Teraźniejsza Prawda nr 133 – 1951 – str. 6
znalazł pracę przy czyszczeniu butów. Tu po raz pierwszy widział obraz Jezusa w Jego cierpieniach i wyraził współczucie dla Niego; nieco później znalazł Biblię na śmietniku, którą wziął ze sobą na zebranie do kościoła metodyskoepiskopalnego (przy ulicach Broad i Arch we Philadelphii), udając się tam z drugim chłopcem. Mówca przemawiał do zgromadzenia na przedmiot, który był nie do pojęcia dla obu chłopców. To było powodem, że młody Paweł wyjął Biblię i zaczął ją czytać podczas wygłaszanego kazania. Czytając tu i tam natrafił na tekst z Ew. Jana 3:16 „Albowiem tak Bóg umiłował świat że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny,” — a rozmyślając nad przeczytanymi słowami, serce jego przepełniło się współczuciem i miłością dla Jezusa. Wtedy uznał Jezusa za swego Zbawiciela i żałował za grzechy, w ten sposób otrzymując usprawiedliwienie. To stało się 25 grudnia, 1887. Brat Johnson wierzył, że poświęcił się i był spłodzony z ducha tegoż dnia. Później tego samego dnia poszedł na zebranie do Stowarzyszenia Młodzieńców Chrześcijańskich i tam powiedział o swym zamiarze przyjęcia Chrystusa. Gdy zrobił to wyznanie i powiedział im o swej narodowości, powiedziano mu, że ma natychmiast napisać list do rodziców i zawiadomić ich o przyjęciu Chrystusa. Zgodnie z tą doradą napisał list do rodziców że przyjął Chrystusa i przyłączył się do Kościoła Metodyskiego. Gdy powrócił do domu w sobotę, ojciec, by nie złamać Sabatu, nic mu nie mówił, oprócz szyderczych wyrażeń, „Jestem metodystą, metodystą jestem!” Lecz zaraz po zakończeniu się Sabatu, zapytał młodego Pawła, „Dlaczego zostałeś chrześcijaninem?” Młody Paweł odpowiedział: „Na to, abym mógł być posłuszny Mojżeszowi i prorokom.” Ojciec starał się go zmusić, aby wyrzekł się Chrystusa, a przyjął ponownie stare wyznanie, ale na próżno; młody Paweł był niewzruszony w swoim przekonaniu, że Jezus umarł za niego i postanowił trzymać się tego przekonania wszelkim kosztem. Z powodu jego niewzruszonego stanowiska, ojciec oświadczył że był niepoprawnym, i posłał go do szkoły poprawniczej Morganza, 8 lutego, 1889, gdzie drudzy młodzieńcy, którzy byli tam uwięzieni za kryminalne przestępstwa, źle się z. nim obchodzili, jak również i urzędnicy tego zakładu. Ojciec obiecał, że weźmie go stamtąd pod warunkiem, że wyrzecze się Chrystusa; lecz pomimo jego usiłowań, młody Paweł nie dał się nakłonić do porzucenia wiary chrześcijańskiej, ale trzymał się Jezusa jako swego osobistego Zbawiciela, któremu się zupełnie poświęcił pomimo wielu mylnych pojęć odnośnie planu Bożego. Pewien pastor luterański, nazwiskiem Kuldell, odwiedzał regularnie chłopców w tej instytucji. Gdy przybył tam pewnego razu, dowiedział się, że jest w zakładzie żydowski chłopak, który jest więziony za przyjęcie Chrystusa za swego Zbawiciela. Pastor Kuldell często rozmawiał z młodym Pawłem i wiele mu pomógł w życiu chrześcijańskim. Młody Paweł w krótkim czasie zdobył przyjaciela w urzędniku instytucji, a przy dobrym zachowaniu został wypuszczony na wolność 1 lipca, 1889. Ojciec oddając chłopca do szkoły poprawczej przez to samo wyrzekł się swoich praw jako jego opiekun (o czym dowiedział się ku swemu zmartwieniu gdy go chciał tam ponownie odesłać) ; i dlatego rząd stanowy naznaczył opiekuna dla młodzieńca.
