Teraźniejsza Prawda nr 152 – 1954 – str. 14
przez obranie go przez braci, lecz za Boskim mianowaniem, jako ostatni członek (ostatniej) gwiazdy. W ten sposób działał on jako specjalny nauczyciel Kościoła, dając im pokarm na czas słuszny. Jego wyłącznym przywilejem było otrzymywanie nowych doktryn biblijnych na czas słuszny podczas Epifanii (Ter. Prawda 1951, str. 35) i dawanie ich Kościołowi. To znaczenie słowa nauczać jest bardzo ograniczone. Lecz słowo nauczać może być użyte w obszerniejszym znaczeniu, jak możemy zauważyć ze słownika. Zwyczajnym znaczeniem jest „udzielać znajomości drugiemu”, „dawać instrukcje”, itd. Tak więc, w tym obszerniejszym znaczeniu słowa, matka może uczyć swe dziecko o Słowie Bożym i ćwiczyć je w drodze, którą ma postępować (Przyp. 22:6), a lud Pański w ogóle może „iść i nauczać wszystkie narody… ucząc je przestrzegać wszystko, co Pan przykazał (Mat. 28:19, 20); lecz przewodnik ludu Pańskiego tu przy końcu Wieku (jak niektórzy mniemają) ma zupełnie milczeć, z wyjątkiem czysto światowych spraw interesowych! Szatanowi sprawiłoby wielką przyjemność, gdybyśmy ulegli życzeniom niektórych braci i wcale nie „nauczali”, nawet w udzielaniu znajomości drugim w obszerniejszym tego słowa znaczeniu, lub w jakimkolwiek stopniu. Wprawdzie, ciemność nienawidzi światłości.
Stojąc w obronie Prawdy Paruzji i Epifanii danej nam przez naszego Pana, i stosując ją potrzebom naszych umiłowanych braci z pomiędzy Wielkiej Kompanii i Klasy Młodociano Godnej, nigdy świadomie nie przywłaszczaliśmy sobie urzędu Generalnego Pastora i Nauczyciela, tj. posłannika Epifanii, lub członka gwiazdy, któremu tylko był dany przywilej podczas okresu Epifanii „wyrozumieć nowe doktryny” (Ter. Prawda 1951, str. 35). Nie czyniliśmy tego odpowiadając na pytania lub w jakikolwiek inny sposób. Niech ci co oskarżają nas o to wykażą nam akuratnie gdzie, kiedy i w jaki sposób to czyniliśmy. Chociaż Brat Johnson nadmienił, że nie mieliśmy działać jako jego następca jako pastor i nauczyciel w tym ograniczonym znaczeniu, tj. jako „posłannik Epifanii”, on nigdy nie miał na myśli aby przewodnik Wielkiej Kompanii i Klasy Młodociano Godnej siedział cichutko,
kol. 2
podczas gdy wilki pożerają owce lub aby miał dozwolić na to, aby błąd zagłuszył prawdę. W jednym z ostatnich listów pisał nam jak następuje:
„Nie byłoby to mądrą dla mnie rzeczą, gdybym ci podał szczegóły rzeczy, które należeć będą przez kilka lat do przyszłości. Wiesz, że łącznie z przyszłymi wydarzeniami, często są próby i doświadczenia charakteru, które Pan wie, że są potrzebnymi; a więc On nie dozwala na to, aby Jego słudzy zrozumieli je jasno aż te wydarzenia przeminą i doświadczenia złączone z nimi nastaną. Upodobało się Panu, aby nie dać nam szczegółów tyczących się sporów i innej pracy nad którą będziesz miał dozór po mojej śmierci. Potrzeby i okoliczności tego czasu będą po większej części decydowały jak masz postępować względem szczegółów. Mogę tylko powiedzieć ci ogólne zarysy, które Panu upodobało się mi objawić. Już jesteś z nimi zapoznany.” Już słyszymy „odgłos wielkich grzmotów” (sporów – Ter. Prawda 1951, str. 19) wzmagający się. Naturalną rzeczą jest spodziewanie się, że zaczną się one pomiędzy ludem Prawdy, a najpierw pomiędzy tymi, którzy są w Prawdzie Epifanii. Wśród tych „sporów” przewodnik Dobrych Lewitów jest zdecydowany, przy wspomagającej łasce Bożej i obiecanej obecności Mistrza i Jego podtrzymującej mocy, bojować gorliwie za wiarę nam podaną przez naszego Pana ze świętego Słowa Bożego, jak ono jest zawarte w Prawdzie danej nam przez Posłanników Paruzji i Epifanii. Nie usprawiedliwiamy się z tego, że bronimy Prawdy Paruzji i Epifanii. Z Lutrem oświadczamy się, „Tu stoję. Nie mogę czynić inaczej. Boże dopomóż mi. Amen”. – (P. ’51, 38)