Teraźniejsza Prawda nr 314 – 1981 – str. 9

prerogatywy itd., do których nie ma prawa i przypuśćmy, że ma on także skłonność do panowania nad drugimi. To może być „tajemnym występkiem” wielu. Bez pilnego czuwania, jak również modlitwy, skłonność taka może nie być rozpoznana jako obecna w usposobieniu i prowadzeniu się osoby praktykującej ten grzech; a nawet jeśli została rozpoznana jako obecna, to może nie być uznana jako grzech. W żadnym z tych przypadków oczyszczenie nie będzie miało miejsca, gdyż wpierw musi nastąpić uznanie grzechu, żal i wyznanie go, a następnie przychodzi porzucenie, oczyszczenie.

      Jeśli grzesznik chce mieć Boskie miłosierdzie i przebaczenie, musi wyznać i opuścić grzech. Musi uznać swój grzech i wystarczająco znienawidzieć go, aby mógł powiedzieć: „O mój drogi Niebiański Ojcze, jestem winien strasznego grzechu, grzechu przechwycenia władzy i (lub) panowania nad drugimi. Jestem głęboko zasmucony, że obraziłem Cię przez popełnienie tego grzechu. Proszę, odpuść mi przez Chrystusa, przeciwko któremu także tym sposobem zgrzeszyłem. Ja nienawidzę tego grzechu i stanowczo zdecydowałem się z Twoją pomocą udzieloną mi przez Chrystusa, mojego Pana i Głowę, odrzucić go od siebie. Więcej już nie będę przywłaszczał sobie władzy i panował nad drugimi. Będę pokorny pod Twa mocną ręką. Dopomóż mi, proszę, wykorzenić tę złą cechę z mojego usposobienia oraz praktykować sprawiedliwość i świętość w związku z tym”. Czy Bóg odpowie na taką modlitwę? W odpowiedzi zobaczmy Ps. 34:19; 51:19 ; Izaj. 57:15. Lecz jeżeli grzech nie został wyznany, to pozostaje nie przebaczony i nie jesteśmy z niego oczyszczeni.

      (3) Nie wyznane grzechy rujnują chrześcijański wpływ. „Grzech jest przestępstwo zakonu”; „wszelka niesprawiedliwość jest grzech” (1Jana 3:4; 5:17). Przeto wszystkie wykroczenia, zaniedbania i upadki, jakkolwiek nie zamierzone, rzeczywiście są grzechami. Powiedziano nam: „Wyznawajcie jedni przed drugimi upadki, a módlcie się jedni za drugimi: abyście byli uzdrowieni” (Jak. 5:16). Greckie słowo iaomai przetłumaczone w tym wierszu „uzdrowieni”, znaczy tutaj, być moralnie lub duchowo uzdrowionym, tak samo jak w słowach: „aby snać … nawrócili się, a uzdrowiłbym je” (Dz. 28:27; por. Mat. 13:15; Żyd. 12:13, gdzie również jest użyte to samo greckie słowo przetłumaczone na „uzdrowieni”). Chrześcijanie, którzy pokrywają swe grzechy przez tłumaczenie się lub samousprawiedliwienie, czy też upartą odmowę przyznania się do nich, nie tylko ubliżają Bogu, ale także niszczą swój wpływ jaki mogliby użyć dla dobra drugich. Tacy są kiepskimi przykładami wierzących (1Tym. 4:12). Jeżeli częściowo czyni tak generalny nauczyciel lub lokalny starszy w kościele, to pomniejsza swoją siłę w Panu do pomocy tym, którym on służy.

      Gdy komuś jest trudno wyznać upadek przed drugim, to powinien starannie zegzaminować samego siebie, czy nie ma w nim trochę pychy, zbyt wiele samopoważania lub uczucia
kol. 2
wyższości czy też ważności, mogących być dodatkowym upadkiem, który powinien zostać wyznany i opuszczony, aby otrzymać Boskie miłosierdzie i przebaczenie. Taki powinien mieć wzgląd na to, „aby więcej o sobie nie rozumiał, niżeli potrzeba rozumieć; ale żeby o sobie rozumiał skromnie, tak jako komu Bóg udzielił miarę wiary” (Rzym. 12:3). „Nie iżebyśmy byli sposobni, co myśleć sami z siebie, jako sami z siebie, ale sposobność nasza z Boga jest” (2Kor. 3:5). Potrzeba pokory, by wyznać swoje upadki, a Bóg „pokornym łaskę daje” (1Piotra 5:5, 6).

      W jaki sposób może ktoś z powodzeniem głosić innym i wpływać na nich by wyznali swoje grzechy, a w ten sposób uzyskali Boskie przebaczenie, jeżeli sam osobiście tak nie czyni? Jego własne nie wyznane grzechy przeszkadzają mu w zdobyciu innych dla Chrystusa. Bardzo czysto zdarza się to w niektórych rodzinach. Pewna Siostra w Panu napisała: „Chcę Ci zadać pytanie. Mój mąż mówi, że nie Jestem dobrą chrześcijanką z tego po prostu powodu, iż od czasu do czasu wpadam w złość i wtedy mówię mnóstwo rzeczy, których nie powinnam mówić. Ja wiem, że nie powinnam ich mówić i jest mi przykro zaraz jak tytko je powiem, ale mój mąż mówi, że nie jestem dobrą chrześcijanką. Co na to powiesz?” Odpowiedź dana tej Siostrze brzmiała: „Twój mąż zna Ciebie o wiele lepiej niż ja. Lepiej będzie, jeśli jego usłuchasz”.

      Jest to żałosna rzecz, gdy chrześcijanin traci wpływ na tych, których miłuje. Widzimy to ze wszystkich stron. Nie jedna matka powie: „Módl się za moim chłopcem; on mnie nie słucha”. W wielu takich przypadkach matka ta potrzebuje dokonać pewnego oczyszczenia w samej sobie. Kiedyś, pewna chrześcijańska wdowa przyszła do Redaktora prosić o radę odnośnie tego, co ma ona zrobić, ze swym synem. Powiedziała, że przebywa on poza domem do późna w nocy z grupą nieokrzesanych nastolatków i popadł w tarapaty, że ona przesiadywała czekając na niego noc po nocy do godziny drugiej lub trzeciej nad ranem oraz, że wszelkie perswazje z jej strony wobec niego bynajmniej nie przyniosły poprawy. Usprawiedliwiała się ona mówiąc, że syn potrzebował ręki ojca i że ona była tylko kobietą.

      Zwróciliśmy jej uwagę na to, że Pańska moc była wystarczająca dla niej, ale że powinna była tę moc uchwycić i użyć ją. Powinna użyć stanowczej ręki, powinna wyznać synowi, że zaniedbała wykonanie swego obowiązku wobec niego jako matka i że uczyniła mu wiele szkody; że podobnie jak Heli, którego Bóg odrzucił, gdyż był zbyt łagodny, zbyt wyrozumiały dla swych synów w ich przewrotnym postępowaniu, tak też i ona była taką wobec swego syna ośmielając go, zachęcając do złego postępowania. Ona powinna poprosić go o przebaczenie i zapewnić go, że od tej chwili będzie usiłowała być lepszą matką. Powinna powiedzieć mu stanowczo, że w przyszłości będzie musiał wracać do domu o określonej godzinie, po upływie której zastanie zgaszone

poprzednia stronanastępna strona