Paweł odnowił swoje śluby poświęcenia, został ochrzczony 14 lipca 1889 i powrócił do domu. Po przybyciu do domu ojciec robił sobie drwiny z niego, następnego dnia, tj. 15 lipca 1889, wyrzekł się jego jako syna, a nawet sprawił mu imitacyjny pogrzeb. Potemu został wysłany do Allegheny, Pa., gdzie mieszkał jego opiekun, i pracował w sklepie obuwia przez jakiś czas. Opatrznościowo Pan go umieścił w pobliżu, bo tylko kilkadziesiąt kroków od Domu Biblijnego pastora Russella, lecz nie dał poznać mu Prawdy w owym czasie. Pan miał inne plany dla młodego Johnsona, a mianowicie, aby otrzymał odpowiednie wykształcenie potrzebne do jego wielkiej pracy, jaką Pan miał dla niego w przyszłości. Bez tego wykształcenia jakie odebrał w różnych szkołach nie byłby tak dobrze przygotowany do obrony Prawdy jaką Pan dał przez „mądrego i wiernego Sługę.” Bo jakby mógł odeprzeć różne ataki przypuszczane na Prawdę bez znajomości np. języków hebrajskiego i greckiego? Przy jednej okazji właścicielka domu, w którym mieszkał, poszła na wykład Pastora Russella, a gdy powróciła z wykładu powiedziała mu, że nie wierzy w piekło bo Pastor Russell mówi, że nie ma piekła. Młody Johnson odpowiedział, „Jeżeli Pastor Russell nie wierzy w piekło, które Biblia stanowczo naucza, wtedy musi być niewiernym.” Pan dozwolił na to, że przez okres czternastu lat trzymał się tego błędu, aby się mógł w tym czasie wykształcić i wyćwiczyć do przyszłej pracy.
PRZYGOTOWANIA DO STANU DUCHOWNEGO
Pierwszym jego krokiem było przygotowanie się do stanu duchownego, a więc w dniu 8 września, 1890, wstąpił na Uniwersytet Capitol w Columbus, Ohio. Nie miał wiele trudności w pobieraniu nauk ponieważ posiadał rzadkie zdolności intelektualne, tak że nazywano go „umysłowym olbrzymem”. Jego narodowość jak i zazdrość drugich studentów były powodem dokuczania mu, lecz z powodzeniem przezwyciężył te wszystkie trudności. Wiele z tych usiłowanych prześladowań obracał na długo zapamiętane humorystyczne incydenty. Gdyby nie posiadał humoru padłby na drodze. Z łatwością wyprzedzał drugich studentów w różnych przedmiotach, a najwięcej w historii kościelnej, z której nigdy nie dał mylnej odpowiedzi. Profesor historii dał mu stopień 99 zamiast 100, dlatego, że rozumował, iż nikt nie jest doskonałym, i dlatego sumienie nie pozwala mu dawania doskonałego stopnia. Brat Johnson ukończył uniwersytet 19 czerwca, 1895, otrzymując najwyższe stopnie w historii tego uniwersytetu. Tego samego roku wstąpił do seminarium teologicznego przy kościele luterańskim, które ukończył 25 maja, 1898. Wszyscy jego nauczyciele przyznali, że posiadał nadzwyczajne zdolności.
Po ukończeniu seminarium, przyjął stanowisko w małym kościołku misjonarskim w Mars, Pa., gdzie pozostał aż był powołany do Columbus, Ohio, aby objąć stanowisko pastora przy kościele luterańskim św. Mateusza. Tam dał dowód swojej gorliwości przez wybudowanie nowego kościoła dla swego zgromadzenia w stosunkowo krótkim czasie. Wierzył silnie i wykładał wiarę luterańską, a gdy przy jednej okazji wygłosił kazanie na temat „wieczne męki”, członek ze zgromadzenia potem rzekł do niego: „Twoje kazanie dziś rano napełniło cały kościół zapachem siarki!” Tego samego rana, niektórzy bracia ze zboru w Columbus, Ohio, rozdawali gazetki Towarzystwa Strażnicy przed jego kościołem, między którymi był brat Van Hook. Pastor Johnson zwrócił uwagę swych wiernych na ochotników, którzy za blisko stali przy drzwiach kościelnych, zakazując im przyjmowania od nich gazetek. Zdawało mu się, że wszystko wiedział o naukach Pastora Russella, a czyniąc to mniemał, że w ten sposób bronił trzodę przed złem.
Rychło w roku 1903 miał szczerą chęć by mógł owocniej pracować dla Pana. Po przeczytaniu broszury napisanej przez R. A. Torrey’a na temat Chrzest Ducha jako niezbędne zaopatrzenie do służby Pańskiej, pastor Johnson, w dalszym ciągu służąc jako duchowny w kościele luterańskim, był tak głęboko przejęty teorią podaną w tej broszurze, że odnowił swe poświęcenie, tym razem na służbę Panu, mając niejasną