Teraźniejsza Prawda nr 134 – 1951 – str. 24
Pytanie: Czy jest właściwym aby bracia z Klasy Młodociano – Godnej byli powoływani do modlitwy w takich zborach gdzie po większej części są nowe stworzenia?
Odpowiedź: Owszem, dlaczego nie? Wszyscy są Lewitami. Chociaż byłoby właściwym dla braci z Klasy Młodociano – Godnej, by dawali pierwszeństwo w modlitwie oczyszczonemu członkowi Wielkiej Kompanii, dlatego, że nowe stworzenia są córkami (2 Kor. 6:17, 18) i przez to mają bliższe stanowisko przed Ojcem aniżeli „przyjaciele” [Klasa Młodociano – Godna], jednakowoż „przyjaciele” nie powinni być odsuwani od przywileju prowadzenia zebrań i od modlitwy, bo to jest właściwym dla nich by brali w tym udział. – P ’50, 194.
Pytanie: Czy brat lub siostra, którzy ubiegali się o wysokie powołanie i którzy mówili o tym swoim dzieciom, czy teraz powinni powiedzieć im, że nie są kapłanami, ale że zostali objawieni jako członkowie Wielkiej Kompanii?
Odpowiedź: Na to trzeba pokory, czy nie? Bóg się pysznym sprzeciwia a pokornym łaskę daje. Jeżeli dziecko jest za młode aby sprawę zrozumieć, byłoby lepiej nic lub mało o tym mówić. Ale jeżeli dziecko jest rozwinięte umysłowo, a rodzice chcą zatrzymać miłość i poważanie dziecka i dopomóc mu by oceniło ten fakt, że wszystko jest łaską od Boga a nawet życie na jakimkolwiek poziomie, że Jezus jest tym, który stara się o wybór Swojej Oblubienicy i że On także chce mieć Druhny na wieczerzy weselnej, że one otrzymają palmy zwycięstwa, że one będą Go widziały i Jego Oblubienicę i Ojca Niebieskiego w całej ich chwale, oraz że będą miały radość służenia przed tronem po wszystkie wieki! Wszyscy, jak wiecie, nie mogą otrzymać pierwszej nagrody, lecz druga nagroda będzie cudowną i chwalebną ponad możność naszego pojęcia. Tak jak Jan Chrzciciel, który miał mniejszy zaszczyt aniżeli Małe Stadko powiedział w prawdzie i pokorze: „Kto ma oblubienicę, ten jest oblubieniec, a przyjaciel oblubieńca, który stoi a słucha go, weseli się weselem dla głosu oblubieńcowego; przetóż to wesele moje wypełnione jest.” (Jan 3:29). Wielka Kompania będzie miała sposobność widzenia i znalezienia się w obecności osobistej Ojca, Jezusa, Oblubienicy i wszystkich zastępów anielskich o wiele prędzej aniżeli Jan Chrzciciel. Jeżeli Jan Chrzciciel mógł mieć tyle radości i tak się wyrazić, to napewno, że i my powinniśmy mieć z tego radość i dobrze wyrażać się; o tej nadziei. W pokorze a nie w pysze radujmy się i weselmy się! Jak wielkie są nasze przywileje teraz i przez całą wieczność, jeśli pozostaniemy wiernymi! – P50, 194.
SIOSTRA JOHNSON SKOŃCZYŁA SWÓJ BIEG
Nasza droga Siostra Emma B. McCloud Johnson, wdowa po naszym drogim Bracie P.S.L. Johnsonie, zmarła w poniedziałek, 5 lutego o godz. 9:45 wieczór, wśród cichego otoczenia w Domu Biblijnym. Przy śmierci była obecna tylko rodzina Domu Biblijnego i jej siostrzenica z Lancaster, Ohio. W dniu 4 lipca br. miała mieć 85 lat. Jej stan zdrowia był bardzo lichy od wielu lat, z których większą część spędziła w łóżku, a w ostatnich kilku latach bardzo cierpiała. Radujemy się, że jej cierpienia już się skończyły.
Siostra Johnsona była córką kontraktora w Columbus, Ohio i nauczycielką w szkole publicznej w tym mieście. Wychowaną była w ścisłej religii prezbiteriańskiej. Poświęciła swoje życie na służbę Panu i przyjęła Prawdę zanim wyszła za mąż za Brata Johnsona. Po wyjściu za mąż towarzyszyła Br. Johnsonowi w jego podróżach pielgrzymskich, często zostając z małymi dziećmi braci, by ich rodzice mogli iść na zebranie, pomagając w ten i w inne sposoby ludowi Bożemu. Pracowała również w Domu Biblijnym w Allegheny za czasów Brata Russella. Podczas Epifanii była bardzo czynną w pomaganiu Bratu Johnsonowi w kwaterze epifanicznej, wiernie spełniając powierzoną sobie pracę. Z powodu tej pracy Br. Johnson był zwolniony od wielu ziemskich starań, a tym sposobem mógł nieść większą pomoc duchową braciom, czego nie mógłby czynić gdyby nie jej pomoc. Posiadała wiele czułości dla drugich, będąc troskliwą o ich dobro nawet wśród swych wielkich cierpień.
