta, gdy wspaniałe światło tej wielkiej iluminacji wygasało, Chrystus zwrócił uwagę na Siebie, gdy powiedział, „Jam jest światłość świata” (Jan 8:12), która ma świecić wiecznie i oświetlać nie tylko; Świątynię i Święte Miasto, lecz także cały świat.
„W ON OSTATECZNY DZIEŃ WIELKI ŚWIĘTA ONEGO”
Ostatni z tych siedmiu dni święta był nazywany Wielkim Dniem. Podczas tego dnia cały ceremoniał świąteczny oraz radość osiągały szczyt. Ponownie zbieramy wiadomości od Edersheima i innych, jak następuje:
„Według tradycji żydowskiej słup obłoku w dzień, a ognia w nocy symbolizował obecność Boga i Jego kierownictwo. Po raz pierwszy ów słup ukazał się Izraelowi piętnastego Tishri, w pierwszym dniu święta. Tego dnia według podania, Mojżesz zszedł z Góry i ogłosił ludowi, iż przybytek Boga ma być wystawiony pośród niego. Zwracamy uwagę na to, że poświęcenie Świątyni Salomona i ukazanie się w niej chwały Szekinach miało miejsce w to święto (1Król. 8; 2Kron. 7).
Ostatni, wielki dzień święta, był punktem kulminacyjnym całej tej symboliki. Wcześnie rano ludzie z rajskim jabłkiem (pomarańczą) w lewej ręce i z gałązkami w prawej maszerowali przy dźwiękach muzyki w procesji, na której czele szedł kapłan niosący złoty dzban, by do niego naczerpać wody z Sadzawki Syloe, leżącej na południowej stronie Świątyni. Kapłan, nabrawszy z tej sadzawki wody do złotego dzbana, udał się z powrotem na dziedziniec Świątyni pośród okrzyków tłumu i dźwięku cymbałów oraz trąb. Czas jego powrotu był tak ustalony, by przybył razem z procesją, gdy drudzy kapłani kładli części ofiar na ołtarz całopalenia przy końcu składania regularnych ofiar.
Podczas każdego z tych siedmiu dni kapłani obchodzili ołtarz wokoło, mówiąc: »O, teraz więc dokonaj zbawienia, Jah! O, Jah, daj pomyślność!« Siódmego dnia jednak okrążyli
kol. 2
ołtarz siedem razy, pamiętając, że mury Jerycha upadły w podobnych okolicznościach, przewidywali bowiem, że wskutek bezpośredniego działania Boga, mury pogaństwa upadną przed Jehową i świat będzie leżał otworem przed Jego ludem, który go posiądzie.
Po tym woda wypełniająca złoty dzban została wylana na ołtarz. Ceremonię tę rozumiano jako mającą żywotną ważność i widocznie symbolizowała wylanie Ducha Świętego. Natychmiast po wylaniu tej wody zaśpiewano pieśń Alleluja. Składała się ona z Psalmów, 113-118. Śpiewano je na przemian z odpowiedziami przy akompaniamencie fletu. Kiedy lewici zaintonowali pierwszą linię Psalmu, lud ją powtarzał a na każdą następną linię odpowiadał Allelu Yah (wysławiajcie PANA). Następnie lewici trzykrotnie zadęli w swoje srebrne trąby”.
JEZUS UCZESTNICZY W ŚWIĘCIE
Nasz tekst opowiada o ostatnim Święcie Namiotów, w którym nasz Pan brał udział – o tym święcie, które się odbyło na sześć miesięcy przed Jego ukrzyżowaniem. Od jakiegoś czasu On „nie chciał bawić w ziemi Judzkiej, przeto że Żydowie szukali, aby go zabili” (Jan 7:1). W związku z mającym się odbyć świętem wielu zastanawiało się czy Jezus będzie w nim uczestniczył, gdyż wydaje się, iż znaczna liczba rozumiała, że najwyżsi kapłani byli tak zawistni wobec Niego, tak wrogo nastawieni, tak zawzięci, że podjęli pewne kroki, by pozbawić Go życia. Chociaż nasz Pan zdawał Sobie sprawę, że Jego życie jest pod Boską protekcją, dopóki nie wybije Jego „godzina”, to jednak nie kusił Opatrzności niepotrzebnym stawaniem niebezpieczeństwu na drodze, raczej dostosowywał Swoje postępowanie do istniejących warunków. W taki też sposób upomniał Swoich uczniów: „A gdy was prześladować będą w tem mieście, uciekajcie do drugiego” (Mat. 10:23).
Kontekst (wiersze 3-9) pokazuje, że w owym, czasie niektórzy bracia Pańscy (pozostałe dzieci Marii – porównaj Mat. 13:55, 56; Mar. 6:3) zdawali się wątpić w Jego Mesjanizm, nakłaniali Go do pójścia do Jerozolimy i dokonania tam potężnych czynów, gdzie najbardziej uczeni mężowie narodu mieliby okazję zobaczyć je, krytycznie ocenić, dostrzec wady i w miarę możliwości odrzucić Jego twierdzenia i cuda. Odpowiedź naszego Pana była następująca: „Idźcież wy na to święto, jać jeszcze nie pójdę na to święto: bo mój czas jeszcze się nie wypełnił”. Bo gdyby nasz Pan przyszedł za wcześnie na to święto, mógłby tym bardziej sprowokować urazę nauczycieli religijnych. Zwłoka w pójściu nie przynosiła szkody popularności Jego nauk, gdyż lud oczywiście dopytywał się o Niego, wyrażał podziw, rozprawiał na temat Jego dowodzeń, opowiadał jeden drugiemu, co widział i co słyszał w swych własnych miastach, wioskach, itd. Było to pod koniec świątecznego tygodnia, gdy nasz Pan ukazał się na scenie i natychmiast udał się do