Na żądanie drogiej Siostry Johnson na jej pogrzebie mieli być tylko bracia i siostry zamieszkali w Filadelfii i bliskiej okolicy, a pieniądze jakie chcieliby wydać na kwiaty, mają być użyte na błogosławienie potrzebujących. Wydawca usłużył na pogrzebie, używając do swojej mowy wyjątek z listu 1Piotra 5:7 „wszystko staranie wasze wrzuciwszy nań, gdyż On ma pieczę o Was.” Po zaśpiewaniu pięknego hymnu: „Do Ciebie, Boże mój, przybliżam się,” i „Bóg w Pieczy Cię Ma,” wyjaśniliśmy, że wyraz staranie, jaki jest użyty w tym cytacie, ma znaczenie udręki, niepokoju umysłowego i troski, i że dzieci Boże (a nie świat w ogólności) są zapraszane by wszystkie tego rodzaju niepokoje zrzucili na ich Ojca Niebieskiego, wiedząc, iż On ma pieczę o nich. To jest próbą naszej wiary, która nie może być osiągniętą inaczej, jak tylko przez wiarę w Jego miłość i w Jego obietnice. Następnie opowiedzieliśmy ostatnie słowa Siostry Johnson, gdyśmy stali u jej łoża trzy godziny przed jej śmiercią. Ona rzekła: „Bóg się mną zaopiekuje.” Po naszym zapewnieniu jej, że Bóg nie jest niesprawiedliwy by zapomniał jej pracy i pracowitej miłości (Żydów 6:10), ona uczuła pociechę, a za chwilę znowu powtórzyła: „Bóg się mną zaopiekuje.” Ponownie zapewniliśmy ją, że Bóg napewno nad nią ma opiekę, albowiem dał Syna Swego jednorodzonego, aby umarł za nią i że On, który dawał jej przez tyle lat tak wiele bogatych błogosławieństw, napewno nie zapomni o niej teraz. Po chwili znowu powtórzyła jeszcze z większą ufnością: „Bóg się mną zaopiekuje!” i dodała jakby dla zaznaczenia: „a nawet i mną”. I znowu zapewniliśmy ją, przypominając jej niektóre z wielu Boskich obietnic, które nigdy nie zawodzą. Ponownie uczuła pokój i ukojenie, i wszystko zdawało się być jak najlepiej, gdy w tym, po małej chwili, zapadła w stan śpiączki i umarła. Ciało zostało złożone obok grobu Brata Johnsona na cmentarzu Whitemarsh Memoriał Park.
WAŻNE ZAWIADOMIENIA
Dwie klasy ludu Bożego, które były poświęcone lecz nie spłodzone z ducha nazywaliśmy dotąd Starożytnymi Świętymi i Młodocianymi Świętymi, co jak niektórzy bracia uważają, że są to nazwy niewłaściwe, niezgodne ani z angielskimi nazwami – Ancient Woirthies i Youthful Worthies – ani z duchem Prawdy, albowiem wyraz święty lub święta, jako rzeczownik męski lub żeński, stosuje się tylko do osoby poświęconej i spłodzonej z ducha. Około 20 lat temu brat Johnson kazał, zmienić te nazwy, ale ówcześni tłumacze nie mogli się zgodzić co do przyjęcia nowych nazw i tak pozostało to aż dotąd. Wobec tego uważamy poczynić następujące zmiany: Tę klasę, która w angielskim języku nazwana jest Ancient Worthies, a którą nazywaliśmy w polskim Starożytni Święci [Ancient Saints] zmieni się na nazwę Klasa Starożytno-Godna [Ancłent Worthy Class]. Gdy zaś angielską nazwę Youthful Worthies, a którą nazywaliśmy Młodociani Święci [Youthful Saints] zmieni się na nazwę Klasa Młodociano – Godna [Youthful Worthy Class], co będzie bardzo zbliżone do nazw angielskich. Te dwie nazwy będą odtąd używane w Teraźniejszej Prawdzie, jak również bracia są proszeni by te nazwy używali we wykładach, na zebraniach bereańskich i w rozmowach.
Duża liczba braci z Polski donosi nam, że nie otrzymuje Teraźniejszej Prawdy, co dowodzi, że pismo nasze jest konfiskowane. Z powodu, że pieniądze, praca i starania nasze idą na marne, co jest wielce zniechęcające, postanowiliśmy drukować tylko ośmiostronicowe wydanie co dwa miesiące i wysyłać je pierwszą klasą, tj. w zaklejonych kopertach. Możliwe iż w ten sposób nasze pismo będzie regularnie dochodziło braci – a zatem pół bochenka jest lepsze aniżeli nic. Opłata za wysyłkę Teraźniejszej Prawdy pierwszą klasą jest dość wysoka. Po zważeniu 12 stronic zauważyliśmy, że opłata byłaby taka sama jak za 16 stronic, podczas gdy za 8 stronic drukowanych na cienkim papierze opłata wyniesie 5 centów. I dlatego postanowiliśmy drukować tylko ośmiostronicowe pismo.